Stephen King - Bastion Apokaliptyczna wizja zagłady , która owładnia czytelnika . Książka ta ma wszystko co powinna mieć , by stwierdzić , że jest świetna . Akcja rozgrywa się na terenie całych Stanów Zjednoczonych bo jak to często bywa u ameykańskich artystów (nieważne czy reżyserzy filmowi czy pisarze ) świat to tylko USA . Ale można się przyzwyczaić . Zabójcza grypa Tripps uśmierca 90 % populacji pozsoatawiając przy życiu najbardziej odpornych . Małe grupki przemierzają tysiące mil by znalezć jakąś żywą duszę . Wszyscy stracili bliskich , często pozostając sami w odludnionym miasteczku bez pomyłsu co robić dalej . Jak ma się przystosować do nowych warunków . Musieli skupić się w liczniejszych grupach by przeżyć . Pomagając sobie nawzajem ludzie dotąd zupelnie sobie obojętni stali sobie bliscy stwarzając nową wielką rodzinę . Bohaterowie tej opowieści to raczej zwykli ludzie , i dlatego też ich monża prędzej zaakceptować niż fikcyjncych herosow przenoszących cieżarówkę jednym palcem z zamkniętymi oczami . Wszystkie postaci przeżywali oprócz życiowych porażek także sercowe rozterki zhaczając niekiedy o dosyć wysublimowany erotyzm (oralna higienistka
)
będac niezłą odskocznią od codziennych spraw
. Cała wojna odbywa się między ostatnim bastionem na Ziemi a Złem skupionym w Vegas (w końcu to świątynia rozpusty ;>) . Batalia nie odbywa się na polu takim jaki zazwyczaj znamy tylko wewnętrzne przygotowania , kto prędzej przywróci prąd do miasta , kto zbierze więcej amunicji itp itd . Walka ta ma podłoże religijne przez co jeszcze lepiej się czyta ta książkę . Anioł vs Diabeł , Śmierć czy Życie , kto wygra ?
Tego dowiecie przeczytawszy 971 stron . Czy jesteście na to gotowi ?
9/10