Najgorsze jest to, że władza nie potrafi dysponować funduszami państwa. Zaciąga kredyty nie wiadomo po ch**. Nie masz kasy - trudno, trzeba trochę poczekać i odłożyć kasę na większe wydatkami. Natomiast podejście: nie mam kasy = biorę kredyt, jest głupie i krótkowzroczne, a większość rządów tak właśnie robi. A dlaczego tak robią? Bo to nie ich prywatna kasa, a dobro wspólne, którym mogą szastać na prawo i lewo. Własność wspólna nigdy nie jest tak samo traktowana jak własność prywatna, bo odpowiedzialność zostaje rozdzielona. Dlatego politycy i kluczowi dla krajowej gospodarki ekonomiści, powinni być ze wszystkiego rozliczani. Jeśli zaciągnięty kredyt przyniósł więcej strat niż korzyści, to odpowiedzieć za niego powinni brać ci, którzy ten kredyt zaciągali. Rozumiem, że często wpływ mają czynniki zewnętrzne (często nie do przewidzenia), lecz decyzje należy podejmować zawsze z pewną powściągliwością (nie zaczynasz budować domu jeśli twoja sytuacja finansowa jest niepewna).
Można by zacząć od całkowitej odpowiedzialności finansowej polityków za podjęte decyzję. Wjebałeś kraj w długi? Rekwirujemy dom, samochód i wszystkie inne dobra na spłatę długu - i tyczy się to wszystkich od prezesa do najmniejszej płotki w partii. A nie że od lat te same mordy niszczą kraj, biorą za to bajońskie pieniądze, nawet nie czytają co uchwalają, a my mamy płacić za ich błędy. Ja popieram mieszkańców Islandii - też odmawiam spłaty długu najebanego przez czerwonych - ja ich kur** nie wybierałem i żadnych kredytów nie brałem.
Próbowano już to w bodajże w Bułgarii w stosunku do urzędników, efekt nie było chętnych do pracy w roli urzędnika , więc pewnie jakby zrobić takie kuku posłom to zaraz wszyscy by się zajęli pieczeniem placków, mechaniką samochodową lub architekturą.
Jeśli kraj zyskuje na decyzji polityka, to powinien on dostać stosowną do tego premię, jeśli zaś traci - karę. Jest to najprostszy i najskuteczniejszy sposób wartościowania. Oczywiście musi być zachowana pewna równowaga, bo taki polityk ani nie powinien dostawać milionów za swe zasługi, ani być obciążany milionowymi karami. Jednak pewna odpowiedzialność powinna być. Ludzie u władzy muszą czuć, że ich działania wywierają wpływ nie tylko na innych, ale również na ich własne życie. Polityka to gra, a jeśli przegrasz partyjkę w pokera, to musisz wypłacić należność stosowną do podjętego ryzyka. Dlatego konfiskata dóbr (w pewnym stopniu) wcale nie jest tak głupim pomysłem (w końcu skądś ma te dobra).