Autor Wątek: Filmy  (Przeczytany 881307 razy)

0 użytkowników i 12 Gości przegląda ten wątek.

windomearl

  • PIERESTROJKA
  • *****
  • Rejestracja: 08-03-2008
  • Wiadomości: 31 367
  • Reputacja: 265
  • You know Carcosa?
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3400 dnia: Grudnia 22, 2008, 22:31:20 pm »
Współczesna kinematografia jest ofiarą historycznego widzenia, nie wiem, czemu, ale większość jedzie po niej jak po burej suce, by za kilka lat obecnych twórców rehabilitowac i wpisywac do "klasyki". Pamietam jak Bunuel przyjechał do teatru paryskiego na premierę swojego filmu z kamieniami w kieszeni, bo tak bał się reakcji publiczności, w zasadzie mocno mu się w Hiszpanii też dostawało, dziś znowu to on jest klasykiem, a "współczesne" okresla się ponownie miernotą. Znam z tuzin znajomych, co to uwazają, że kino schodzi na psy, że po Hustonie, Bergmanie i Antonionim mamy tylko niedouczone stado kretynów opetanych konsumpcjonizmem globalizmu. Podobnie teraz patrzy się też na współczesne kino rozrywkowe, ot - kiedyś to był terminator, a dziś to kupa, Alien był fajny kiedyś, a teraz to kupa i ciągle się ta spirala nakreca. My dziś mamy Triera, Lyncha i wielu innych, którzy tworza genialne produkcje, w sumie - już klasyki ;) Brakuje nam teraz w sumie dystansu do tego, co obecnie powstaje.
Otóż to. Sam bym tego lepiej nie ujął :)

jay jay

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 25-03-2005
  • Wiadomości: 4 740
  • Reputacja: 18
  • Terror of unexpleainable
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3401 dnia: Grudnia 23, 2008, 11:11:29 am »
Współczesna kinematografia jest ofiarą historycznego widzenia, nie wiem, czemu, ale większość jedzie po niej jak po burej suce, by za kilka lat obecnych twórców rehabilitowac i wpisywac do "klasyki". Pamietam jak Bunuel przyjechał do teatru paryskiego na premierę swojego filmu z kamieniami w kieszeni, bo tak bał się reakcji publiczności, w zasadzie mocno mu się w Hiszpanii też dostawało, dziś znowu to on jest klasykiem, a "współczesne" okresla się ponownie miernotą. Znam z tuzin znajomych, co to uwazają, że kino schodzi na psy, że po Hustonie, Bergmanie i Antonionim mamy tylko niedouczone stado kretynów opetanych konsumpcjonizmem globalizmu. Podobnie teraz patrzy się też na współczesne kino rozrywkowe, ot - kiedyś to był terminator, a dziś to kupa, Alien był fajny kiedyś, a teraz to kupa i ciągle się ta spirala nakreca. My dziś mamy Triera, Lyncha i wielu innych, którzy tworza genialne produkcje, w sumie - już klasyki ;) Brakuje nam teraz w sumie dystansu do tego, co obecnie powstaje.
pozwolisz ,że się nie zgodze . Aby się zbytnio nie powtarzać skopiuje posta z innego forum


Cytuj
W poprzednim roku odeszli wielcy tego świata Michelangelo Antonioni oraz Ingmar Bergman . Mówiono wtedy ,że zakończył się pewien etap w kinie , odeszli wizjonerzy filmu . Ale to raczej symbolika nakreślająca ogromy problem współczesnego kina - braku tożsamosći , wlasnego zdania oraz przede wszystkim stylu . Od druzgocącego okresu lat 50 -tych i 60-tych film systematycznie jest wypierany przez laików oraz twórców, któtrzy zaczęli stawiać na zysk niżli doznania emocjonalne . W owym okresie Europa była kolebką sztuki filmowej , wtedy swe popisy dawali Fellini , Antonioni , Visconti , Godard , Jancso , Truffaut , Bergman , Tarkowski oraz Bunuel .Oni kształtowali jej wizerunek , byli mędrcami , którzy swe refleksje przelewali na erkany z czego większość pozostawała w pamieci do końca życia . Patrząc na dzisiejsze filmy mam nieodparte wrażenie , jakby ludzi z pasją zaczęli wypierać ludzie maszynki do produkowania więcej i więcej mamony .Obecnie autorytetami są Lynch , Herzog , Allen , Angelopoulos i Scorsese , niegdysiejsi widzowie Rosseliniego , De Siki , Chaplina i Wellesa . Młodzi tworzą , dostają nagrody , ale to są zazwczyaj ludize jednego filmu , którzy szybko zachlystują się jednorazowym sukcesem . Zobaczcie co sie dzieje obecnie z Nolanem i Aronofskim ?? Oni przeszli na łatwiejszą drogą zapominając o swoich planach i ideach . W Stanach jedynym zauważalnymi i szacowanym tworcą jest Harmony Korine , nomen omen bliski przyjaciel Herzoga . U Latynosów takim panem z marką jest Carlos Reygadas , a w Europie austriak Ulrich Seidl , węgier Bela Tarr , bracia Dardenne i dalej pustka . Nic ,coroczne festiwale i konkursy i huczne zapowiedzi nowego wieszcza kina to tylko pobożne życzenia znudzonych i zniesmaczonych krytyków oraz widowni spragnionej nowych doznań . W obecnej dekadzie ile powstało wielkich tytułów , dzięki którym ludzie bedzie rozpamiętywali nazwiska do końca swoich dni ?? Miasto Boga , jednorazowy wypad , Memento ostatni dobry film Nolana, Donnie Darko zwiastun możliwości Richarda Kellego i... cisza w eterze , Oldboy ,Brokeback Mountain, Wiosna Lato Jesień Zima ... Zabójstwo Jessego Jamesa ot i cały dorobek artystyczny 10 lat (!!!) . Dzisiaj nie ma ludzi przed czterdziestką , ktorzy wzieliby za kamere i nakecili porządny film . Taki Miike wspominał jako to robił Visitor Q , tydzień zdjęć drobny nakład pary tys. dolarów i mamy nie przełomowy , ale znaczący film w dzisiejszej japońskiej kinematografii . Można ? Oczywiście ,że można , ale nie ma już ludzi odważnych , gotowych na poświecenia by przekazać swe zdanie światu .
Dzisiejszy film jest w ogromnej śpiączce , z którego mogą przebudzić go tylko ludzie ambitnii, wbrew wszelkim przeciwnościom i koncepcjom dzisiejszej sztuki . Aby pokazać ,że siedzimy w glebokim dołku wystarczy popatrzeć jak dwa wielkie nazwiska aktorskie D Niro i Pacino szmacą się w amatorskiej etiudzie studenckiej jakiegoś paralityka X_x.
Z tego wynika ,że wielki esteta Peter Greenaway ma racje , kinematografia niegdyś pojmowana i doceniana dzisiaj obumiera śmiercią naturalną .
''Don't take advice from anyone'' - Robert Altman.


mowafilmowa.wordpress.com
magivanga.wordpress.com
booklips.pl

Fallus

  • Towarzysz
  • ***
  • Rejestracja: 02-07-2008
  • Wiadomości: 117
  • Reputacja: 0
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3402 dnia: Grudnia 23, 2008, 20:49:04 pm »
Współczesna kinematografia jest ofiarą historycznego widzenia, nie wiem, czemu, ale większość jedzie po niej jak po burej suce, by za kilka lat obecnych twórców rehabilitowac i wpisywac do "klasyki". Pamietam jak Bunuel przyjechał do teatru paryskiego na premierę swojego filmu z kamieniami w kieszeni, bo tak bał się reakcji publiczności, w zasadzie mocno mu się w Hiszpanii też dostawało, dziś znowu to on jest klasykiem, a "współczesne" okresla się ponownie miernotą. Znam z tuzin znajomych, co to uwazają, że kino schodzi na psy, że po Hustonie, Bergmanie i Antonionim mamy tylko niedouczone stado kretynów opetanych konsumpcjonizmem globalizmu. Podobnie teraz patrzy się też na współczesne kino rozrywkowe, ot - kiedyś to był terminator, a dziś to kupa, Alien był fajny kiedyś, a teraz to kupa i ciągle się ta spirala nakreca. My dziś mamy Triera, Lyncha i wielu innych, którzy tworza genialne produkcje, w sumie - już klasyki ;) Brakuje nam teraz w sumie dystansu do tego, co obecnie powstaje.
pozwolisz ,że się nie zgodze . Aby się zbytnio nie powtarzać skopiuje posta z innego forum


