Rakietnica wprowadza starszliwy zamęt i zmysł taktyczny i podchody tracą na znaczeniu, bo liczy się kto pierdyknie rakietą pierwszy w większą grupę.
To jest troszkę jak w mordobiciach. To, że słaby gracz wybierze top tiera, nie gwarantuje mu wygranej z dobrym graczem, który gra słabą postacią - ba ten drugi z pewnością tego pierwszego ubije.
Tym bardziej, że tu całość w miarę wyważona jest. Choć fakt, jak spotka się kilku takich miłośników RPG, to różnie to bywa z wujkiem chaosem.
Ja przyznaję, że zdarzało mi się kampić w Akademii Radec'a, tuż przy wyjściu na plac i strzelać na wprost siebie. Wszak pocisk uderzał w ścianę w wąskim korytarzu. gdzie zawsze niemal kilku chłopa się znalazło