jak jej nie zależy kompletnie, to albo już ma innego na oku, albo jest poj**ana, albo też nie warta uwagi.
i tak jak kret pisze, słabo się po czterdziestce się obudzić w jednym łóżku obok osoby, której się szczerze nienawidzi. potem american beauty i te sprawy.
ja bym porozmawiał, dał sobie tydzień, dwa. jak nic się nie poprawi, to trudno. ważne, żeby przez ten czas samemu być niemal świętym, żeby potem nie mieć sobie nic do zarzucenia. jeżeli jej nie zależy, to naczynia są tylko pretekstem. potem będzie, że za dużo grasz, za dużo pijesz, zawsze coś.
sam miałem podobną wiksę z panną, aż doszło do tego, że prawie codziennie kłótnia. usiedliśmy, pogadaliśmy, każdy powiedział co go wkurza, do tego co może poprawić (bo wiadomo, że nie wszystko i to też trzeba jasno określić), od kilku miesięcy jest naprawdę ekstra i nawet jak coś się zaczyna, to nie ma eskalacji.