Cytuj
W poprzednim roku odeszli wielcy tego świata Michelangelo Antonioni oraz Ingmar Bergman . Mówiono wtedy ,że zakończył się pewien etap w kinie , odeszli wizjonerzy filmu . Ale to raczej symbolika nakreślająca ogromy problem współczesnego kina - braku tożsamosći , wlasnego zdania oraz przede wszystkim stylu . Od druzgocącego okresu lat 50 -tych i 60-tych film systematycznie jest wypierany przez laików oraz twórców, któtrzy zaczęli stawiać na zysk niżli doznania emocjonalne . W owym okresie Europa była kolebką sztuki filmowej , wtedy swe popisy dawali Fellini , Antonioni , Visconti , Godard , Jancso , Truffaut , Bergman , Tarkowski oraz Bunuel .Oni kształtowali jej wizerunek , byli mędrcami , którzy swe refleksje przelewali na erkany z czego większość pozostawała w pamieci do końca życia . Patrząc na dzisiejsze filmy mam nieodparte wrażenie , jakby ludzi z pasją zaczęli wypierać ludzie maszynki do produkowania więcej i więcej mamony .Obecnie autorytetami są Lynch , Herzog , Allen , Angelopoulos i Scorsese , niegdysiejsi widzowie Rosseliniego , De Siki , Chaplina i Wellesa . Młodzi tworzą , dostają nagrody , ale to są zazwczyaj ludize jednego filmu , którzy szybko zachlystują się jednorazowym sukcesem . Zobaczcie co sie dzieje obecnie z Nolanem i Aronofskim ?? Oni przeszli na łatwiejszą drogą zapominając o swoich planach i ideach . W Stanach jedynym zauważalnymi i szacowanym tworcą jest Harmony Korine , nomen omen bliski przyjaciel Herzoga . U Latynosów takim panem z marką jest Carlos Reygadas , a w Europie austriak Ulrich Seidl , węgier Bela Tarr , bracia Dardenne i dalej pustka . Nic ,coroczne festiwale i konkursy i huczne zapowiedzi nowego wieszcza kina to tylko pobożne życzenia znudzonych i zniesmaczonych krytyków oraz widowni spragnionej nowych doznań . W obecnej dekadzie ile powstało wielkich tytułów , dzięki którym ludzie bedzie rozpamiętywali nazwiska do końca swoich dni ?? Miasto Boga , jednorazowy wypad , Memento ostatni dobry film Nolana, Donnie Darko zwiastun możliwości Richarda Kellego i... cisza w eterze , Oldboy ,Brokeback Mountain, Wiosna Lato Jesień Zima ... Zabójstwo Jessego Jamesa ot i cały dorobek artystyczny 10 lat (!!!) . Dzisiaj nie ma ludzi przed czterdziestką , ktorzy wzieliby za kamere i nakecili porządny film . Taki Miike wspominał jako to robił Visitor Q , tydzień zdjęć drobny nakład pary tys. dolarów i mamy nie przełomowy , ale znaczący film w dzisiejszej japońskiej kinematografii . Można ? Oczywiście ,że można , ale nie ma już ludzi odważnych , gotowych na poświecenia by przekazać swe zdanie światu .
Dzisiejszy film jest w ogromnej śpiączce , z którego mogą przebudzić go tylko ludzie ambitnii, wbrew wszelkim przeciwnościom i koncepcjom dzisiejszej sztuki . Aby pokazać ,że siedzimy w glebokim dołku wystarczy popatrzeć jak dwa wielkie nazwiska aktorskie D Niro i Pacino szmacą się w amatorskiej etiudzie studenckiej jakiegoś paralityka X_x.
Z tego wynika ,że wielki esteta Peter Greenaway ma racje , kinematografia niegdyś pojmowana i doceniana dzisiaj obumiera śmiercią naturalną .

Po części się zgadzam z autorem tego posta, ale tylko częściowo. Po pierwsze, jesli mówimy już o sztuce, to wszelkie sprowadzanie jej do ilości egzemplarzy produkowanych przez artystę jest jej zaprzeczaniem. Oczywiście, należy podziwiać twórcę, który przez 60 lat stworzył z 30 świetnych dzieł, ale w krytyce filmowej podmiotem jest dzieło same w sobie a nie jej twórca. Jeśli trafiam na wybitne dzieło, jedyne, jakie nakręcił reżyser to nie mogę wyciagać złych wniosków o warsztacie twórcy. Po drugie, jesli decydujemy się już podsumowywać 10 lat kinematografii - nie możemy robić tego wybiórczo. Z całym szacunkiem, ale w tej przyjemnej wyliczance zabrakło bardzo dużo świetnych obrazów. Dla mnie ten post to doskonały przykład manipulacji schopenhauerowskiej, świetne wyliczenie przywar, pominiecie milczeniem zalet, których jest więcej. Zauważ też, że wyliczenie wybitnych twórców (jeśli już paramy się numerologią) poprzednich dekad filmu ogranicza się do kilku zaledwie nazwisk. Autor posta zaś ma pretensję, że tyle samo, jesli nie wiecej nazwisk nie pojawiło się w okresie, powiedzmy 20 lat. Nie zapominajmy, że geniuszy nie tworzy się w fabrykach, są perłami wrzuconymi miedzy wieprze.

Lecimy dalej. Produkcja. Dlaczego wspominany w tekscie Greenaway szuka sponsorów w krajach trzeciego świata kinematografii? Czemu Japonia, czemu Polska? Dlaczego w Straży Nocnej pozwolił grać polskim aktorom, choć jednoczesnie w wywiadach bezpretensjonalnie stwierdza, że po angielsku mówią koszmarnie, i że grają sztywno? Kto widział film, zgodzi się z nim natychmiast.

Polecam obejrzec "Gracza" Roberta Altmana, który swietnie pokazuje co dzieje się z pierwotną wizją filmu, gdy przechodzi ona przez ręce producentów. Podobnież też Hollywood podsumowuje Lynch w Mulholland Drive, pokazujac, gdzie współczesny twórca moze sobie wsadzic swoją wizję, jesli w grę wchodzą pieniądze.

Czy to nie dziwne, że najrówniejszy twórca współczesnej kinematografii, jakim jest von Trier, tworzy filmy w swojej własnej wytwórni? Czy to nie dziwne, że pierwsze, niemal amatorskie filmy znanych twórców, jak choćby własnie Aronovskiego, są lepsze od jego późniejszych, sponsorowanych przez wielkie wytwórnie filmów? A jak kręcił Bunuel? Spotykał się ze znajomymi i kręcił.

Skoro już jestem przy Luisie, to dodam, że dziś, paradoksalnie, smycz cenzury jest ciaśniej zawiązana niz dawniej. To groteskowe, ale jestesmy bardziej purytańscy od średniowiecznych klechów (ciekawostka - klasztory srednioweiczne były jednoczesnie domami publicznymi, a największą konkurencją dla uwczesnych dziwek były siostry zakonne).
Przypomina mi się akcja Bunuela, który wraz z przyjaciółmi zaprezentował na ulicach hiszpańskich coś w rodzaju live performance, kiedy to wraz z Salvadorem Dali przebranym za księdza, odstawili małą scenke z gwałceniem prostytutki, gdzie gwałcącym był Dali, a Bunuel policjantem, który go potem obił, nie szczędząc tez kobiety. Ludzie byli w szoku.

Przypomina mi się też słynna sprawa ze śmiercią córeczki pewnego aktora (zabijcie mnie, nie moge sobie przypomnieć, ale poszukam dla Was, jeśli zajdzie taka potrzeba), którą potem karykaturalnie zagrała Gala, wysmarowana ekskrementami. Kto by dzis sie odważył zrobić cos takiego, choćby z pamiecią Madeline McCann. Wtedy wybuchł oczywiście skandal, bo wiadomo, że Dali tym żył, ale dziś skończyłby jako biedak wypatroszony przez prawników i wsadzony na kilka lat do paki.

Na koniec pytanie - Jak myślisz, w jakim stopniu wyprodukowany film rózni się od pierwotnej wizji artysty? Nie dowiesz się tego nigdy, Aronowsky miał moze genialny scenariusz, który przeczytał szef studia w momencie złego humoru, kto decydował tak naprawdę o doborze aktorów? Kto wprowadzał zmiany w dialogach, kto w końcu kazał Aronowskiemu "to fuck Yourself if You are not happy with us"? A mimo to wychodzi ciągle wiele świetnych filmów, które kiedyś może stana się kultowe. Kto by przypuszczał, że zjechana przez krytyków Odyseja Kosmiczna z jednym oskarem za efekty specjalne -może okazać się dziełem wielkim.

jay jay

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 25-03-2005
  • Wiadomości: 4 740
  • Reputacja: 18
  • Terror of unexpleainable
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3403 dnia: Grudnia 23, 2008, 22:06:11 pm »
Zapomniałem dodać ,że autorem posta jestem ja -_-'

Zaczynamy
Cytuj
Po części się zgadzam z autorem tego posta, ale tylko częściowo. Po pierwsze, jesli mówimy już o sztuce, to wszelkie sprowadzanie jej do ilości egzemplarzy produkowanych przez artystę jest jej zaprzeczaniem. Oczywiście, należy podziwiać twórcę, który przez 60 lat stworzył z 30 świetnych dzieł, ale w krytyce filmowej podmiotem jest dzieło same w sobie a nie jej twórca. Jeśli trafiam na wybitne dzieło, jedyne, jakie nakręcił reżyser to nie mogę wyciagać złych wniosków o warsztacie twórcy. Po drugie, jesli decydujemy się już podsumowywać 10 lat kinematografii - nie możemy robić tego wybiórczo. Z całym szacunkiem, ale w tej przyjemnej wyliczance zabrakło bardzo dużo świetnych obrazów. Dla mnie ten post to doskonały przykład manipulacji schopenhauerowskiej, świetne wyliczenie przywar, pominiecie milczeniem zalet, których jest więcej. Zauważ też, że wyliczenie wybitnych twórców (jeśli już paramy się numerologią) poprzednich dekad filmu ogranicza się do kilku zaledwie nazwisk. Autor posta zaś ma pretensję, że tyle samo, jesli nie wiecej nazwisk nie pojawiło się w okresie, powiedzmy 20 lat. Nie zapominajmy, że geniuszy nie tworzy się w fabrykach, są perłami wrzuconymi miedzy wieprze.

sztuka jako taka leży i kwiczy . Rzezba , malarstwo , opera te wszystkie dziedziny kultury upadły w ubiegłym wieku . Kino ma się coraz gorzej co widac po laureatach ostatnich festiwali w Cannes , Wenecji czy bardziej komercyjnym Oskarze . W tegorocznym festiwalu w Wenecji ludzie , publiczność żądała zwrotu pieniędzy !!!! Czy to dla Ciebie nie ejst to zastanawiające ,że dzieła , które wybitne , nowatorskie giną w potoku poprawnych politycznie wyborów , który mają się nijak do sztuki przez duże SZ. Przypatrz się laureatom złotej palmy , Wiatr Buszujący w Jęczmieniu , Pianista , Fahrenheit 9/11 , 4 miesiące , 3 tygodnie , 2 dni to tylko wierzchołek góry lodowej . To tylko ta dekada , a pomyśl co będzie pozniej gdzie gusta mas coraz bardziej ulegną degeneracjii . Nawet u nas mamy ciągoty do tych niecnych praktyki . Pominięcie takich tytułow jak Bracia Karamazow , Rysa czy 33 sceny z życia i wklepanie na piedestał łatwozjadliwej Małej Moskwy jest widocznym sygnałem ,że na kinie trzeba zarabiać . Do chooya pana , my chcemy w końcu ambitnego kina czy ciepłych kluchów serowanych już przez naszych dystrybutorów przez dobre 20 lat . Nie tędy droga moi mili .
Sprobuje przuytoczyć pare nazwisk co by barzdiej uwypuklić erozje talentów . W USA najwieksze nadzieje Aronofsky i Nolan sprzedali się . Obaj stworzyli po 2 bardzo dobre dzieła po czym postanowili pójść na skróty . To ci z pokolenia 30 latków bo wśród 40 i wyżej można by troszke wymienić jak choćby Hartley , Solondz , Zwigoff ,  Sayles czy Hanson , ale powiedz szczerze czy ktoś z nich stworzył coś przełomowego co będziemy pamiętać za XX lat ? No właśnie  .
W Europie jest jeszcze gorzej bo dobre kino z tych młodszych twórców prezentuje raptem  Francois Ozon . Mogą wymienić listę reżyserów , którzy naprawde reprezntują najwyższy poziom ale to roczniki lat 30 czy nawet 20-tych czyli już powoli odchodzących w niepamięć .
Żadnej świeżej krwi i artystycznego armageddonu jak to miało miejsce w pamiętnym 1957 roku gdy swe wizje światu pokazywali Ingmar Bergman Siódmą Pieczęcią czy Akira Kurosawa Siedmioma Samurajami .
Kto pamięta o Pokoju syna Nanni Morettiego , który wygrał w Cannes w 2001 ? Albo Crash z Oskarem w 2004 . To tylko ta dekada stary , takich kwiatków spodziewam się więcej w przyszłośći .

