Gazu do auta nigdy nie wrzucę.
Bo?
Najnowsze sekwencje to tania jazda, a osiagi identyczne, a czasem nawet lepsze niz na benzynie. Moze sie zle kojarzyc i moze byc ci wstyd (mi by nie bylo) podjechac pod elpidżi, ale jezdzisz tak samo za polowe mniej (no nie do konca, ale taniej o jakies 40% jest).
Bo nawet dobre zapalniczki są na benzynę.
A tak na poważnie, to nikt mi nie wmówi, że gaz nie je**e silnika. Zaraz się zlecą zwolennicy tego paliwa, ale od razu uprzedzam, że w mojej rodzinie jest kilku takich co tego używa i do kiedy nie przerobili aut na gaz to wymieniali tylko niezbędne rzeczy podczas eksploatacji, a teraz wiecznie coś im się pierdoli. I nie piszcie o źle założonych instalacjach, bo oszczędzane na instalacji nie było. Mój ojciec powrócił do benzyny, bo w obu autach, które miał na gaz wiecznie były problemy.
Nie chodzi tutaj o jakiś wstyd przy tankowaniu, bo ja nie jestem z tego typu ludzi, którzy wstydzą się oszczędzać. Wstyd to jest jak koleś podjeżdża Cayennem pod LPG. Autem mojego typu/wartości to nic dziwnego. Po prostu nie jestem zwolennikiem tego syfu i to wszystko.
A poza tym jeśli weźmiemy pod uwagę koszt instalacji, droższe przeglądy, częstsze zaglądanie pod maskę i większe spalanie, to LPG wcale nie jest taką super oszczędnością jak niektórzy myślą.
PS. Zapomniałem napisać o smrodzie gazu, który jest po prostu ohydny. Zapach benzyny to jest to. Mógłbym mieć takie perfumy.
I tak, zanim o to zapytacie to już Wam odpowiem. Nie jestem również zwolennikiem samochodów elektrycznych i wizja takiej motoryzacji mnie przeraża.