Dobra, ponieważ Homecoming za mną i akurat mi się nudzi, więc mogę co nieco o nim napisać.
Przede wszystkim - gra jest wg mnie dobra, albo nawet i bardzo dobra. Ma braki, ma kilka wkurzających rozwiązań, ale mimo to grało mi się w nią bardzo przyjemnie.
Pod względem graficznym mam bardzo mieszane uczucia; grafika (co widać zresztą na screenach) niczym nie zachwyca, czasami wręcz jest żenująco słaba (włosy Judge wołają o pomstę do nieba), z tragicznymi teksturami włącznie (na szczęście te, które wyglądają jakby pochodziły z wczesnych czasów PS2 pojawiają się rzadko -- chociaż nie powinny mieć w ogóle prawa się pojawić). Na pewno w poprawieniu grafiki nie pomaga sama kolorystyka, która przez większość czasu jest szaro-buro-błękitna, straszliwie mdła.
Gra pokazuje pazur dopiero po przemianie w Otherworld, dopiero wówczas potrafi pozytywnie zaskoczyć. O lokacjach takich jak Hell's Descent czy alternatywne więzienie mogę z całą pewnością powiedzieć, że bardzo mi się podobały. Prócz świetnego designu (różni się on bardzo od tego z SH1/SH3 - jest mniej krwawy, a bardziej industrialny - różne dziwne mechanizmy, pordzewiałe rurociągi) miały to, czego brakuje lokacjom ze zwykłego "świata" - bogatą paletę nasyconych kolorów, a dokładniej dużo ciepłych kolorów (żółć, czerwień, brąz) dodatkowo wzbogaconych licznymi cieniami. W ogóle uważam, że twórcy powinni się bardziej skupić na zabawie ze światłem i cieniami (czyli to, na czym w/w miejscówki się głównie skupiały - Hell's Descent to właściwie tylko puste, lecz pokręcone lokacje, dużo światła oraz wiatraki, które rzucają dynamiczne cienie) oraz filtrach, bo dopiero wówczas gra wyglądała jak next-genowa.
Postacie wyglądają... no, wyglądają. Zabawne, że czekałem na SH5 na next-geny głównie dlatego, bo chciałem zobaczyć, jakie Team Silent stworzy postacie na konsolach z jeszcze większą mocą, a dostałem postacie, o których mogę powiedzieć, że nie musiałem zamykać oczu, gdy na nie patrzyłem
... No dobra, aż tak źle nie jest, jednak jedyną postacią, która wygląda naprawdę dobrze jest Alex (chociaż narysowane kieszenie oraz aliasing na włosach - przynajmniej w wersji na PC, która nie obsługuje w ogóle AA - psuł efekt); reszta postaci to był zaś mix fajnych rzeczy i niefajnych rzeczy. Judge należała do tych najmniej fajnych -- tak skopanej graficznie postaci dawno nie widziałem.
Muzycznie było bardzo dobrze. Pani McGlynn jak zwykle nie zawiodła ("One More Call To The Soul" - zarąbisty kawałek
), a Akira dostarczył dość solidny soundtrack. Było wprawdzie kilka utworów, które w ogóle mi nie pasowały do miejscówek, w których były (jednym z przykładów był posterunek policji), ale do reszty nie mam zastrzeżeń. Zaś muzyka z walki ze Scarlett to prawdziwy majstersztyk
.
Oprawa dźwiękowa była wg mnie bardzo dobra; voice-acting jeden z lepszych w serii (przynajmniej nie brzmiał sztucznie, teatralnie), dźwięki wydawane przez potwory również były dobre. No i dodatkowe dźwięki w tle - przez długi czas nie byłem pewny, które odgłosy pochodzą od potworów, a które są po prostu tłem, co, chyba nie muszę tego mówić, potęgowało nastrój zagrożenia i czasami potrafiło zmylić.
Potwory, o dziwo, w grze wypadły bardzo dobrze. Na screenach i artach faktycznie wyglądają dziwacznie, ba, sam się śmiałem z ich designu, ale teraz, po zagraniu, uważam, że świetnie wpasowały się w klimat gry. Nawet Siam (potwór w stroju S-M), czy Asphynxia ("pociąg lesbijek") w ruchu wyglądają świetnie i w ogóle nie czuć, że są z innej bajki. W ogóle, z całym szacunkiem dla Ito, bossowie z SH:H były wg mnie jednymi z lepszych w serii, zarówno pod względem designu, walki z nimi, oraz symboliki (tak, nie są to jakieś tam maszkarony wsadzone tylko po to, by Alex miał z czym walczyć, ale mają swoje bardzo przemyślane znaczenie w fabule, wynikające zarówno ze sposobu ataków, wyglądu jak i nazwy).
Sama walka w grze też była bardzo przyjemna. Wbrew temu, co można sobie pomyśleć widząc Alexa wywijającego nożem i robiącego uniki, wcale nie jest łatwa. Jeżeli już się ją dobrze opanuje, będzie potrafiło w odpowiednim momencie robić uniki, oraz będzie się znało jakie bronie i jakie kombo jest dobre na którego przeciwnika - wtedy faktycznie jest prościej; jednak nawet wówczas można łatwo zginąć, gdyż przeciwnicy też potrafią blokować (tu głównie Needler), wykonywać kontry, kombosy, czy też wręcz robić cios zabijający na miejscu (w tym głównie specjalizują się Schizmy).