Cytuj
Lecimy dalej. Produkcja. Dlaczego wspominany w tekscie Greenaway szuka sponsorów w krajach trzeciego świata kinematografii? Czemu Japonia, czemu Polska? Dlaczego w Straży Nocnej pozwolił grać polskim aktorom, choć jednoczesnie w wywiadach bezpretensjonalnie stwierdza, że po angielsku mówią koszmarnie, i że grają sztywno? Kto widział film, zgodzi się z nim natychmiast.
bo widzisz u nas łoży się grube siano na takie kupy jak Pora Mroku czy Lejdis a wystawia sie do wiatru takie niszowe produkcje jak Parę osób Mały czas . Jest o tym problemie wywiad w najnowszym filmie i gościu z lubością odpowiada , że my nie działamy charytatywnie opierając swój pogląd , na tym ,że Bergman czy Antonioni także musieli sie sprzedać . No question , z takim podejsciem my jeszcze za pół wieku będziemy dalej zadupiem artystycznym Europy . W Rumunii czy Węgrzech widac obecnie progres kina bo tam wiedzą co i jak wypromować , a u nas to pompują bilionowe sumy w promocje Katynia Wajdy . Żal i ból , Kieślowski to chyba sie w grobie przewraca .

Cytuj
Polecam obejrzec "Gracza" Roberta Altmana, który swietnie pokazuje co dzieje się z pierwotną wizją filmu, gdy przechodzi ona przez ręce producentów. Podobnież też Hollywood podsumowuje Lynch w Mulholland Drive, pokazujac, gdzie współczesny twórca moze sobie wsadzic swoją wizję, jesli w grę wchodzą pieniądze.
satyr na temat Hollywood jest sporawo , bardzo ciekawie zapowiada sie ten najnowszy tytuł Levingstona z De Niro w roli głównej What Just Happened .

Cytuj
Czy to nie dziwne, że najrówniejszy twórca współczesnej kinematografii, jakim jest von Trier, tworzy filmy w swojej własnej wytwórni? Czy to nie dziwne, że pierwsze, niemal amatorskie filmy znanych twórców, jak choćby własnie Aronovskiego, są lepsze od jego późniejszych, sponsorowanych przez wielkie wytwórnie filmów? A jak kręcił Bunuel? Spotykał się ze znajomymi i kręcił.
czy to najrówniej to kwestia sporna , ma lepsze i słabsze momenty (vide ostatnia jego komedia ), ale tworzy nowatorsko , za co darzę go ogromnym szacunkiem . Kto by się odważył zrobić z filmu sztuke teatralną ? Z taką reputacją chyba tylko on .
Z tych żyjących bardzo wysoką formę prezentuje Sidney Lumet . On ma na koncie prawie 5 tytułów , którym móglbym z czystym sumieniem wystawić note 9+/10 .Nie wiem skąd bierze fundusze na swoje arcydzieła , ale raczej nie z państwowych funduszy wspierajcych młodych i zdolnych  :lol:

Cytuj
Skoro już jestem przy Luisie, to dodam, że dziś, paradoksalnie, smycz cenzury jest ciaśniej zawiązana niz dawniej. To groteskowe, ale jestesmy bardziej purytańscy od średniowiecznych klechów (ciekawostka - klasztory srednioweiczne były jednoczesnie domami publicznymi, a największą konkurencją dla uwczesnych dziwek były siostry zakonne).
Przypomina mi się akcja Bunuela, który wraz z przyjaciółmi zaprezentował na ulicach hiszpańskich coś w rodzaju live performance, kiedy to wraz z Salvadorem Dali przebranym za księdza, odstawili małą scenke z gwałceniem prostytutki, gdzie gwałcącym był Dali, a Bunuel policjantem, który go potem obił, nie szczędząc tez kobiety. Ludzie byli w szoku.
Z tą cenzurą to nie jest do końca tak . U niektorych może być zakazane Mein Fuhrer , a u innych niewskazana jest krytyka prezydentury Busha . To zależy od kraju i obyczaju w nim panujących . Najbardziej otwarta wydaje sie byc Japonia gdzie Visitor Q Miike'a nie jest szczególnym zaskoczeniem .
Inaczej jest w przypadku gdzie film ma przyniesc kase , a inaczej gdy wzbudza jakies kntrowersje . Oczywistym jest ,ze nie ujrzysz w Moskwie na placu czerwonym Bunt - sprawa Litwinienki .

Przypomina mi się też słynna sprawa ze śmiercią córeczki pewnego aktora (zabijcie mnie, nie moge sobie przypomnieć, ale poszukam dla Was, jeśli zajdzie taka potrzeba), którą potem karykaturalnie zagrała Gala, wysmarowana ekskrementami. Kto by dzis sie odważył zrobić cos takiego, choćby z pamiecią Madeline McCann. Wtedy wybuchł oczywiście skandal, bo wiadomo, że Dali tym żył, ale dziś skończyłby jako biedak wypatroszony przez prawników i wsadzony na kilka lat do paki
Kiedyś nie było mediów , nie bylo takiej powszechności jak teraz gdzie 15 letni gówniarz może sobie obejrzeć egzekucje zakładnika w Iraku .  A w sztuce też jest obecnie sporo szokerów co by ograniczyć sie tylko do napomnkniecia o pewnym ''artyscie'' który w ramach swej wystawy chciał zabić jakiegoś człowieka . Albo eskpozycje z ludzkimi szcżatkami , narządami . Ludzi odważnych w kinie jest sporo , ale to typowy undeground znany tylko dla wybrańców . Kto tu z Was teraz na miejscu odważy sie obejrzeć Begotten , huh ?

Cytuj
Na koniec pytanie - Jak myślisz, w jakim stopniu wyprodukowany film rózni się od pierwotnej wizji artysty? Nie dowiesz się tego nigdy, Aronowsky miał moze genialny scenariusz, który przeczytał szef studia w momencie złego humoru, kto decydował tak naprawdę o doborze aktorów? Kto wprowadzał zmiany w dialogach, kto w końcu kazał Aronowskiemu "to fuck Yourself if You are not happy with us"? A mimo to wychodzi ciągle wiele świetnych filmów, które kiedyś może stana się kultowe. Kto by przypuszczał, że zjechana przez krytyków Odyseja Kosmiczna z jednym oskarem za efekty specjalne -może okazać się dziełem wielkim.
Hehe , do końca nie wiadomo , świetnym przykładem podkreślając groteske obecnej sytuacji na lini producent - reżyser jest Kassovitz ze swoimBabylon A.D . Chłopak chciał sporego wsparcia finansowego , co by uwydatnić doadniej swa wizję zagłady świata na miarę matrixa , no ale niestety końcowy efekt jest nie co odmienny od zamierzeń Francuza  :lol:
Aronofsky nie musiał ze Zrodla robic wizualnie dopieszczonej epopei o miłośći śmierci . Na Pi stykło 30 tys baksów i wyszło dzieło niezapomniane . Trzeba używać więcej mózgu i zaufać własnej wyobrazni.
Masz tu liste zresztą http://wyborcza.pl/1,91947,5740710,Dziesiatka_najlepszych__tanich_filmow.html .  To mit ,że aby stworzyć dzielo ponadczasowe , trzeba ogromnych funduszy . Skupiajmy sie na walorach artystycznych a nie wizualnych , bo współczesna kinematografia ma własnie porblemy z treścią a rzadziej formą .
''Don't take advice from anyone'' - Robert Altman.


mowafilmowa.wordpress.com
magivanga.wordpress.com
booklips.pl

Fallus

  • Towarzysz
  • ***
  • Rejestracja: 02-07-2008
  • Wiadomości: 117
  • Reputacja: 0
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3404 dnia: Grudnia 24, 2008, 00:35:59 am »
"sztuka jako taka leży i kwiczy . Rzezba , malarstwo , opera te wszystkie dziedziny kultury upadły w ubiegłym wieku . Kino ma się coraz gorzej co widac po laureatach ostatnich festiwali w Cannes , Wenecji czy bardziej komercyjnym Oskarze . W tegorocznym festiwalu w Wenecji ludzie , publiczność żądała zwrotu pieniędzy !!!!"

O poziomie festiwalowej publicznosci można pisać ksiązki. Pamietam wypowiedzi polskiej publicznosci po emisji "Jezusa Chrystusa Zbawiciela" na jednym z festiwali filmowych. Straszna padaka, 100% wyłowionych opinii sugerowała, że wyszli z sali kinowej DisneyWorldu. Nie sugerowałbym się opiniami, zwłaszcza tak niemiarodajnymi.

