Demko ukończone więc i ja coś dorzucę. Na starcie warto pamiętać o jednej ważnej rzeczy (z której chyba większość zainteresowanych zdaje sobie sprawę) - no nie będzie to FFVII, które pamiętacie. Im szybciej człowiek sobie to przyswoi tym lepiej, bo choć pod wieloma względami gra trzyma się oryginału, robi pewne rzeczy inaczej.
Przede wszystkim to już nie jRPG tylko gra akcji. Niby nic nowego, seria Final Fantasy już od dłuższego czasu skręca w tę stronę, jednak po Remake'u czuć to jeszcze wyraźniej. O ile walka w pierwszych godzinach FFXV była dość chaotyczne tutaj wydaje się być lepiej. Może to zasługa mniejszej liczby postaci na starcie, może dynamiki i tego, że podstawy systemu to trochę taki slasher. Niemniej nie czułem się zagubiony ani też nie miałem poczucia, że walki wygrywają się same. Nie można tu mówić (przynajmniej na razie) o takim nastawieniu na strategie jak przy turowych systemach znanych z poprzedniczek, ale też jest miejsce na planowanie i kombinowanie. Dużo będzie zależało jednak od designu rozgrywki i leveli, co pokazuje demo - np. przeciwnicy, których Cloud nie może dosięgnąć, a Barret tak, użycie magi, czy specjalnych ataków. Walka ze Skorpionem zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie już podczas E3 rok temu, więc teraz zostałem jedynie utwierdzony w tym, że kierunek obrany przez SE jest dobry. Znowu wszystko będzie spoczywało na designerach i ich pomysłach, jednak jeśli każdy boss dostanie tyle uwagi co wspomniany strażnik reaktora, to będzie świetnie. W końcu można powiedzieć, że dostaliśmy walkę na miarę Advent Children, przynajmniej w kwestii tempa.
O ile o rozgrywkę jestem spokojny i mogę zapomnieć o systemie turowym (choć łezka w oku czasem się zakręci - mogliby zrobić dużą produkcję w starym stylu dla fanów gatunku) o tyle kwestie związane z fabułą, czy klimatem są trochę niepokojące. Już na starcie, znana nam scena, która nieraz była powtarzana w różnych wariantach i demach technologicznych, tym razem odgrywa się inaczej. Niby zmiany subtelne, jednak nastrój i wydźwięk się zmienia. I jest tego więcej w całym demie, co mnie trochę martwi. Kolejna sprawa - jak mnie wk$%&ia Barret. Niby on taki był w oryginale, jednak bez voice actingu i z ograniczoną grą aktorską, w mangowej stylistyce to wszystko siedziało. Teraz strasznie mnie irytował, jednak o ile mnie pamięć nie myli to później powinien spuścić z tonu trochę. Chyba dawno nie grałem w tak typowo japońską grę, bo jest tego więcej, choć podkolorowana gra aktorska reszty tak bardzo nie drażni (ale rzuca się w oczy). Tutaj jednak wychodzi wierność pierwowzorowi, której szczególnym przykładem jest Cloud - dokładnie tak go zapamiętałem i jest bardzo dobrze.
Wizualnie demko pokazuje bardzo przyjemny poziom. Główny zarzut to jakość kilku cut-scene, które zostały nagrane i niestety straszą kompresją (szczególnie widać to w scenie otwierającej i zamykającej demo). Cut-sceny na silniku to już jednak w pełni pro robota, aż chciałbym, żeby rozgrywka mogła mieć już tą jakość (głównie oświetlenie/cienie). Mimo wszystko gra trzyma wysoki poziom dzięki UE4 i tym razem widać już silnikowe naleciałości (specyfika renderera i materiałów). Enviro nie jest takie puste jak się obawiałem. Czuć trochę "kartonowy" layout poziomów, co niestety jest wymogiem rozgrywki, na szczęście artyści starali się to sprytnie zamaskować. Fajnie, że całkiem sporo elementów otoczenia jest dynamicznych. Jedyny minus to miejscami niewidzialne ściany - przydałoby się to czymś zastawić. Co było brzydkie? Długie białe włosy pewnego pana (pojawia się w takim mini trailerze zwiastującym dalsze wydarzenia). W kwestii audio jest nostalgicznie, choć nieco bardziej współcześnie. Może w przypadku jednego utworu (Shinra Corporation) jest za mało starego, ale to może być jedna z kilku wersji.
Reasumując, o byciu kupionym nie ma mowy. To nastąpiło już podczas E3 2019. Cieszę się, że SE zrobiło taką miłą niespodziankę (nie wiem, czy zapowiadali to, nie śledziłem uważnie tematu, dla mnie to był skok ninja) utwierdzając mnie w przekonaniu, że FFVII Remake to właściwy kierunek dla tego wyczekiwanego od kilkunastu lat tytułu (marzenia się spełniają, nie
). Może nie idealny, każdy z nas ma w głowie swoją wersję, jednak kierunek obrany przez Square ma sens i, co najważniejsze, potrafi to uargumentować. Jedyne co będzie poważnym problemem to podzielenie gry na części - nie wyobrażam sobie, aby dojść do końca pewnej autostrady w Midgar i od tak odłożyć pada oczekując na kontynuację bóg wie kiedy. Cholera, gdyby to chociaż wychodziło co roku to byłoby nieco mniej boleśnie. Ech...