korytarze,
Ja nie mogę, wszyscy narzekają na "korytarze" jakby to było coś złego. Które gry na PS1, PS2 to nie korytarze? jRPG i cRPG? W korytarzyku przynajmniej akcja jest mega intensywna cały czas, w RPGach co ludzie się strasznie podniecają "ojejejej grałem w tego i siamtego 100h, a Uncharted przeszedłem w 10h co za gówno" tyle, że w RPGu to więcej czasu zajmuje samo łażenie i nic nie robienie od "akcji". Jakby zsumować czas questów i "coś robienia w nich" (czyli wywalić godziny łażenia bez celu) to wyszłoby na to, że gierke przeszłoby sie w 10h tyle samo co "korytarzyki". Już nawet o jRPG nie chce mi się gadać, bo tam to nawet trzeba często grindować na tych samych mobach przez 5h byleby jakiś gówniany levelek wbić aby bossa pokonać lub wydropić magiczny mieczyk. Sztuczne wydłużanie czasu gry, kiedy realnie nic się nie dzieje.
Chodzi bardziej o fakt, że gry tego typu w dzisiejszych czasach po pierwsze dosłownie prowadzą za rękę, a po drugie są do bólu proste. Samoregenerujące się życie, moby z inteligencją na poziomie jednokomórkowców i "secrety" tak bardzo secret, że muszę uważać, aby na nie przypadkiem nie wpaść.
Ja de facto nie mam problemu z korytarzami, jeżeli sam gameplay jest odpowiednio złożony a akcja, która się dzieje, w dużej mierze zależy od moich poczynań a nie od samego faktu, że stanąłem w polu X, który uruchamia sekwencje Y.
Chodzi o poziom uproszczeń i jak bardzo wszystko się dzieje samo od siebie. A mam taką traumę z korytarzami po FF XIII. Gra, która jest koronnym przykładem jak tego NIE ROBIĆ.
cinematic ekspirjence i inne gówna, jakby gracze byli bandą upośledzonych intelektualnie i manualnie lemingów.
To niby co byś dał zamiast "cinematic ekspirjence"? Ponga 2D? Grafika poszła do przodu to mogą właśnie dodać takie scenki.
Nawiązanie do powyższego. Lubię wybuchy, epickie akcje i to wszystko co się dzieje na ekranie - ale nie lubię, kiedy to wszystko dzieje się dlatego, bo strzeliłem jednym pociskiem w cel, który jest przede mną oznaczony jak neon w Las Vegas. I nagle przez kolejne naście minut oglądam sekwencje wydarzeń(ewentualnie z QTE) totalnie nieproporcjonalne do tego co zrobiłem w grze. Jeden przycisk i rozpierducha, jakbym wbił jeden z najtrudniejszych fatality w Mortal Kombat.
Gra to interakcja - jeżeli schrzanisz proporcję akcja-reakcja, to gra staje się nudna. Ot moja opinia.
Dlatego właśnie tak bardzo lubię gameplay Infamous czy Demons Souls, a nudzi mnie singiel CODa, Uncharted 2 i 3, Killzone 2 i 3 i innych gier.
TL:DR
Nie chodzi o sam fakt korytarzy, czy wielkich wydarzeń na ekranie - chodzi o fakt, że za łatwo się to wszystko uruchamia i przechodzi.
Słowem, zgadzam się z opinią Zielarza - dzisiaj robi się gry jakby grupą docelową byli idioci.