Defendor - jeśli przeczytacie zwykły opis od dystrybutora, to pewnie uznacie, że to kolejna kiepska komedia. Nic bardziej mylnego. Główny bohater ma niski iloraz inteligencji, ale nie jest niedorozwinięty - ot, w stylu foresta gumpa. Ma jednak bardzo silne poczucie rozgraniczenia pomiędzy dobrem a złem; nie mogąc patrzeć obojętnie na otaczające go sukinsyństwo, przeistacza się w Defendora, superbohatera nie mającego żadnych mocy, a kierowanego jedynie ogromną odwagą i alergią na krzywdę ludzką. Cały czas jednak zderza się z brutalną prawdą, że te atrybuty nie wystarczą do rozbicia lokalnego światka oprychów. Ujmujący, świetnie zagrany film, który mimo że w gruncie rzeczy smutny i lekko przygnębiający, dający fajnego, pozytywnego kopa. Tylko końcówka lekko mi nie zagrała. Poprawna, ale w sumie przewidywalna - podczas napisów końcowych człowiek dochodzi do wniosku, że twórcy mogli wysilić się na jakiś oryginalniejszy, odważniejszy finał. Ale całość i tak na bardzo dużym plusie. Warto zobaczyć.