To może lekko się wtrącę, rozładuję emocje i wstawię poniższy filmik, gdzie Lucas wypowiada się luźno w kwestii braku zrozumienia dla fenomenu serii.
Także Lucas udzielając mnóstwa wywiadów może mówić co chce i wg mnie nie stanowi on wyznacznika, co do terminologii, tak jak, ostatnio popularny (choć ch**owy) przykład, scenarzysta Kac Wawy może ośmieszać się w telewizji i nazywać film komedią, to nie znaczy, że nią jest. Nie ujmuję Lucasowi, o Star Wars nikt z nas nie wie tyle, co on (a więc idąc tym tropem nie powinniśmy dyskutować, bo pisząc o piłce nie będąc trenerem/zawodnikiem/menadżerem/dziennikarzem sportowym chu** się znamy i powinniśmy przymknąć jadaczki), ale on także ma prawo się mylić, więc kłótnię o domniemany cytat autora uważam za bezpodstawną, tak z jednej, jak i z drugiej strony.
Osobiście przychylam się do zdania, że SW to jednak fantasy, bo nie postawiłbym serii w jednej szufladce z Moon i Gattacą, czy z pierwszym Matrixem. Wystarczy kilka minut wprowadzenia do każdego z tych filmów, aby rozróżnić gatunki (tłumaczenie obecnego stopnia technologii ukazanej w filmie i jej korzeni w stosunku do "Dawno temu w galaktyce). Dla mnie ta różnica, to jak między political fiction typu Fatherland lub zaplecza fabularnego serii Toma Clancy, a filmami kostiumowymi z czasów wielkobudżetowych produkcji Hollywood.