Co do samego odcinka, to trochę mam takie wrażenie jakby był streszczeniem, strasznie szybko to jakoś zakończyli, mogli to jeszcze przez kilka odcinków rozwinąć, byleby nie tak, że zrobiłoby się z tego kolejnych 6 sezonów.
Zemsta Jessiego na Todzie cieszyła oko
a scena pożegnania Walta z rodziną łapała za serce, jak i sama jego śmierć w laboratorium, krótki spacer po nim, wzięcie do ręki maski, poklepanie tego zbiornika od mety czy co to tam było i pewnie przypomnienie sobie "starych dobrych czasów", w tle już słychać syreny policyjnych samochodów, jeszcze ta muzyka(bądź co bądź genialny utwór dobrali na zakończenie) jak Walter leży na podłodze już martwy, widać że łza spływa mu po twarzy.
Smutne w ch** zakończenie, ale innego być nie mogło, to się musiało tak skończyć.
Jeszcze mi się podobało jak Walter przed odjazdem Jessiego skinął głową w jego kierunku(jakby go żegnał i mówił zarazem to koniec) Jessie zrobił to samo, ale jakby tak trochę nieśmiało. W każdym bądź razie wg mnie, Walt przez cały serial starał się go chronić, mieli wiadomo gorszy okres
ale mimo wszystko troszczył się o niego do samego końca. W scenie gdzie M60 targa nazioli, Walt sprytnie pozoruje bójkę z nim, żeby nie zginął.