Moją ulubioną grą jest Nebulus i Yo! Joe! (jestem teraz modny? )
A na poważnie, to tak jak ktoś już napisał, latka lecą, ludzie się zmieniają, a wraz z nimi gusta, kiedyś podobał się zlepek pikseli, teraz Killzone 2 ssie grafiką (według niektórych...)
Lol, dorabiacie dupie wąsy w tym momencie, tak jakby lubienie starych, dobrych gier było trendem albo lubienie innych gier niż ja, rodziło u mnie współczucie. Spoko, przywykłem już do krytyki w związku ze słuchaniem muzyki starszej niż większość wypowiadających się tu użytkowników, przeżyję i 'bycie trendy'. Można czepiać się grafy, kłócić o piksele i v-synci, ale jakie to ma znaczenie przy "ulubionej grze" bądź "grze wszechczasów", pozostaje dla mnie zagadką. Chyba, że dla niektórych pojęcie 'świetnej, doskonałej, zajmującej' gry jest równoznaczne z grą wszechczasów czy 'ulubioną' to nie ma o czym gadać. Nie żebym się czepiał semantyki, ale ulubiona to numero uno, gra na piedestale w waszym rankingu, a nie randomowy tytuł, który ostatnio się spodobał. Gra
WSZECHczasów to gra z przedziału całej historii rozrywki wideo i wybaczcie, że nie wierzę jakoby to były gry akurat z tej i poprzedniej generacji konsol.
Dlatego rozumiem fanów MGS4, Girsów czy innych next-genowych gier które aż tak nie powalają świeżością na kolana, ale mimo wszystko przyjemnie się gra. Bo chyba o to chodzi, co nie, aby mieć frajde, a nie wiecznie marudzić i wspominać o dawnych grach. Zawsze możesz do nich wrócić, nikt Ci nie broni
Shit, jak już wyżej napisałem, mylicie pojęcie gry świetnej i gry
ulubionej, lubię setki gier, ale nie każda jest tą ulubioną, chociażby przez wzgląd na znaczenie słowa ulubione... Damn, to chyba logiczne, że nie uważam żadnej z w/w za słabą
.