NieR: Automata generowała u mnie podobne odczucia co wydany lata temu
Dark Souls. Przez 3/4 gry grało się całkiem dobrze jednak czułem zawód, ponieważ oczekiwałem czegoś znacznie lepszego. Dodatkowo grafika choć stylistycznie zachwycała, to technicznie daleko jej do czołówki. Jednak pod koniec pierwszego przejścia całość nabierała wyraźnego rozpędu, by przy okazji NG+(+) zagwarantować sobie miejsce na liście kandydatów do tytułu gry roku.
Fantastycznym zabiegiem jest samo NG+(+), gdzie poznajemy historię z innej perspektywy, co ma wpływ na wydarzenia dziejące się na ekranie. Jeżeli przy pierwszym przejściu bohaterka walczyła z bossem, a partnerująca jej postać hakowała terminal, to podczas NG+ zajmiemy się obejściem systemu, a sama walka nas ominie. Oczywiście cześć wydarzeń i miejscówek się powtarza, ale i tak miłym zaskoczeniem będą nowi przeciwnicy w tym bossowie. No i rzecz jasna sama historia. Ta jest wspaniała i podobnie jak w poprzednim
NieR oraz
Drakengard zakończenie przygody na długo pozostaje w pamięci.
Mnie pierwsze przejście zajęło 16 godz. 40 min. można szybciej, jednak warto zaliczać jak najwięcej zadań podocznych. Są rewelacyjne. Spokojnie można Krwawego Barona na emeryturę odesłać i zachwycać się tym co Taro Yoko proponuje.
Pochwalić wypada sam system walki. Po cudowny
Nioh można było mieć obawy czy ten przedstawiony w
Automata godnie zaprezentuje gatunek, ale jest bardzo dobrze. Dynamicznie, niezwykle efektownie przy tym. Co ważne sama gra niezwykle uniwersalnie do potyczek podchodzi. Jeżeli chcemy, to możemy ustawić poziom tak, że padniemy od jednego szlagu. Można też z najnowszego
NieR stworzyć coś na kształt samograja, zupełnie tak jak to było z FF XII w późniejszych etapach.
Graficznie jest nierówno. Wiele tekstur, jak i obiektów przywodzą na myśl nawet nie poprzednią generację, a erę PS Drugiego. Wystarczy zobaczyć jak tragicznie większość postaci pobocznych się prezentuje.
Zdecydowanie nie tak gracz wyobraża sobie grę hulająca w 2k17r. na najpotężniejszej konsoli. Z drugiej strony kombo, które oferuje Pro fHD+60k/s (nie do końca stałe, ale zawsze to coś) wpływa na satysfakcję z walki. Gdy spod ziemi wyskoczy osiem robotów i rozpoczynają z nami balet śmierci, jest na czym oko zawiesić. Podobnie jest z arenami zmagań. Są różnorodne i ciekawe. Od pradawnych ruin, poprzez demoniczne wesołe miasteczko, industrialne placówki, kończąc na pustyni.
Pod względem sfery audio nie ma się co specjalnie rozpisywać. Gra ma jedną z najlepszych ścieżek dźwiękowych jakie powstały na potrzeby gier wideo. Same odgłosy walki, głosy postaci są kapitalne.
Fantastyczną pozycją jest
NieR: Automata. Różnorodna, interesująca, znakomicie brzmi, walczy się przyjemnie, historia potrafi chwycić za serce, rozrywka zapewnia ok. 44 godz. zabawy. Nic tylko grać.
7/10 - grafika;
10/10 - audio;
9/10 - grywalność;
9/10 - ocena końcowa;