Ugh! Powiem Wam coś, co swego czasu powiedziałem już mazziemu! Otóż kilka lat rozbijałem się na treningach Kyokushin - kai u warszawskiego hardkorowca, który miał na nazwisko mazur! Kazał na siebie wołać sensei, ale o wiele bardziej jego próżność łechtała nazwa "mazur^san". I tak już zostało! No normalnie padłem, kiedy mazura^san'a wypatrzyłem któregoś pięknego dnia w PE! Tylko wiek mi się nie zgadzał. OKi. Topic pyta jak tam forumowicze stoją ze stylami. Zaczęło się od zapasów (2 latka), ale podnoszenie chłopaków do góry, zakładanie ich sobie na ramię i fachowe przekładanie przez prawe ramię poprostu mnie zmęczyło. Potem było Aikido (3 latka), ale mógłbym to przyrównać do "wycierania sobie tyłka jedwabiem". Aikido jest za spokojne, a system opierający się na dźwigniach, rzutach, prawidłowym padaniu i ZEROWYM zadawaniu ciosów, niespecjalnie mnie zassał. Potem Shotokan (roczek), Tsunami (pół roczku) i wreszcie wyjazd na studia do stolicy, a tu 3 latka Kyokushin u rzeźnickiego Mazziego^sana, który każdy trening rozpoczynał słowami "życie to wojna". No tak, bez komentarza. W tym czasie nagraliśmy z kolegą (marcelkiem) kilka filmów karate, do których sam układałem choreografię
) Kombinujemy teraz, jak za pomocą tunnera, zrzucić to wszystko na kompa i żeby przy okazji nie zajmowało 4GB