Mi się zawsze wydawało, że społeczeństwo tak modeluje człowieka, że staje się emo czy punkiem czy dresiarzem. Dorosły dresiarz, co bije w bramie i kradnie komórki w tramwaju, gdyby za młody wrzucony był do odpowiedniej rodziny byłby może kulturalnym pianistą, co wygrywa konkursy szopenowskie? Jak już schodzimy do poziomu - człowiek ssak = inny ssak. To zauważmy jak można wychować psa. Będzie siadał jak mu się rozkaże albo atakował bezwzględnie wszystkich. Ale to też różnie bywa.
Homoseksualizm to nie wiem, bo np. mnie nie podnieca widok gołego faceta, a czy gejów to podnieca tak naprawdę? Czy tylko tak im się wydaje? Jeżeli tylko im się tak wydaje, to np. gdybym był wychowywany w jakichś dziwnych warunkach, to miałbym orgazm na widok nie wiem, np. drukarki laserowej w kolorze białym?
Zresztą to tylko jedna sprawa. Jest jeszcze kwestia, niezależna od pochodzenia "zboczenia" (źle - odmienności od większości), czy należy to leczyć czy zostawić samo sobie. Jeżeli jest to wytwór kultury, moda, która na stałe już się wryła ludziom w głowy, to chyba tak. Jak coś wrodzonego, to nie wiem. Czy jest to wrodzona CHOROBA, błąd Boga (jak ktoś wierzy) czy coś równie naturalnego jak... czarna owca? Wełna taka samo dobra, tylko kolor inny.