Zagadki w grze miały różny poziom, były i proste, ale były też ciekawe czy wręcz frustrująco trudne (jeżeli ktoś nie lubi przesuwanych puzzli, będzie się wkurzał w pewnym momencie gry), chociaż niestety zagadki nie były aż tak ciekawe, jak niektóre w poprzednich SH (nieme ptaki z SH1, zagadka z wisielcami w SH2 itp.).
Jak było widać na screenach/filmikach, w grze pojawiło się też QTE. Na szczęście są one rzadko i w momentach, w których powinny być; nie ma nic wymuszonego, nic co psuło by przebieg gry, a jedynie tylko takie, które potęgują emocje.
Co do klimatu, bardzo mi się podobał i naprawdę grając bardzo się bałem. Był to pierwszy SH, w którym momentami celowo wyłączałem latarkę i radio, by móc się prześlizgnąć koło przeciwników (dzięki temu pod koniec gry miałem olbrzymie zapasy wszystkiego, co trochę zepsuło klimat). Jak już pisałem wcześniej, przeciwnicy potrafią być trudni do pokonania, i wielokrotnie udało mi się zginąć. Do tego właśnie dochodzą klimatyczne miejscówki oraz soundtrack. Wbrew pozorom w grze nie było dużo momentów w stylu "Bo!", gdzie coś nagle wyskakiwało zza rogu czy z sufitu (jak spadające ciało w szpitalu).
Nie podobało mi się tylko towarzystwo Elle czy Wheelera. Ta pierwsza towarzyszy Alexowi przez dwa fragmenty gry i służy tylko po to, by pomóc podnieść kraty, ten drugi w pewnym fragmencie gry komunikuje się z nami przez jakiś czas przez radio i trochę za dużo gadał. Bez tej dwójki grało by się o wiele lepiej.
Zaś co do fabuły... tutaj mam największe wątpliwości co do moich odczuć. Gra powtarza błąd z SH3, czyli przez dużą część gry naprawdę bardzo mało się dzieje, by rozwinąć fabułę; dopiero pod koniec (ostatnie trzy, cztery godziny) gracz dostaje łopatą w łeb i zwala się na niego cała masa wątków i wytłumaczeń. Gdyby to wszystko było jakoś bardziej rozłożone na całą grę, byłoby o wiele lepiej. Dodatkowo postacie drugo- i trzecioplanowe są bardzo mało rozwinięte; wygląda to tak, jakby skupiono się na Alexie (chociaż jego matka też jest ciekawą postacią), a cała reszta postaci to taka zapchajdziura potrzebna, by poprowadzić fabułę. Szczególnie wkurza to w głównym złym charakterze, który nawet nie umywa się do Claudii czy Waltera
. Tutaj scenarzyście należy się porządny kopniak w zad za to, że schrzanił tak podstawową sprawę.
Niektórym bardzo może nie spodobać się też styl i klimat, w który wędruje fabuła pod koniec gry. To właśnie stąd się bierze moje niezdecydowanie do tego, co sądzić o fabule (gdy to wszystko się zaczęło, moja mina wyglądała tak -> :0) ...
Chociaż ostatecznie podobał mi się wątek Alexa i Josha, oraz to, jak wszystko zostało poskładane do kupy i wyjaśnione (gra wykłada pod koniec łopatologię stosowaną, chociaż wciąż pozostawia kilka niedomówień).
Oceny końcowej wystawiać nie będę, bo i tak niczego ona nie odzwierciedli (komuś coś da, jeżeli powiem, że oceniam grę na 9/10 czy 6/10?). Gra mi się podobała, grało mi się w nią przyjemnie (pomijając fakt, że konwersja na PC do najlepszych nie należy i przez pierwsze parę dni męczyłem się, żeby grę w ogóle uruchomić -__-).
Jeżeli DH będzie odpowiedzialne za następnego Silent Hill'a, płakać nie będę... pod warunkiem, że tym razem zainwestują w porządny silnik i nie spieprzą grafiki w połowie prac nad grą (wciąż nie mogę uwierzyć w różnicę pomiędzy postaciami zaprojektowanymi i stworzonymi przez LaMar'a, a tymi, które ostatecznie znalazły się w grze). Wolałbym jednak, żeby to był tylko taki spin-off, a za następną grę jednak ponownie zabrało się Team Silent. Niech im Konami nawet przydzieli jakąś grupkę ludzi z DH, którzy pomogliby ruszyć gameplay na przód (bo gameplay ze starych Silentów obecnie jest bardzo przestarzały), ale to TS powinno być odpowiedzialne za fabułę, reżyserię, grafikę i klimat, bo mimo wszystko wychodzi im to lepiej.
Aha, i na koniec, PH ma swoje wytłumaczenie w tej grze (głównie wyjaśnione poprzez rysunki, które można zbierać w trakcie gry). Fakt, można by go było mimo wszystko zastąpić jakimś innym potworem, ale jednak nie jest wstawiony tylko po to, by pokazać się w jednej/dwóch cut-scenkach i pomachać łapką do kamery.