O problemie polskiej kinematografii napisano już za wiele, wiec nic nowego tu nie dodam, to co Kolski zrobił z Pornografią, to zamach na Gombrowicza -jawny, wiec superprodukcje z polską historią lub ksiązką w tle sobie daruję.

 Ciagle jednak widze tu, w tych postach, jakąs manie sprowadzania sztuki do cyferek, jakby o kondycji sztuki miało zadecydować, kto i w jakim wieku, i ile razy nakręcił coś wielkiego. Bez jaj, to nie gry konsolowe, ani statystyki zachorowań na raka.


"sztuka jako taka leży i kwiczy . Rzezba , malarstwo , opera te wszystkie dziedziny kultury upadły w ubiegłym wieku ."

Nie mogę się wypowiadać się za rzeźbe i malarstwo, bo zwyczajnie nie siedze w tym tak głeboko, ale literatura ma się świetnie i za nia moge ręczyć. W ogóle, większość literatury klasycznej to wielki chłam, i tylko nieliczni wielcy mieli odwage powiedziec to na głos. Gombrowicz sam zjechał Sienkiewicza tak, że suchej nitki na tym analfabecie nie zostało. Powiem nawet wiecej, gdy Tołstoj, Poe, Dostojewski, czy Mickiewicz uprawiali sobie literaturke obyczajowo-patriotyczną z moralizowaniem na poziomie socjalnym, to kilka wieków póxniej literatura pokazała, a dokładniej Joyce, Marquez, czy własnie Gombrowicz, że takich klsyków to mozna sobie włozyć miedzy półdupki i czytac ich młodym panienkom do snu.

Dziś mamy w polskiej literaturze młode talenty, jak chocby Ryszard Lenc, czy Jamroziński, w teatrze - Grzegorz Laszuk z Komuną Otwock, kino - Rybczyński(rewelacyjne pomysły techniczne), Architektura i sztuka - Monika Sosnowska. A słyszeliscie może kompozycje Xanakisa? Grek wykorzystuje w kompozycjach teorie liczbowe, jak chocby matematyczną teorię Browna. Czy ktoś w ogóle zna te nazwiska dziś?

Mógłbym wiele wymieniać z zakresu muzyki eksperymentalnej, a ktoś inny z klasycznej, jeszcze ktoś mógłby dodac z 10 nazwisk do współczesnego teatru.

Widzisz, problem nie lezy w tym, że dziś nie ma talentów, ale czy my jestesmy w swiecie komercjalizowanym na tyle zainteresowani, by ich wyłowic spośród chłamu, jakim karmi nas TV. Sam nie ogladam TV od 8 lat, nie mam nawet telewizora, bo mi niepotrzebny, a Cannes, Oskary, Złote Lwy - nie są wyznacznikiem. Kiedy umarł Lucjano Pavarotti to światowe media płakały cały tydzień, wyszły kompilacje, CD, ksiązki ze wspomnianiami. Kiedy umarł prawdziwy geniusz - Witold Lutosławski  w 1994 roku - to tylko środowisko kompozytorów go opłakiwało i nieliczne media w Polsce, bo to był Polak. Geniusz, ale polski. Świat dzieciaków na forach nawet nie drgnął.

Wiec problem, o którym mówisz nie leży w braku potencji, ale w wielkim zageszczeniu. Świat sztuki aż gotuje się od idei, ale nie sa one komercyjnie interesujace, więc zostaja tam gdzie zostają, moze nie w śwatłach reflektorów, ale jesli ktoś naprawde szuka to znajdzie. Dziś widz ma bardzo ograniczony stopień koncentracji, scena rodem z poczatkowego, kilkuminutowego otwarcia "Dawno temu na Dzikim Zachodzie" Sergio Leone, w której nie dzieje się ABSOLUTNIE NIC z pozoru - dziś nie przejdzie. Sztuka, o której piszę - nie przejdzie przez waskie gardło statystycznego zjadacza chleba. Wiec jej nie widac w mainstreamie. Kto wie, podejrzewam, że gdyby nie nazwisko, to i nie byłoby nic Bergmana, gdyby przyszło mu debiutować w tych czasach.

Co do von Triera - moim skromnym zdaniem  to przykład rzadkiego typu rezysera-architekta. Szkoła intelektualna, zimna, precyzyjna, w przeciwieństwie do Lyncha, który jest po czesci mistykiem, obrazującym intuicyjnie swoje sny. Wszystkie bez wyjatku filmy Triera to majstersztyki w swojej dziedzinie. Polecam goraco jego Medeę, oparta na scenariuszu mistrza Triera - Carla Theodora Dreyera. Albo wprost genialne "Pięć nieczystych zagrań". Nie wspominam nawet o klasyce "Europa" , "Epidemia", "Element zbrodni" itp. Ostatnia komedia byla fantastyczna, ale jak mówię to moje zdanie, choć w sumie - ciezko nie docenic kunsztu Triera, nawet jesli sie jest do niego uprzedzonym ;)


« Ostatnia zmiana: Grudnia 24, 2008, 01:10:19 am wysłana przez Fallus »

jay jay

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 25-03-2005
  • Wiadomości: 4 740
  • Reputacja: 18
  • Terror of unexpleainable
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3405 dnia: Grudnia 24, 2008, 08:50:26 am »
to co według Ciebie świadczy o kondycji sztuki we współczesnym świecie ? Młodzi mogą tworzyć nawet u siebie w chałupie wśród znajomków , ale o nich świat nie słyszał ;/ Na tym cały pic polega . Co z tego , że ktoś nakręcił film na miare Siodmej Pieczęci skoro on na festiwalu (jesli juz do tego etapu doszedł ) zniknął w molochu wewnętrznych gierek jury , które muszą być demokratyczne . 30 , 40 lat temu nikt nie musiał doszukiwac się w encyklopediach czy specjalistycznych książkach o filmach takich nazwisk jak Bunuel czy Visconti . Oni już byli znani . Ludzie , którzy trochę tym cyrkiem się interesują spoglądają głównie na zwyciezców , ci okazali sie ''najlepsi'' . Ty jest kustoszem , który wychwyci każde perełki czy to w filmie czy to literaturze nie znaczy , że każdy ma takie pojecie i wiedze o sztuce . Wiekszośc raczej czyta FILM niż KINO , co barzdo rzutuje na gustach  :P . Festiwale te największe przechodzą kryzys twórczy i selekcyjny .Niegdyś ostoja dobrego smaku dziś targowisko próżności i poprawne politycznie wybory .
Nadal uważam ,że obecnie panuje regres w kinie , bo jest coraz mniej tuzów i autorytetów w tej dziedzinie . Krytycznie wobec sztuki obnosi się sam Kitano i zauważa problem także jest coś na rzeczy .
Ale nie znaczy to ,że z tego szamba szarości nie da sie wyjśc , o co to nie . Wystarczy tylko dać szanse młodzikom i czekać na rezultaty . Takie niepozorne serwisy jak myspace czy last.fm dają szerokie pole do popisu wszelkiej młodzieży bez pytania o zezwolenie producenta . Myśle ,że podobnie będzie w przyszłośći z filmem . Będzie jeden osobny serwis tylko dla tej dziedziny i każdy chętny obejrzy , zaglądnie , doceni przesle linka znajomemu i zacznie sie kariera .
 
PS. Z  tymi młodymi taletami troche przesadziłeś  Ryszard Lenc ma 53 lata Grzegorz Laszuk 41 a Rybczyński blisko 60 także sam widzisz , że za różowo nie jest .

Cytuj
Wiec problem, o którym mówisz nie leży w braku potencji, ale w wielkim zageszczeniu. Świat sztuki aż gotuje się od idei, ale nie sa one komercyjnie interesujace, więc zostaja tam gdzie zostają, moze nie w śwatłach reflektorów, ale jesli ktoś naprawde szuka to znajdzie. Dziś widz ma bardzo ograniczony stopień koncentracji, scena rodem z poczatkowego, kilkuminutowego otwarcia "Dawno temu na Dzikim Zachodzie" Sergio Leone, w której nie dzieje się ABSOLUTNIE NIC z pozoru - dziś nie przejdzie. Sztuka, o której piszę - nie przejdzie przez waskie gardło statystycznego zjadacza chleba. Wiec jej nie widac w mainstreamie. Kto wie, podejrzewam, że gdyby nie nazwisko, to i nie byłoby nic Bergmana, gdyby przyszło mu debiutować w tych czasach.
sprawdz Harmonie Werkmeistera Bela Tarra a potem praw te mądrości . Swoją drogą reżyser miał problem z relizacją tego projektu , ale po 7 latach w końcu mu sie udało i może czuć się usatysfakcjonowany .
''Don't take advice from anyone'' - Robert Altman.


mowafilmowa.wordpress.com
magivanga.wordpress.com
booklips.pl

Fallus

  • Towarzysz
  • ***
  • Rejestracja: 02-07-2008
  • Wiadomości: 117
  • Reputacja: 0
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3406 dnia: Grudnia 24, 2008, 09:27:22 am »
to co według Ciebie świadczy o kondycji sztuki we współczesnym świecie ? Młodzi mogą tworzyć nawet u siebie w chałupie wśród znajomków , ale o nich świat nie słyszał ;/ Na tym cały pic polega . Co z tego , że ktoś nakręcił film na miare Siodmej Pieczęci skoro on na festiwalu (jesli juz do tego etapu doszedł ) zniknął w molochu wewnętrznych gierek jury , które muszą być demokratyczne . 30 , 40 lat temu nikt nie musiał doszukiwac się w encyklopediach czy specjalistycznych książkach o filmach takich nazwisk jak Bunuel czy Visconti . Oni już byli znani . Ludzie , którzy trochę tym cyrkiem się interesują spoglądają głównie na zwyciezców , ci okazali sie ''najlepsi'' . Ty jest kustoszem , który wychwyci każde perełki czy to w filmie czy to literaturze nie znaczy , że każdy ma takie pojecie i wiedze o sztuce . Wiekszośc raczej czyta FILM niż KINO , co barzdo rzutuje na gustach  :P . Festiwale te największe przechodzą kryzys twórczy i selekcyjny .Niegdyś ostoja dobrego smaku dziś targowisko próżności i poprawne politycznie wybory .
Nadal uważam ,że obecnie panuje regres w kinie , bo jest coraz mniej tuzów i autorytetów w tej dziedzinie . Krytycznie wobec sztuki obnosi się sam Kitano i zauważa problem także jest coś na rzeczy .
Ale nie znaczy to ,że z tego szamba szarości nie da sie wyjśc , o co to nie . Wystarczy tylko dać szanse młodzikom i czekać na rezultaty . Takie niepozorne serwisy jak myspace czy last.fm dają szerokie pole do popisu wszelkiej młodzieży bez pytania o zezwolenie producenta . Myśle ,że podobnie będzie w przyszłośći z filmem . Będzie jeden osobny serwis tylko dla tej dziedziny i każdy chętny obejrzy , zaglądnie , doceni przesle linka znajomemu i zacznie sie kariera .
 
