Gierka zakończona. Zajebista, tak jak każdy metal wcześniej. Jednak mimo wszystko postawiłbym za trójką- klimaty zimnej wojny i dzikie tereny bardziej do mnie przemawiały. No i Jack nie musiał używac żadnych nanomaszyn by się wspierac, a tutaj każdy na jakimś dopalaczu jedzie.
Ogólnie trudno nie było, poza wyżej wspomnianym wyjątkiem z piątego aktu gdzie po prostu wybitnie mi nie wychodziło to wszystko- mechanika gry nie wyrabiała miejscami po prostu utrudniając grę. Bardzo dużo informacji na końcu, ale cieszę się z końcówki- byłem przekonany że zostanie zastosowany schemat
dramatycznej śmierci bohatera na koniec gry, a tu niespodzianka- emerytura jak najbardziej zasłużona, no i chyba nikt się nie spodziewał tego po Kojimie
.
Bossowie fajni, ale chyba cobry były lepiej nakreślone. Tutaj próbowano to przebic idąc na ilośc informacji, przedstawiając dokładną historię każdej z nich, ale wymuszone mi to się wydawało. Na poziomie solid normal jedyną trudnośc sprawiła crying wolf, którą ciężko było odszukac w tej zaspie.
Raiden trochę rozczarował- myślałem ze okaże się większym badassem. Walczyc umie, ale trochę głupio że
za każdym razem gdy się pojawił, to wracał w kawałkach, lub w najlepszym razie poobijany że na pół gry znika
. Mimo to czekam na Rising z jego udziałem z utęsknieniem.
Na pewno przynajmniej raz jeszcze skończę, zdecydowanie godne zakończenie tej wspaniałej i jedynej w swoim rodzaju serii. Dziękuję Hideo :]
Aha- w walce z Mantisem nie zmieniałem padów (tzn nie wiem- musiałbym przypisac tego jednego na nr dwa wtedy?), było dobrze. Co zdziwiło, to kiedy przełączył mi kanał w tv. Tzn nie na "hideo", tylko naprawdę przełączył wyjście na pc (monitor/tv), że musiałem pilotem powrócic na właściwy sygnał :]