Ja jestem po paru godzinach gry, w Jackson po grze w golfa i po objeżdżeniu na kucyku kilku lokacji w Seattle. Jest ok, ale jakoś tej magii z pierwszej części brakuje, widocznie miłość to lepsza emocja niż nienawiść. Nie zmienia to faktu że jak do tej pory to ciągle bardzo dobra gra, ale zestawienie jej z wybitną częścią pierwszą automatycznie jakoś obniża jej wartość, a niepotrzebnie, bo na tle konkurencji to ciągle majstersztyk.
Trochę wkurzają mnie głupotki fabularne, troche przypominające pierwszą część Uncharted, gdzie odwiedzaliśmy miejsca w których nikt nie był od wieków żeby po przebiciu się przez kilka lokacji zobaczyć że nasi przeciwnicy już tam biegają. Tutaj też jest podobnie (daję w spoiler ale praktycznie nic tam nie zdradzam)
niby podróżujemy śladami Tommiego bardzo krótką chwilę po nim, niby pokonujemy tą samą drogę co on (przynajmniej tak sugerują to bohaterki w swoich rozmowach), a musimy rozwiązać zagadki i uruchomić pewne mechanizmy tak jakby Tommy po sobie sprzątał.
Do tego mam wrażenie że gra jest sztucznie wydłużona, zmusza nas do odwiedzenia sporej liczby lokacji żeby zdobyć coś co pozwoli przejść w fabule przez jakąś bramę. Rozumiem że w tej grze eksploracja to sam miód, ale jakoś podanie tego w formie pół otwartego świata mnie tak już nie bawiło, dużo bardziej wolałem poznawać świat poruszając się w korytarzu fabuły.
Ale to może być tylko moje odczucie jako osoby która nie przepada za grami z otwartym światem. Może to też być kwestia taka że jednak już nie przemierzamy świata z dziewczynką dla której wszystko jest nowe więc automatycznie się chciało odwiedzić każdy kąt żeby poznać jej reakcję na proste dla nas rzeczy, tutaj nienawiść i zemsta która nas napędza raczej powinna odciągać nas od eksploracji na rzecz podążania za celem.
Mimo wszystko na razie jestem zadowolony, ale już czuję że gra to dla mnie nie będzie to samo co jedynka, chociaż liczę że z czasem trochę to jeszcze się zmieni (tak sugerują recenzje że po 10h gry całość mocno przyśpiesza). Nie mam jakoś wielkiego ciśnienia na granie, nawet przedwczoraj jak odpaliłem konsolę to wolałem pojeździć sobie ciężarówkami w Snowrunner niż przemierzać kolejne zakamarki w Seattle.