Mnie się ten dizajn zupełnie nie podoba. Większość strojów to dzieło jakiegoś beztalencia, sztuczny polot, przerost formy nad treścią. Mam wrażenie, że z FF została tylko głowa Lighting, a reszta ciała to jak wycięte z jakiejś innej, niskobudżetowej gierki. Tandetnie to wygląda.
Kilka strojów dostępnych w pełnej wersji:
Co w nich jest takiego tandetnego?
Na Normal? To tam był jakiś poziom trudności do wyboru?
W demie walka wygląda mniej więcej tak:
Klepiesz po kolei każdy przycisk, żeby użyć jak najwięcej różnych ataków, różnych klas, później R2, libra, patrzysz jaki słaby punkt ma przeciwnik, jak już znajdziesz słaby punkt to spamujesz dany atak aż do Staggera, później L2, spowolnienie czasu i dalej klepiesz jakieś elemental ataki, których przeciwnik się boi... okazjonalnie wciśnięty kwadrat, żeby obronić się od ataku wroga.
W sumie podobnie jak w FF XIII z tymi staggerami, ale tam walka była bardziej dynamiczna i rozwiązanie było bardziej bliskie mojemu sercu, bo klasyczne, bo mieliśmy drużynę!
Jeżeli czepiasz się w tym momencie walki w LR, to dostało się też większości gier, w którym trzeba doszukać się słabego punktu przeciwnika i czasami blok wykorzystać. Ciekawe co o takim Kingdoms of Amalur byś powiedział?
I wierz mi, demo jest banalne, bo masz umiejętności na wysokim poziomie, plus dodatkowo kilka strojów, których nie ma w fullu na początku - może to zmylić, bo zaraz po początkowej sekwencji, walcząc z pierwszym lepszym przeciwnikiem, można dostać bęcki nie pilnując się, więc twierdząc, że system walki to zwykła rombanka i klepanka, jest tutaj sporo nie na miejscu.
Demo wygląda bardzo słabo, tekstury rozpikselowane, lokacje ociosane, nawet ta mini scenka, która pokazuje pałac w którym dzieje się awantura o Snowdena... myślałem, że chwila, tekstury zaraz się załadują... czekam, czekam, nie, tak to ma wyglądać. Już o wnętrzu tego wspaniałego pałacu nie wspominam.... a jak wyjrzy się przez taras na zewnątrz to w ogóle jest bieda. Jakotako robi tylko tunel po którym ganiamy Snowa, ze względu na czerwone żarówki... No i modele postaci, chociaż nie koniecznie wszystkie stroje Lighting, bo niektóre wyglądają na prawdę badziewnie...
Takie FFXII mimo że na sprzęt starszej generacji, wygląda na grę o wiele bardziej dopracowaną i ładniejszą. LR to bieda z nędzą, wizualny majstersztyk na miarę PSXa!
Tutaj muszę się poniekąd zgodzić, grafika w grze mistrzostwem świata nie jest, ale twierdząc, że to bieda z nędzą i poziom PSX to gruba przesada. Owszem, nie wszystkie tekstury są ostre, ale podejrzewam, że to kosztem otwartego świata. Wszystkie lokacje są bardzo, bardzo duże w porównaniu do XIII i XIII-2. Design miast Yusnaan i Luxerion jest naprawdę udany, Wildlands swoją otwartością pozwala nam iść gdziekolwiek, podobnie na Dead Dunes. Za całokształt grafiki to bym dał 7, nie niżej, nie wyżej.
Za to muzyka jest tutaj naprawdę rewelacyjna - motywy przygrywające nam w trakcie zwiedzania Wildlands i Dead Dunes potrafią zapaść w pamięć, nie ma jednego motywu bitewnego, jest kilka, zależne od miejscówki i od pory dnia. Soundtrack naprawdę daje radę.
Im dłużej gram (na liczniku prawie 20 godzin), tym dziwię się większości niskim ocenom.
Ludzie chcieli dostać:
- mniej liniowości - dostali.
- więcej questów pobocznych - dostali, i to od cholery. Przy czym nie ma questów nieskończonych, nawet fetch questy są tylko pojedyncze.
- więcej kustomizacji - tutaj też nie ma na co narzekać.
Czepiają się wątku fabularnego, że jest chaotyczny - no skoro Main Quest ma oznaczenie 1-1, 2-1, 3-1 itd., to przecież po coś te numery kolejności wykonywania ich po coś są. Można to zrobić w innej kolejności, ale wtedy nie dziwię się, że może być chaotyczny.
No i niby ten zegar jest "przekleństwem" tej gry, że nie można zwiedzać świata gry - a tak naprawdę, można go spokojnie olać i skupić się na wykonywaniu questów i zbierania uzbrojenia lub klepania potworków. System jest przemyślany, a jak ktoś boi się, że mu czasu zabraknie, to jest opcja jego wstrzymania na kilka minut czasu rzeczywistego za punkty EP.
Na tą chwilę uważam, że to najlepsza część z serii XIII.