Tydzień śmierci, a mam tyle świetnych rzeczy do zrobienia - z Jade Empire, Breakdown i Deus Eksem na czele. Do tego do obejrzenia kilka filmów typu spaghetti, a i chcę odświeżyć sobie Kontrolerów, trzeba się powoli wczuwać. Na dodatek ten "tydzień śmierci" się kumuluje w jeden dzień i dwa kolosy jednego dnia. Jak przejdę ten semestr, to stanę się lepszym człowiekiem, nie będę odkładał pracy, nie będę nosił skarpet kilka dni z rzędu i zacznę chodzić do kościoła.
Najbardziej mi żal Za kilka dolarów więcej, jestem tak napalony po Za garść dolarów, że nie wiem. No, ale trzeba jakoś ustawiać priorytety.
Z rzeczy bardziej wkurzających - urwało mi się sznurowadło, but obciera o kostkę, zrobiła mi się dziura w spodniach (w miejscu gdzie dziur nie wypada mieć).