Post dedykuję dla e-kolegi Sylvana.
Dzisiejszy obiad:
- 200g fileta z indyka
- 4 łyżki prażonej kaszy gryczanej
- pół średniego buraka
- kilkanaście listków zielonej pietruszki wraz z łodyżkami
- łyżeczka kurkumy
- pół łyżeczki pieprzu czarnego
- 1/4 łyżeczki ostrej papryki
Wsypuję do garnka kaszę, zalewam wodą (nie solę), by ta lekko ją przykryła i rozpoczynam gotowanie. W tym samym czasie rozgrzewam patelnię grillową, oczywiście bez dodatku jakiegokolwiek tłuszczu. Kroję na mniejsze kawałki połowę buraka i zostawiam na desce. Po rozgrzaniu patelni wrzucam nań filet z indyka, który wcześniej nabierał temperatury domowej, by nie wrzucać go zimnego prosto z lodówki. Będzie to wariant fileta bez przypraw.
Kilka minut później gdy kasza lekko spęcznieje i zostanie jeszcze trochę wody, dorzucam do garnka pokrojone buraki i wszystko mieszam. Sprawdzam fileta, jeżeli jedna strona lekko się zarumieni, przerzucam go na drugą. Buraki w garnku delikatnie miękną uwalniając sok. Cała esencja oraz wszystkie mikroelementy zostają wchłonięte przez kaszę. Filet dochodzi z drugiej strony, zmniejszam ogień. Do garnka dodaję przyprawy - kurkumę oraz koniecznie do niej pieprz i paprykę ostrą. Wiem, że bez nich mój organizm nie przyswoi żółtej, indyjskiej przyprawy. Mieszam na małym ogniu, niech kasza i buraki delikatnie przejdą przyprawami.
Cały proces trwa niecałe 15 minut. Wysypuję na talerz kaszę z burakami, posypuję świeżą pietruszką zieloną, dokładam grillowanego fileta. Gotowe. Pstrykam zdjęcia na forum.
Na deser mam przygotowane 20 pistacji oraz do spożycia sok pomidorowy ze świeżo zmielonym pieprzem. Ten wypiję dopiero około 20 minut po jedzeniu, by nie rozcieńczać soków trawiennych. Niech spokojnie zajmą się jedzeniem. Wszystkiemu przygląda, jak to mówi 'maj gyrlfrend' - Pan Dead Space. Pstrykam fotę na forum, która ostatecznie wychodzi, jakby była robiona 21 pistacją.
Na zakończenie szykuję szklankę czerwonej herbaty, która pomoże mi w walce ze zbędnym tłuszczem.