Jedyne czego się dowiedziałem to to że ona wie tyle na temat gier co ja na temat przedmiotu jakiego uczy.
I wykorzystaj to. U mnie sporo ludzi brała na maturze tematy związane z fantastyką, czyli coś, o czym mieli sporą wiedzę, a o czym polonistki (żadna z tych, które były w komisji) nie miała zielonego pojęcia. Także mieli wolną rękę, mogli sięgać do dowolnych źródeł a nawet zmyślać niektóre fakty wiedząc, że i tak one tego nie sprawdzą

. Jedynym minusem jest tylko to, że decydując się na to, nie możesz liczyć na jakąkolwiek pomoc z jej strony (bo ona nic o tym nie wie).
A co do samych gier - motywów przewijających się zarówno w grach, jak i w literaturze (przynajmniej u mnie, jeżeli nie brało się tematu ze słowotwórstwa, trzeba było nawiązać do literatury) jest mnóstwo, więc masz w czym wybierać.