PS. Z  tymi młodymi taletami troche przesadziłeś  Ryszard Lenc ma 53 lata Grzegorz Laszuk 41 a Rybczyński blisko 60 także sam widzisz , że za różowo nie jest .

Cytuj
Wiec problem, o którym mówisz nie leży w braku potencji, ale w wielkim zageszczeniu. Świat sztuki aż gotuje się od idei, ale nie sa one komercyjnie interesujace, więc zostaja tam gdzie zostają, moze nie w śwatłach reflektorów, ale jesli ktoś naprawde szuka to znajdzie. Dziś widz ma bardzo ograniczony stopień koncentracji, scena rodem z poczatkowego, kilkuminutowego otwarcia "Dawno temu na Dzikim Zachodzie" Sergio Leone, w której nie dzieje się ABSOLUTNIE NIC z pozoru - dziś nie przejdzie. Sztuka, o której piszę - nie przejdzie przez waskie gardło statystycznego zjadacza chleba. Wiec jej nie widac w mainstreamie. Kto wie, podejrzewam, że gdyby nie nazwisko, to i nie byłoby nic Bergmana, gdyby przyszło mu debiutować w tych czasach.
sprawdz Harmonie Werkmeistera Bela Tarra a potem praw te mądrości . Swoją drogą reżyser miał problem z relizacją tego projektu , ale po 7 latach w końcu mu sie udało i może czuć się usatysfakcjonowany .


Nie łapiesz chyba. Tworzenie wśród znajomków rózni się trochę od np. imprez pokroju Warszawskiej Jesieni, twórcy zaś są doceniani w środowiskach krytycznych i artystycznych, więc nie mówię tu o młodych napaleńcach emitujacych swoje instalacje w klubach młodzieżowych. Także nazywanie Lenca czy Leszczuka młodymi niekoniecznie musi odnosić się do ich wieku, prawda?

Moje "mądrości" dotyczą głównie szerokiego nurtu kina, gdzie wiekszośc nie kojarzy nawet nazwisk Kitano, czy Jarmusha, a co dopiero wspominać artystów srodowiska "specjalistycznego". I nie uważam, by, powiedzmy - Dark Room, czy Krótkie historie Lyncha, zainteresowały odbiorców tego szerokiego nurtu. A przyznac musisz, że to są filmy mocno metodologicznie zageszczone, juz sama tematyka i metoda, którą praktykuje Xanakis, czy Stockhausen - spala ich na scenie mainstreamowej, która dla Ciebie jest wyznacznikiem. Czy taki Merzbow ma rezygnować nagle ze sceny noisowej, bo nikt normalny tego nie słucha i nie dostanie statuetki Grammy, Emmy i innych MTV awards? Sam się tu blokujesz, bo status dzieła i kondycje kina/teatru/sztuki uzalezniasz od ich masowego odbioru.

status kina mylisz ze słaba kondycją krytyki, bo teraz widze, że głównie krytykujesz same imprezy, a nie filmy. Co z tego, że gala Oskarowa się skomercializowała? Zawsze taka była przecież. Niby dlaczego Woody Allen unikał jej zawsze jak ognia? Czemu Staszewski nie przyjmuje nagród? Czemu Józef Baka był przez kilkaset lat uwazany za miernotę? Czemu filmy, ksiazki i obrazy wyprzedzajace epokę rehabilituje sie dopiero po latach?

Z Bunuelem i jego kolegami sprawa ma sie inaczej, bo kino owego czasu jeszcze długo raczkowało jako biznes. Czy wtedy ktos w ogóle martwił się o takie bzdury jak status PG13, ilośc widzów, marże, opłaty, dystrybucje itp.? Ile w ogóle sie wtedy robiło filmów rocznie a ile teraz? Czym wtedy było kino a czym teraz jest? Wyjmuesz zjawiska z ich całego kontekstu społeczno-historycznego i porównujesz kompletnie pomijając wszystko, co na film ma wpływ. to wygodne, jak się chce sztuke zbesztac. Wystarczy sprawdzić dziś poziom wykształcenia przeciętnego odbiorcy, stan nauczania - oświaty, sytuację miedzynarodową. Jakie niby ma znaczenie Cannes dzisiaj, skoro nawet współczesna krytyka ocenia festiwal jako smieszny. Ogladam dziś taki np. Dark Knight, który nazywają smarkacze dziełem , a który jest bardziej zabawny, a jednoczesnie wracam z kina po obejrzeniu "walca z Bashirem" i jestem głeboko w szoku, że dziś animacja moze nieśc taką dawke emocji. Film zresztą wstrzasający. Z drugiej strony mamy np. Jorgena Letha, którego nie ma na zadnym z wymienionych przez Ciebie festiwali, za to zbiera chocby wyróznienie i nagrodę im. Thomasa Manna, czy Europejską Nagrodę Filmową Prix arte, nie wspominajac o pomniejszych nagrodach festiwali duńskich. Facet jest niewidoczny? I co z tego? Czy to, że nieznany swiadczy o kondycji samej sztuki? Nie. Źle za to swiadczy o kondycji wspólczesnego odbioru, krytyki itp. I od tego wypadałoby wyjsć, zamiast stwierdzać patetycznie, że dziś sztuka schodzi na psy.

jay jay

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 25-03-2005
  • Wiadomości: 4 740
  • Reputacja: 18
  • Terror of unexpleainable
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3407 dnia: Grudnia 24, 2008, 10:10:20 am »
Wyznaczniekiem dla mnie jest ważność dzieła . Rolling Stonesi czy też Beatlesi jak wydali pierwszą płytę zrobili istną zawieruchę w branży . Teraz kto cie rzucił na kolana , hmm ? Istotnie Lynch , Trier i Herzog nadal tworzą , ale powiedzmy sobie szczerze ,że nie są tytuły , które musi obejrzec każdy przed  śmiercią , które swym przesłaniem zainspirują reszte artystów . To wszystko jest powielaniem schematów i wałkowaniem klasyki na każde możliwe sposoby . Taki Reygadas nagrodzony na zeszłorocznym Cannes czerpie całymi garsciami z duchowości Tarkowskiego i minimalizmem Bressona . Nie wymyślił niczego ,nowego przełomowego wyznaczjacy nowy jezyk kina . To jest dla mnie istotne , współczesne rozprawy i analizy przelane na ekran są jedynie niewinnymi zabawami , żałosnymi próbami dociganiecia do poziomu z dawnych lat . Nowych standrardów nie widze w kinie , bo za komputerowe specjale w 300 ich nie uznaje . Brakuje dzisiejszej sztuce własnej tożsamości , własnego zdania ,własnych przemyśleń . Z ostatnich obecnych filmów co mnie zachwyciły mamy aż nadto widoczne odniesienia do włoskiego neorealizmu  , francuskiej nowej fali . Kina autorskiego praktycznie dzisiaj nie ma ,albo jest ironicznie generalizowane . Taki Paul Thomas Anderson jest duchowym następcą Altmana , a reszta tworzy raptem 1 istotny film , ale dla pewnego kregu , nie całości śmietanki , które będą wdrażać nowinki w swoje przyszła dzieła . Nie twerdze ,że można stworzyć coś bowego ,ale narazie z tego co ja oglądam filmy nie zauważam zbytnio .
Gusta widzów się rozjałowiły bo w tviku coraz rzadziej można obejrzec o porządnej porze film Felliniego czy De Siki . Poza tym dochodzi wygodność naszych czasów , każdy ma samochód , hdtv i niezle dozbrojonego laptopa , ale gdy przychodzi weekend to zamiast kina czy teatru wybieraja picie piwa przed telewizorem co by szare komórki odsapnęły .
''Don't take advice from anyone'' - Robert Altman.


mowafilmowa.wordpress.com
magivanga.wordpress.com
booklips.pl

Fallus

  • Towarzysz
  • ***
  • Rejestracja: 02-07-2008
  • Wiadomości: 117
  • Reputacja: 0
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3408 dnia: Grudnia 24, 2008, 11:32:51 am »
Akurat o waznosci dzieła, i jego wpływie na przyszłe pokolenia nie nam współczesnym decydowac, gdy kino rozgrywa sie na naszych oczach. Prawda taka, ze po przeciwnej stronie barykady, na przeciw krytyce, stoi historia sztuki i to ona, z perspektywy oceni, jak ważne były dzieła. Mój wykładowca z filozofii tez wspomniał kiedyś, że po Platonie nic już nowego wymysleć w dziedzinie filozofii sie nie da, mozna za to uprawiac platońskie wariacje. Czy o wartosci sztuki swiadczy jej nowatorstwo? To by była zbyt prosta definicja, bo taki Miłosz byłby juz tylko sprawnym rzemieslnikiem, który techniki i dorobek poezji przekształca dla własnej korzysci. kim był Godard, jak nie genialnym złodziejem, który ideę zaklinał w cudzych technikach? W literaturze nazywa się to intertekstem, nie znam sie jednak tak dobrze na filmie, by to nazwac fachowo. Z drugiej strony poszukiwania nowej formy dobrowadziły takiego Johna Cage'a do nagrania utworu 4'33 - czyli 4 minut i 33 sekund ciszy - oczywiscie jako swoistego manifestu programowego. Podobniez tez obraz czarnego kwadratu na białym tle Malewicza. Trzeba zadać sobie jednak pytanie, czy ta pogoń za formą nieodkrytą, nowym srodkiem wyrazu, nie odbywa sie kosztem zwykłego widza, bo tak - dzis, by odczytywać maniakalnie szczegółowe dzieła Antonioniego, trzeba być dośc dobrze oswojonym ze sztuką filmowa, zeby czytac Joyce'a - trzeba być kulturowym poliglotą. Co do poszukiwania formy, to identyfikowanie ich jako jedynej słusznej cechy sztuki - mocno jej przeczy.

