Nie weźmiesz 600tki, a pierwsze Suzuki, które pokazujesz, ma prawie 20 koni więcej niż Yamaha MT-03 z silnikiem 660ccm. Pojemność to jedno, ale trudniej opanować dużą moc
Wiem, ze nie wezme 600 ccm - bede rozgladal sie za 125 lub 250. Sam wiem, ze 600 to za duzo, jak na start.
Przejechać się i sprawdzić, mówisz. To nie jest takie proste. Miałem okazję przejechać się Suzuki GSR - też 100 koni i nic po tej przejażdżce nie wiem. Siadasz pierwszy raz na taki motor - na dodatek nie twój. Robisz w pory, żeby się nie przewrócić, bo w razie czego ciężko się będzie wypłacić.
Bez przesady, bylo sie przejechac na jakas autostrade lub cos wiekszego chociaz, jezeli byla taka mozliwosci i nie bac sie, bo to najgorsze, jak srasz pod siebie, zeby czegos nie zrobic - wtedy najlatwiej popelnic blad.
Sam mialem okazje pojezdzic samochodem, o ktory sie balem, ale postanowilem wziac to na spokoj i maksymalnie sie wyluzowac. Nie bylo tak zle.
Gdy ojciec pierwszy raz jechal TT Quattro tez sie denerwowal, ale na dluuuugiej prostej juz widzialem tylko usmiech na jego twarzy.
Z resztą na co dzień dla mnie są o wiele mniej praktyczne.
Trudno sie nie zgodzic, lecz ja bym taki motor kupil dla funu - dla pojezdzenia kilku miesiecy w roku, krotkie wypady ze znajomymi, posmiganie dla frajdy po ulicach. Dla mnie ona nie musza byc praktyczne.
---
Co do tego Suzuki:
http://www.otomoto.pl/index.php?sect=show&id=M685925Cholernie mi sie podoba, ale jest za mocny. Najbardziej realna wydaje sie NSR 125, ale jest troszke za droga. Trudny wybor, ale bede sie martwil o to za rok, poza tym najpierw kupie samochod, dopiero pozniej motor.
Znajomy mial NSR 125 - pieknie to latalo; mialem kiedys na to nawet ochote (no i kolega zdawal na takiej NSRce chyba prawko, choc pewny nie jestem), ale pozniej mi przeszlo. A szkoda.