Jedna typka mnie wkurza, "trochę" się dziś nawaliła i jakoś nawet nie miałem ochoty z nią gadać. Później się pytała czy mam pretensje, że spędziła ten dzień tak, a nie inaczej. Następnie gdy zacząłem ją lekko ochrzaniać powiedziała "ja mam prawo robić co chcę i kiedy chcę, zresztą jak każdy". Szkoda, że do jej główki najwyraźniej jeszcze nie dotarło, że pewne rzeczy do czegoś zobowiązują.
I teraz bez sensu jest nawet wkurzanie się na nią, bo to i tak niczego nie zmieni. Ku*wa mać.
Nie okładam płci przeciwnej, ale dziś miałem chyba ochotę zajebać z laczka. Zwłaszcza kiedy prowadziłem ją pod ramię, a ona ciągle gadała: "- aLee nIe gnieeWasz SiĘ na mnieEe?..." "- Tak, jestem wkurzony." "- ProOooszę, mAsz siĘ nIe gnieewAĆ, oBiecaAj..."
O tempora, o mores.