Choc zgadzam się z Tobą, że dzis nie ma (na razie, albo oficjanie) takich mistrzów jak Bergman, są moze nico inni. Sa za to na pewno pojedyńcze filmy, które Bergman by z przyjemnoscia obejrzał, bez krzywienia się. Ciągle jdnak uwazam, że to wina nie twórcy, ale krytyka, który uwage widza kieruje w strone owego twórcy. Krytyka ma silna władze nad widzem, on zas ma wielką władze nad wytwórniami, one zaś, nad rezyserem. "All these women" Bergmana świetnie to pokazuje, jak krytyk rosnie do rozmiaru totalitarnej mocy wykonawczej, która niszczy artystę, lub go wynosi ponad chmury.

Proponuje tez przestac sie wymadrzac, bo temat na forum zdechnie : P


blancjaone

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 10-12-2004
  • Wiadomości: 2 946
  • Reputacja: 1
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3409 dnia: Grudnia 24, 2008, 11:37:37 am »
Cytuj
Proponuje tez przestac sie wymadrzac, bo temat na forum zdechnie : P
Ja czytam Wasze posty z wielką przyjemnością, ale nie zabieram głosu, bo moja wiedza o filmie jest niewielka. Możecie kontynuować. ;)

jay jay

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 25-03-2005
  • Wiadomości: 4 740
  • Reputacja: 18
  • Terror of unexpleainable
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3410 dnia: Grudnia 24, 2008, 12:59:53 pm »
Akurat o waznosci dzieła, i jego wpływie na przyszłe pokolenia nie nam współczesnym decydowac, gdy kino rozgrywa sie na naszych oczach. Prawda taka, ze po przeciwnej stronie barykady, na przeciw krytyce, stoi historia sztuki i to ona, z perspektywy oceni, jak ważne były dzieła. Mój wykładowca z filozofii tez wspomniał kiedyś, że po Platonie nic już nowego wymysleć w dziedzinie filozofii sie nie da, mozna za to uprawiac platońskie wariacje. Czy o wartosci sztuki swiadczy jej nowatorstwo? To by była zbyt prosta definicja, bo taki Miłosz byłby juz tylko sprawnym rzemieslnikiem, który techniki i dorobek poezji przekształca dla własnej korzysci. kim był Godard, jak nie genialnym złodziejem, który ideę zaklinał w cudzych technikach? W literaturze nazywa się to intertekstem, nie znam sie jednak tak dobrze na filmie, by to nazwac fachowo. Z drugiej strony poszukiwania nowej formy dobrowadziły takiego Johna Cage'a do nagrania utworu 4'33 - czyli 4 minut i 33 sekund ciszy - oczywiscie jako swoistego manifestu programowego. Podobniez tez obraz czarnego kwadratu na białym tle Malewicza. Trzeba zadać sobie jednak pytanie, czy ta pogoń za formą nieodkrytą, nowym srodkiem wyrazu, nie odbywa sie kosztem zwykłego widza, bo tak - dzis, by odczytywać maniakalnie szczegółowe dzieła Antonioniego, trzeba być dośc dobrze oswojonym ze sztuką filmowa, zeby czytac Joyce'a - trzeba być kulturowym poliglotą. Co do poszukiwania formy, to identyfikowanie ich jako jedynej słusznej cechy sztuki - mocno jej przeczy.

Choc zgadzam się z Tobą, że dzis nie ma (na razie, albo oficjanie) takich mistrzów jak Bergman, są moze nico inni. Sa za to na pewno pojedyńcze filmy, które Bergman by z przyjemnoscia obejrzał, bez krzywienia się. Ciągle jdnak uwazam, że to wina nie twórcy, ale krytyka, który uwage widza kieruje w strone owego twórcy. Krytyka ma silna władze nad widzem, on zas ma wielką władze nad wytwórniami, one zaś, nad rezyserem. "All these women" Bergmana świetnie to pokazuje, jak krytyk rosnie do rozmiaru totalitarnej mocy wykonawczej, która niszczy artystę, lub go wynosi ponad chmury.

Proponuje tez przestac sie wymadrzac, bo temat na forum zdechnie : P


z tego co ja widzę za parę lat filmami kultowymi będą :
Pulp Fiction , Cienka Czerwona Linia , Pi , American Beauty , Fight Club a z nowych zeszłoroczne Zabójstwo Jessego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda . Nie będę wspominał o Pianiście czy Amelii bo to będzie urągać reszcie filmów kultowych . Które z wymienionych było nowatorskie ? odpowiedz sobie na to pytanie sam .
Mi kocopały o tym ,że już wszystko zostało wymyślone prawiła nauczycielka L.O . Wówczas przyjmowałem to bez chwili zająknięcia wiem w jak ogromnym błedzie tkwi .
O wartości sztuki świadczy nie tylko nowatorstwo , ale jest czynnikiem dominującym . Kto za te pare dekad będzie pamiętał o wspaniałym debiucie Nolana skoro on rozmienił się na dobre tworząc epickiego (?!) Batmana o ogromnym budżecie . Godard w latach 60-tych zapoczątkował we Francji nową falę . Czerpał inspiracje z Jeana Renoira wybitnego francuskiego reżysera gdzie nauki pobierał . m.in Luchino Visconti . Wracając do Luca on w swych historiach manifestował wolność i piękno jednostki , kreował gwiazdy (Jean Paul Belmondo ,Jean Seberg ) , wytaczał nowe standardy mimo pewnych kradzieży jak to ująłeś . Siłą jego  jest to ,że zapominałeś o poprzednikach i dałeś się porwać lirycznom traktatom o zwykłych ludziach mających takie same potrzeby i marzenia jak Ty czy ja . Z Truffautem też jest ciekawa historia , on początkowo był tylko krytykiem filmowym po czym zabrał sie za kamere i nakręcił przepiękną opowieść o chłopaku , który nie znajduje miejsca wsrod matki i ojca . Kto zna klasyke ma skojarzenie od razu z filmem Roberto Roselliniego Niemcy rok Zerowy , ale widzi ,że tylko niektóre rzeczy są do siebie zaznajomione . On tylko brał ogolny zarys historii z jego idoli i fundował coś ,co dzisiaj możemy okreslić nowatorskei , przełomowe kultowe .
Bardzo dobry przykład dałeś z Joyce'm . Ulissess to monument paranoi codzienności . Dzien , który zwykły zjadacz chleba mógłby upiąć w dwa zdania on rozciąga , nie tracąc na tym wartości merytorycznej , do niebotycznych rozmiarów gdzie jeden wątek luzno spina się z kojenym tworzac niejako łańcuchy . Coś NIESAMOWITEGO I EPOKOWEGO . Miller jest dla mnie idolem bo odważy się splunać w twarz mieszczaństwu i sztuce nijakiej , to jest dla mnie wyznacznik jakosci , to stanowi o potędze ludzi , gdzie sami zabieraja sie za najpowazniejsze tematy niosac na sobie ciezar odpowiedzalnosci za menatlny rozwój ludzkosci .
Nietsche mawiał aby nie oglądać się na innych i skupiać się na własnym rozwoju , jesli kogoś nie interesują twoje hobby , to dla czego Ty musisz sie dostososywać do ich poziomu .Gdyby Theo Angelopoulos poszedł wytczną rodziców dzisiaj zgarniałby niezłe siano za rozprawy sądowe a nie tworzył takich filmów jak Podróż Komediantów czy Wieczność i jeden Dzień. Dzieła niegdyś nieodgadnione  dzisiaj są żelaznym kanonem  , które każdy dzieciak w szkole powinien poznać . Jak chociażby Ferdydurke czy 1984 . Orwell nie dość ,że prześcignął swoją epokę to stał się również wizjonerem czesto przytaczanym .Myślmy perspektywistycznie i skupiajmy sie na tym co będzie , a nie co jest . Ten kto sie nie rozwija zatrzymuje sie w miejscu . Te słowa idelanie podsumowują mój pogląd na te dziedzine życia .

Cytuj
Proponuje tez przestac sie wymadrzac, bo temat na forum zdechnie : P
tu i tak mało kto zagląda ;/
''Don't take advice from anyone'' - Robert Altman.


mowafilmowa.wordpress.com
magivanga.wordpress.com
booklips.pl

Trusio

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 07-12-2003
  • Wiadomości: 2 124
  • Reputacja: 3
  • Dr Trusio
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3411 dnia: Grudnia 25, 2008, 00:53:16 am »
Ja zaglądam czasami :oops:
GT: Trusio

s00s

  • Major Hermaszewski
  • *****
  • Rejestracja: 04-11-2007
  • Wiadomości: 10 368
  • Reputacja: 155
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3412 dnia: Grudnia 25, 2008, 21:55:20 pm »
ja tam czytam regularnie, a i czasami coś od siebie dodam:P

Marins

  • Gość
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3413 dnia: Grudnia 26, 2008, 16:53:22 pm »
Dzisiaj Wall E - krótko najlepsza animacja eva.

blach0r

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 26-06-2007
  • Wiadomości: 5 558
  • Reputacja: 26
  • PSN id: purePwnerer
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3414 dnia: Grudnia 26, 2008, 19:53:00 pm »
Nie mam czasu na oglądanie filmów, to też się nie udzielam ;) Mogę co najwyżej zrecenzować dzisiejszy film z Chuckiem Norrisem na TVN.

jay jay

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 25-03-2005
  • Wiadomości: 4 740
  • Reputacja: 18
  • Terror of unexpleainable
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3415 dnia: Grudnia 26, 2008, 20:54:01 pm »
Nie mam czasu na oglądanie filmów, to też się nie udzielam ;) Mogę co najwyżej zrecenzować dzisiejszy film z Chuckiem Norrisem na TVN.
wyrzuć tv z domu . Od razu pojawi się czas .
''Don't take advice from anyone'' - Robert Altman.


