Ja karpika z chrzanem, barszczyk z uszkami i grzybki zajadam z przyjemnością. Kosa z Masterem, który opluwa domowe, tradycyjne jedzenie przygotowane w rodzinnej atmosferze, za to stołowanie się na mieście, gdzie żarcie to przede wszystkim biznes jest wg niego bardzo na propsie. Chyba jakieś ch**owe kuchty macie, że tak wam nie smakuje wigilia. No ale Master nie pierwszy raz próbuje być "edgy" i zajeżdża popularnymi kontrami do wszystkiego.
Ziomek, parę osób na forumku też pisała, że karpia nie lubi i jakoś smutów o byciu "edge" nie było. Ja ogólnie jestem wybredny jeśli chodzi o jedzenie i wszyscy na mnie o to narzekają (zaczynając od babci, przez mamę i kończąc na dziewczynie). Zazwyczaj jak coś jest dobrego na talerzu to zjadam, jednak np. w chińskich jedzonkach nie jadam wielu smażonych warzyw, bo ich nie lubię i są dla mnie one tylko po to by puściły soki do sosu i dały swoisty aromat, za żadne skarby bym ich nie zjadł. W wigilie niestety tak jest, że absolutnie niczego z "tradycyjnych" wigilijnych potraw nie cierpie, kapusty nie lubię w każdej postaci (chyba, że bigos/leczo wtedy spoko), grzybów nie znoszę, a tym bardziej w uszkach czy krokiecie (tutaj dobre kombo, bo naleśników też nie znoszę, najbardziej tych z czekoladą na słodko, a w końcu krokiet to taki naleśnik z grzybami [czasem mięsem]), barszcz zazwyczaj lubię, ale w połączeniu z uszkami z grzybami jest okropny, do tego na święta moja babcia zawsze robi jakimś dziwnym sposobem, dzięki czemu jest okropny (preferuje barszcz z kartonu). Wszystkie sałateczki i bzdety są nie smaczne, karpia nienawidzę jak wielu na forum i zawsze jem pstrąga - pstrąg jest zajebisty akurat. Nie zmienia to faktu, że ogólnie dla mnie domowe jedzenie < restauracja i na prawdę wątpię czy ktoś na szybko by przygotował w chacie w zimie takie cudo jak np. stek brazylijski z batatami w sphinxie
chyba najlepszy stek w tej knajpie. Polecam strasznie, zwłaszcza, że teraz na forumku same korpo-burżuje co 50zł od tak wydają
Co do bycia ateistą i "obchodzenie świat" - jak się nie jest ograniczonym, to "dobre rzeczy" można przejmować, bo tutaj chodzi o wspólny czas z rodziną, a nie o świętowanie narodzin jezusa. Tak samo mam rozumieć, że skoro kościół zabrania zabijać, to ja jako światły ateista powinienem zabijać i robić na przekór. Smuteczek