Racja. Dwa mln. dusz (w NG++ trzy) można wydać by wrota otworzyć, bez konieczności rozpalania głównych ognisk. Wspomniani NPC to Jugo i Lucatiel z Mirrah. Lepiej te dzbany za pierwszym podejściem zrobić, by na NG+ nie padli z tytułu większego wyzwania.
Scholar of the First Sin ukończony. Zaliczenie linii fabularnej to ok. 40 godzin. Przejście wszystkich dodatków, wykonanie zadań pobocznych, lekka farma (dzwon) - następne 44 godziny.
Teraz tylko bieg przez NG+, cześć NG++, przeklęte farmienie słoneczników i platyna powinna wpaść.
Nawet jeżeli uznać tę odsłonę za najsłabsze Dusze, to i tak gra jest świetna, choć nierówna.
Ludzie narzekają na bossów. Faktycznie w takim
Demon's Souls było to lepiej rozwiązane (stosunek ilość - jakość). I tak mieliśmy do czynienia z tak ciekawymi przeciwnikami jak Adjudicator, Dragon God, Penetrator, czy Flamerurker, bądź Tower Knight. Tutaj brakło pomysłu, stąd przerośnięty psiak, ogromny kot bądź inny zwierz, ewentualnie Jabba Hutt. Oczywiście nie brakuje ciekawych walk, jak ta z Velstadtem, który budzi trwogę niczym ser Gregor Clegane (ma nawet podobną zbroję i co by nie rzec - gabaryty), bądź z Charionem, a przecież rycerzy, smoków, demonów też nie brakuje.
Inna sprawa, że są relatywnie łatwi. Każdego (nawet osławionego Darklurkera) pokonałem za pierwszym, góra drugim podejściem.
Niespecjalnie tez podoba mi się rozwiązanie z ogniskami. Każda arena (a tych trochę jest) ma ich zazwyczaj kilka. Po osiemdziesięciu godzinach masz ich tyle przed sobą, że obraz się niemal zlewa, a ty i tak nie pamiętasz przy, którym co było.
Częstotliwość swoją sprawą. 4te ognisko, to przed bossem, jest najczęściej dobrze ukryte. W genialnym Demon's Souls, był jeden punkt kontrolny na arenę zmagań, ale po odblokowaniu skrótu na to samo wychodziło - przecież bieg z początku mapy do takiego Phalanxa po otworzeniu bramy, to raptem kilkanaście sekund.
Graficznie jest nierówno. Widać, że to ulepszona wersja gry z poprzedniej generacji (i to nie najpiękniejszej). Momentami DkS II wygląda paskudnie, ale też często prezentuje się lepiej niż DkS III. Spora w tym zasługa wszelakich efektów, jak i kombo fHD+60k/s.
Sfera audio, jak zwykle klasa. Głosy postaci są kapitalne. Cała reszta zresztą też. Muzyka w Majuli
Oczywiście wiele rzeczy można byłoby poprawić, ale też nie każdemu się dogodzi. Generalnie świetna rzecz. Obowiązkowa wyprawa dla miłośników serii.
8/10 - grafika;
9/10 - audio;
9/10 - grywalność;
9/10 - ocena końcowa;