mowafilmowa.wordpress.com
magivanga.wordpress.com
booklips.pl

Wojtq

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 01-09-2006
  • Wiadomości: 4 855
  • Reputacja: 42
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3416 dnia: Grudnia 26, 2008, 21:00:24 pm »
Wczoraj oglądałem polecany przez jay jay'a Blowup. Film zdecydowanie inny od wszystkiego, co do tej pory widziałem, z naciskiem na drugą połowę, w której nabiera bardzo sennych, nawet nieco surrealistycznych barw (scena koncertowa, czy późniejsza impreza). Podejrzewam, że wiele mądrego napisano już o tym filmie, więc nie będę się specjalnie wysilał, zwłaszcza, że dopiero zaczynam przygodę z mniej...znanym, bardziej ambitnym?, kinem (nie chcę pisać klasyką, bo trochę starszych filmów obejrzałem).
@jay jay - wspominałeś o druzgocącym zakończeniu tego dzieła, i choć ja swoich zębów nie zbierałem po seansie, to przyznaję, że było ono bardzo hipnotyzujące.
PSN ID: WojtqGO

Fallus

  • Towarzysz
  • ***
  • Rejestracja: 02-07-2008
  • Wiadomości: 117
  • Reputacja: 0
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3417 dnia: Grudnia 28, 2008, 08:01:22 am »
Akurat o waznosci dzieła, i jego wpływie na przyszłe pokolenia nie nam współczesnym decydowac, gdy kino rozgrywa sie na naszych oczach. Prawda taka, ze po przeciwnej stronie barykady, na przeciw krytyce, stoi historia sztuki i to ona, z perspektywy oceni, jak ważne były dzieła. Mój wykładowca z filozofii tez wspomniał kiedyś, że po Platonie nic już nowego wymysleć w dziedzinie filozofii sie nie da, mozna za to uprawiac platońskie wariacje. Czy o wartosci sztuki swiadczy jej nowatorstwo? To by była zbyt prosta definicja, bo taki Miłosz byłby juz tylko sprawnym rzemieslnikiem, który techniki i dorobek poezji przekształca dla własnej korzysci. kim był Godard, jak nie genialnym złodziejem, który ideę zaklinał w cudzych technikach? W literaturze nazywa się to intertekstem, nie znam sie jednak tak dobrze na filmie, by to nazwac fachowo. Z drugiej strony poszukiwania nowej formy dobrowadziły takiego Johna Cage'a do nagrania utworu 4'33 - czyli 4 minut i 33 sekund ciszy - oczywiscie jako swoistego manifestu programowego. Podobniez tez obraz czarnego kwadratu na białym tle Malewicza. Trzeba zadać sobie jednak pytanie, czy ta pogoń za formą nieodkrytą, nowym srodkiem wyrazu, nie odbywa sie kosztem zwykłego widza, bo tak - dzis, by odczytywać maniakalnie szczegółowe dzieła Antonioniego, trzeba być dośc dobrze oswojonym ze sztuką filmowa, zeby czytac Joyce'a - trzeba być kulturowym poliglotą. Co do poszukiwania formy, to identyfikowanie ich jako jedynej słusznej cechy sztuki - mocno jej przeczy.

Choc zgadzam się z Tobą, że dzis nie ma (na razie, albo oficjanie) takich mistrzów jak Bergman, są moze nico inni. Sa za to na pewno pojedyńcze filmy, które Bergman by z przyjemnoscia obejrzał, bez krzywienia się. Ciągle jdnak uwazam, że to wina nie twórcy, ale krytyka, który uwage widza kieruje w strone owego twórcy. Krytyka ma silna władze nad widzem, on zas ma wielką władze nad wytwórniami, one zaś, nad rezyserem. "All these women" Bergmana świetnie to pokazuje, jak krytyk rosnie do rozmiaru totalitarnej mocy wykonawczej, która niszczy artystę, lub go wynosi ponad chmury.

Proponuje tez przestac sie wymadrzac, bo temat na forum zdechnie : P


z tego co ja widzę za parę lat filmami kultowymi będą :
Pulp Fiction , Cienka Czerwona Linia , Pi , American Beauty , Fight Club a z nowych zeszłoroczne Zabójstwo Jessego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda . Nie będę wspominał o Pianiście czy Amelii bo to będzie urągać reszcie filmów kultowych . Które z wymienionych było nowatorskie ? odpowiedz sobie na to pytanie sam .
Mi kocopały o tym ,że już wszystko zostało wymyślone prawiła nauczycielka L.O . Wówczas przyjmowałem to bez chwili zająknięcia wiem w jak ogromnym błedzie tkwi .
O wartości sztuki świadczy nie tylko nowatorstwo , ale jest czynnikiem dominującym . Kto za te pare dekad będzie pamiętał o wspaniałym debiucie Nolana skoro on rozmienił się na dobre tworząc epickiego (?!) Batmana o ogromnym budżecie . Godard w latach 60-tych zapoczątkował we Francji nową falę . Czerpał inspiracje z Jeana Renoira wybitnego francuskiego reżysera gdzie nauki pobierał . m.in Luchino Visconti . Wracając do Luca on w swych historiach manifestował wolność i piękno jednostki , kreował gwiazdy (Jean Paul Belmondo ,Jean Seberg ) , wytaczał nowe standardy mimo pewnych kradzieży jak to ująłeś . Siłą jego  jest to ,że zapominałeś o poprzednikach i dałeś się porwać lirycznom traktatom o zwykłych ludziach mających takie same potrzeby i marzenia jak Ty czy ja . Z Truffautem też jest ciekawa historia , on początkowo był tylko krytykiem filmowym po czym zabrał sie za kamere i nakręcił przepiękną opowieść o chłopaku , który nie znajduje miejsca wsrod matki i ojca . Kto zna klasyke ma skojarzenie od razu z filmem Roberto Roselliniego Niemcy rok Zerowy , ale widzi ,że tylko niektóre rzeczy są do siebie zaznajomione . On tylko brał ogolny zarys historii z jego idoli i fundował coś ,co dzisiaj możemy okreslić nowatorskei , przełomowe kultowe .
Bardzo dobry przykład dałeś z Joyce'm . Ulissess to monument paranoi codzienności . Dzien , który zwykły zjadacz chleba mógłby upiąć w dwa zdania on rozciąga , nie tracąc na tym wartości merytorycznej , do niebotycznych rozmiarów gdzie jeden wątek luzno spina się z kojenym tworzac niejako łańcuchy . Coś NIESAMOWITEGO I EPOKOWEGO . Miller jest dla mnie idolem bo odważy się splunać w twarz mieszczaństwu i sztuce nijakiej , to jest dla mnie wyznacznik jakosci , to stanowi o potędze ludzi , gdzie sami zabieraja sie za najpowazniejsze tematy niosac na sobie ciezar odpowiedzalnosci za menatlny rozwój ludzkosci .
Nietsche mawiał aby nie oglądać się na innych i skupiać się na własnym rozwoju , jesli kogoś nie interesują twoje hobby , to dla czego Ty musisz sie dostososywać do ich poziomu .Gdyby Theo Angelopoulos poszedł wytczną rodziców dzisiaj zgarniałby niezłe siano za rozprawy sądowe a nie tworzył takich filmów jak Podróż Komediantów czy Wieczność i jeden Dzień. Dzieła niegdyś nieodgadnione  dzisiaj są żelaznym kanonem  , które każdy dzieciak w szkole powinien poznać . Jak chociażby Ferdydurke czy 1984 . Orwell nie dość ,że prześcignął swoją epokę to stał się również wizjonerem czesto przytaczanym .Myślmy perspektywistycznie i skupiajmy sie na tym co będzie , a nie co jest . Ten kto sie nie rozwija zatrzymuje sie w miejscu . Te słowa idelanie podsumowują mój pogląd na te dziedzine życia .

Cytuj
Proponuje tez przestac sie wymadrzac, bo temat na forum zdechnie : P
tu i tak mało kto zagląda ;/

Z tego co wymieniłes, to może Pulp Fiction zasługuje na "kultowość", głównie ze względów technicznych i scenariusza. Zdecydowanie przeceniasz Nolana, Pi jest , moim zdaniem, filmem mocno przeciętnym, ale ciekawie stylizowanym (podobnymi technikami bawi się taki Tsukamoto chociażby) , już bardziej cenię Memento, choć oba niczym szczególnym sie nie wyróżniają ( w sumie Memento cenię głównie za klimat, świetnie to Nolan uchwycił). American Beauty, jesli po latach zostanie uznany za dzieło przełomowe, albo kultowe - to niesłusznie. Dla mnie to sprawnie nakręcony dramacik obyczajowy z dobrą obsadą, film, w sumie, dość płytki, bo dotyka problemu wolnosci na poziomie czysto społecznym( w sumie nic, czego nie zrobiłby juz wczesniej taki, np. Fritz Lang), wolę już nieco bardziej subtelny "Ghost World" Zwigoffa, choć powstał później niż film Mendesa. Oba koncentrują sie na tym samym, ale Zwingoff nie rzuca tak kawałki miesa przed widza, cała metaforyka Mendesa jest wywleczona i natrętna, bo reżyser nie bardzo wierzy w inteligencję widza. W to miejsce bardziej juz pasuje Inwazja barbarzyńców Arcanda, który wychodzi sprawnie poza fabularny kontekst, choć dotyczy czegoś innego niż wymienione wczesniej filmy. Amelia zyskała głównie z powodu rozgłosu, wiadomym jest, że najlepszym dziełem duetu Caro -Jeunett są Delicatessen. Specyficzny styl Francuzów jest nie do podrobienia, w Amelii w sumie juz tylko adoptuje sie go dla potrzeb romantycznej historyjki, choć ciagle robi wrażenie.

