Ostatni piątek, godzina 20, widzę, że znajomy gra to wbijam na godzinę pograć. Po trzeciej w nocy już spanie wygrało i skończyłem grać
Jestem zauroczony tym, że często się pływa na luzie, ale też ciągle trzeba zwracać uwagę na inne statki, bo stracić łup, który się zbierało przez dwie godziny to lekka porażka.
Działo się sporo, gonił nas galeon i męczyliśmy się bez kitu godzinę, ciągła ciężka walka 3vs4 i doszliśmy do wniosku, że trzeba ich jakoś zgubić bo to może trwać i trwać. Jednak udało się, wyskoczyłem z wybuchającą beczką i zakradłem się na statek, odpaliłem pod pokładem i kiedy zaczęli tonąć i chcieli naprawiać, zabiłem dwóch i zatoneli.
Inna akcja, ładujemy skarby na szalupe i widzimy, że płyną w naszą stronę dwa statki. Skarbów od groma i szybka rozkmina co robimy. Odpłynąłem z pustym statkiem aby ich odciągnąć, a jeden na szalupie w drugą stronę ze skarbami. Plan się udał połowicznie bo już byłem blisko szalupy ale oba statki płynęły w moją stronę i się spotkaliśmy obok siebie
Generalnie doszło do tego, że ciągle naprawiając statek odpłynąłem bardzo daleko od szalupy i znajomy został sam, a my we dwójkę gubiliśmy pościg. W końcu się udało i teraz trzeba było się znaleźć. Dodam, że gra w żaden sposób nie zaznacza pozycji dla innych graczy ze statku, trzeba po prostu odnaleźć. No i tak się chwilę szukaliśmy, aż znajomy z szalupy zauważył statek, była noc, więc po żaglach nie mógł poznać czy to faktycznie my, więc trzymał dystans.
(screeny z yt, więc jakość kiepska
)
Jak się rozpoznaliśmy? Robiłem sygnały świetlne lampami na statku i w taki oto sposób się odnaleźliśmy
Gra nie wymusza na nas, abyśmy trzymali się razem, można kogoś zostawić na wyspie i płynąć na drugi koniec mapy. I to się czasem przydaje. Mieliśmy statek pościgowy, zatopilismy ich wcześniej, ale udało im się ukryć klucz do fortu. Szukaliśmy go chwilę, aż się znalazł. Klucz jest bardzo przydatny, bo bardzo szybko można wydobyć sporo skarbów. Chłopaki odpłynęli, a ja zostałem, bo byliśmy pewni, że ekipa wróci po klucz, z myślą, że go nie znaleźliśmy. Nie było naszego statku, więc wszyscy opuścili swój i poszli na wyspę. To ja przy okazji podłączyłem beczkę i znowu mieli po statku
Inna sytuacja, zaatakował nas kraken i znów decyzja co robimy. Mieliśmy tylko klucz, więc zabrałem go ze sobą i popłynąłem na pobliską wyspę, a chłopaki zostali na statku. Zatoneli, ale klucz uratowany, po 10 minutach przypłynęli po mnie na wyspę i dalej po skarby.
Podczas tej 6-7 godzinnej gry działo się znacznie więcej, można pisać i pisać. Gra nie ma neutralnych miejsc, zabić gracza można wszędzie, jest zupełna dowolność w rozgrywce i to tak mnie wciąga, że szok. To takie właśnie Dayz w innym wydaniu, bajecznie mi się gra