u mnie to nie wyglądało tak, ze chciałem zacząć palić, by być cool, trendy, elo, czy nie daj boże - groovy (o bravo nie wspominając). Po prostu proporcjonalnie do ilości imprez zwiększał sie moj kontakt z fajkami, wiec tak sobie popalałem okazjonalnie, potem coraz częściej, a w końcu zacząłem odczuwać potrzebe zapalenia na codzień. Coz, bywa.