Dlatego "heavy userzy" korzystają z seedboxów, VPNów czy premiumów na fileshare'ach (ostatnie w Polsce jest legalną formą zdobywania muzyki i filmów).
W zasadzie wszystko w tym artykule balansuje moim zdaniem na granicy prawdy. Ktoś kto używa DC++ (czyli nie jakiś muł, który ściąga z piratebaya piosenki Lady Gagi) doskonale wie co robi. Z drugiej strony, w jednym momencie podają stawkę 40 groszy za utwór, w innym za jeden kawałek chcą kobietę oskubać z kasy. To pokazuje, że na pewno część kwot o których mowa jest raczej wyssana z palca. Sęk w tym, że ludzie wybierają ugodę, bo nie chcą czekać pół roku na zwrot kompa + tak jak napisali w artykule, boją się sądu i płacenia jeszcze większej kary.
A to już jest smutne, bo to nie jest zwycięstwo prawa tylko zwycięstwo szantażystów.
Natomiast, jeśli spojrzeć na sprawę globalnie, to firmy które sięgają po pomoc adwokatów robią słaby biznes. Obstawiam, że koszt tych wszystkich spraw jest znacznie większy niż zrobienie dobrego systemu on-demand, gdzie długoterminowy zarobek będzie znacznie większy. Dlaczego chomiki są w polsce tak popularne? Bo każdy gimbus może sobie doładować download smsem. Dlaczego tak nie zrobić z filmami? Co do muzyki: Pandora? Grooveshark? Te serwisy działają, ludzie za nie płacą. Wiadomo, zawsze to jakieś ryzyko, lepiej ścigać niepełnosprawną laskę za ściągnięcie piosenki Boysów.