Liniowość nie jest zła, zawsze i tak ma się masę dungeonów i wyzwań. A jeśli chodzi o nieliniowość jako subquesty, to wtedy się z tego zrobi już cRPG. Cenię jRPG za wątek główny, który zawsze bije na głowę gry na PC (bo tam twórcy myślą tylko o liczbie subquestów).
FFX - świetne? Bardzo dobre, historia nawet ciekawa ale sposób przedstawienia (świat gry, zachowania bohaterów) to infantylizm.
Co do FFXII to znowu nie trafili z głównym bohaterem. Przecież po Squallu Zidane i Tidus to patałachy. A teraz mam bishonena, sheesh. W chwili kiedy dostanę tego generała zmieniam główną postać.
Z atmosferą się zgadzam - ma być mroczno. Kurde, musi, w końcu jest wojna. I żeby nie było jak z FFIX, gdzie ostatni boss to wielkie nieporozumienie.