Polska nie zaprzentowala w obydwu meczach  wybitnej gry a , mimo to potrafili zainkasowac komplet punktow.TO swiadczy o klasie zespolu(czego niestety nie mozna powiedziec o Wisle Krakow).
Pierwszy mecz pokazal, ze nasze Orly nie sa w stanie zagrac  pelne 90 minut na wysokich obotach( cos co jest konieczne ,aby udanie reprezentowac narod na najblizszych  MŚ).Pierwsza polowa byla genialna. Austria  praktycznie sie tylko przypatrywala jak nasi stzrelali bramki .Nie oddali zadnego celnego strzalu  

 . Niestety  po przerwie zadziala tzw ,, polska mentalnosc,,(czyt. mamy 2-0  to bronimy wyniku , a przeciez i tak wygramy ).Gubili sie obroncy , szwankowala komunikacja  miedzy zawodnikami (glownie na linii obroncy-bramkarz), tracilsmu niepotrzebnie szybko pilke , nie potrafilsmy za bardzo wyprowadzic akcjiiz wlasnej polowy .Gdyby nie nasz pilkarski geniusz -Maciek Zurawski to  moglo byc naprawde zle .Szczescie nas  nie omijalo .
PO nauczce z Chorzowa Janas zastosowal bardziej rozwazna taktyke , polegajaca na rozgrywaniu pilki na wlasnej polowie ,a gdy nadazy sie okazja przeprowadzic skuteczna kontre . Widoczne bylo od razu wolniejsze tempo gry . Walilczyc zas  przede wszytlim bronili wyniku(bowiem dla nich remis i tak jest tak jakby juz zwyciestwem 

 ),.Martwilo mnie to , ze  stwarzalismy sobie zatrwazajaco malo sytuacji pod bramka rywali .Pierwsz polowa zakonczyla sie niepokojacym 0-0. Przypominal  sie horror z Lazienkowskiej gdy w dramatycznych okolicznosciach  zdobylismy gola.A jego autorem byl ...Zurawski . Historia lubi sie piowtarzac  bowiem  taki sam  wynik padlw lasnie w meczu z Walia .