Nazywanie Ulissesa monumentem paranoi codzienności to zwykła nadinterpretacja. Ksiązka nazywana przez Słomczyńskiego najwiekszym dzielem w historii pismiennictwa nie zawdzięcza tego gloryfikacji codzienności. Dzieło Joyce'a to coś o wiele wiecej. Jest wielostrukturalnym zapisem strumienia jaźni. Zauważyć trzeba, że kazde dzieło fabularne jest ugładzone i uproszczone, Joyce zas spisuje skrupulatnie strumień chaotycznych mysli Blooma dokładnie tak, jak mózg człowieka "chwyta" rzeczywistość. Niemal kazdy zarejestrowany przez Blooma fakt rzeczywistości wzbudza tzw. myslenie dygresyjne. Dlatego tak ciezko się Ulissesa czyta, bo cięzko nadązyć za rozrysowujaca się i placzacą mapą mysli Blooma. Idzie za tym świetna wręcz stylizacja, żonglowanie formami literackimi i przerazająca wręcz erudycja. Dla przykładu powiem, że w momencie, gdy pijany Bloom i Dedalus wracają zmeczeni, na piechote do domu, po bójce z żołnierzami, cała struktura gramatyczna zdań, składnia opisu - sypią się, słowa się placzą, pojawiają sie błedy, opis się wlecze, niemal męcząc samego czytelnika. W sumie to tak skomplikowana ksiazka, że moznaby było pisac o niej bez końca. To tak słowem wyjasnienia.

Wracajac do filmu. Skupiam sie obecnie na tym co jest, bo własnie obecne filmy są przykładem progresu, zas myslenie perspektywiczne ma znaczenie być moze globalne, dla ludzkosci, ale nie dla indywidualnej jednostki, jaką jestem. Z mysla o tej jednostce, wyjetej z historii gatunku, powstają najwieksze dzieła.  Jesli zaś filmem ma sie zająć instytucja badająca go w ramach czysto statystycznych - to jest to jakby zabawa psa kiełbasą, która to nie jest przygotowana dla niego.


Swoją drogą, to marzy mi się film interaktywny, ale nie w takim znaczeniu jak gra, bo wtedy zrobiłaby się z tego mokra kupa, mam na mysli interakcję ograniczoną, ale kreatywną, mieszczacą się w granicach narzuconych przez twórcę. Coś jak filmowy odpowiednik "Gry w klasy" Cortazara, która można czytać w nieskończoność żonglując rozdziałami. Cortazar daje mozliwość czytelnikowi śledzenia fabuły w porządku ustalonym przez kolejność stron, lub czytając ją porzadkiem ustalonym przez pisarza, sledzac kod wybranych rozdziałów. Za kazdym razem czyta się w sumie inną ksiazke. W muzyce istnieje coś takiego jak aleatoryzm, czyli losowośc kompozycyjna. Już w Musikalisches Würfelspiel Mozarta o przebiegu utworu decydowała kosc do gry, ona decydowała, które partie utworu odgrywane były w jakiej kolejnosci. Potem aleatoryzmem bawił sie Stockhausen przy Klavierstück( utwór składający się z kilkunastu partii wybieranych losowo podczas jego odtwarzania). Potem jeszcze był Cage i inni. Film w tym miejscu czeka jeszcze na swoją kolej i nie mam na mysli instalacji artystycznych z uzyciem obrazu, bo to już jest dość znane.
« Ostatnia zmiana: Grudnia 28, 2008, 09:02:02 am wysłana przez Fallus »

jay jay

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 25-03-2005
  • Wiadomości: 4 740
  • Reputacja: 18
  • Terror of unexpleainable
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3418 dnia: Grudnia 28, 2008, 17:14:05 pm »
Akurat o waznosci dzieła, i jego wpływie na przyszłe pokolenia nie nam współczesnym decydowac, gdy kino rozgrywa sie na naszych oczach. Prawda taka, ze po przeciwnej stronie barykady, na przeciw krytyce, stoi historia sztuki i to ona, z perspektywy oceni, jak ważne były dzieła. Mój wykładowca z filozofii tez wspomniał kiedyś, że po Platonie nic już nowego wymysleć w dziedzinie filozofii sie nie da, mozna za to uprawiac platońskie wariacje. Czy o wartosci sztuki swiadczy jej nowatorstwo? To by była zbyt prosta definicja, bo taki Miłosz byłby juz tylko sprawnym rzemieslnikiem, który techniki i dorobek poezji przekształca dla własnej korzysci. kim był Godard, jak nie genialnym złodziejem, który ideę zaklinał w cudzych technikach? W literaturze nazywa się to intertekstem, nie znam sie jednak tak dobrze na filmie, by to nazwac fachowo. Z drugiej strony poszukiwania nowej formy dobrowadziły takiego Johna Cage'a do nagrania utworu 4'33 - czyli 4 minut i 33 sekund ciszy - oczywiscie jako swoistego manifestu programowego. Podobniez tez obraz czarnego kwadratu na białym tle Malewicza. Trzeba zadać sobie jednak pytanie, czy ta pogoń za formą nieodkrytą, nowym srodkiem wyrazu, nie odbywa sie kosztem zwykłego widza, bo tak - dzis, by odczytywać maniakalnie szczegółowe dzieła Antonioniego, trzeba być dośc dobrze oswojonym ze sztuką filmowa, zeby czytac Joyce'a - trzeba być kulturowym poliglotą. Co do poszukiwania formy, to identyfikowanie ich jako jedynej słusznej cechy sztuki - mocno jej przeczy.

Choc zgadzam się z Tobą, że dzis nie ma (na razie, albo oficjanie) takich mistrzów jak Bergman, są moze nico inni. Sa za to na pewno pojedyńcze filmy, które Bergman by z przyjemnoscia obejrzał, bez krzywienia się. Ciągle jdnak uwazam, że to wina nie twórcy, ale krytyka, który uwage widza kieruje w strone owego twórcy. Krytyka ma silna władze nad widzem, on zas ma wielką władze nad wytwórniami, one zaś, nad rezyserem. "All these women" Bergmana świetnie to pokazuje, jak krytyk rosnie do rozmiaru totalitarnej mocy wykonawczej, która niszczy artystę, lub go wynosi ponad chmury.

Proponuje tez przestac sie wymadrzac, bo temat na forum zdechnie : P


z tego co ja widzę za parę lat filmami kultowymi będą :
Pulp Fiction , Cienka Czerwona Linia , Pi , American Beauty , Fight Club a z nowych zeszłoroczne Zabójstwo Jessego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda . Nie będę wspominał o Pianiście czy Amelii bo to będzie urągać reszcie filmów kultowych . Które z wymienionych było nowatorskie ? odpowiedz sobie na to pytanie sam .
Mi kocopały o tym ,że już wszystko zostało wymyślone prawiła nauczycielka L.O . Wówczas przyjmowałem to bez chwili zająknięcia wiem w jak ogromnym błedzie tkwi .
O wartości sztuki świadczy nie tylko nowatorstwo , ale jest czynnikiem dominującym . Kto za te pare dekad będzie pamiętał o wspaniałym debiucie Nolana skoro on rozmienił się na dobre tworząc epickiego (?!) Batmana o ogromnym budżecie . Godard w latach 60-tych zapoczątkował we Francji nową falę . Czerpał inspiracje z Jeana Renoira wybitnego francuskiego reżysera gdzie nauki pobierał . m.in Luchino Visconti . Wracając do Luca on w swych historiach manifestował wolność i piękno jednostki , kreował gwiazdy (Jean Paul Belmondo ,Jean Seberg ) , wytaczał nowe standardy mimo pewnych kradzieży jak to ująłeś . Siłą jego  jest to ,że zapominałeś o poprzednikach i dałeś się porwać lirycznom traktatom o zwykłych ludziach mających takie same potrzeby i marzenia jak Ty czy ja . Z Truffautem też jest ciekawa historia , on początkowo był tylko krytykiem filmowym po czym zabrał sie za kamere i nakręcił przepiękną opowieść o chłopaku , który nie znajduje miejsca wsrod matki i ojca . Kto zna klasyke ma skojarzenie od razu z filmem Roberto Roselliniego Niemcy rok Zerowy , ale widzi ,że tylko niektóre rzeczy są do siebie zaznajomione . On tylko brał ogolny zarys historii z jego idoli i fundował coś ,co dzisiaj możemy okreslić nowatorskei , przełomowe kultowe .
Bardzo dobry przykład dałeś z Joyce'm . Ulissess to monument paranoi codzienności . Dzien , który zwykły zjadacz chleba mógłby upiąć w dwa zdania on rozciąga , nie tracąc na tym wartości merytorycznej , do niebotycznych rozmiarów gdzie jeden wątek luzno spina się z kojenym tworzac niejako łańcuchy . Coś NIESAMOWITEGO I EPOKOWEGO . Miller jest dla mnie idolem bo odważy się splunać w twarz mieszczaństwu i sztuce nijakiej , to jest dla mnie wyznacznik jakosci , to stanowi o potędze ludzi , gdzie sami zabieraja sie za najpowazniejsze tematy niosac na sobie ciezar odpowiedzalnosci za menatlny rozwój ludzkosci .
Nietsche mawiał aby nie oglądać się na innych i skupiać się na własnym rozwoju , jesli kogoś nie interesują twoje hobby , to dla czego Ty musisz sie dostososywać do ich poziomu .Gdyby Theo Angelopoulos poszedł wytczną rodziców dzisiaj zgarniałby niezłe siano za rozprawy sądowe a nie tworzył takich filmów jak Podróż Komediantów czy Wieczność i jeden Dzień. Dzieła niegdyś nieodgadnione  dzisiaj są żelaznym kanonem  , które każdy dzieciak w szkole powinien poznać . Jak chociażby Ferdydurke czy 1984 . Orwell nie dość ,że prześcignął swoją epokę to stał się również wizjonerem czesto przytaczanym .Myślmy perspektywistycznie i skupiajmy sie na tym co będzie , a nie co jest . Ten kto sie nie rozwija zatrzymuje sie w miejscu . Te słowa idelanie podsumowują mój pogląd na te dziedzine życia .

Cytuj
Proponuje tez przestac sie wymadrzac, bo temat na forum zdechnie : P
tu i tak mało kto zagląda ;/

Z tego co wymieniłes, to może Pulp Fiction zasługuje na "kultowość", głównie ze względów technicznych i scenariusza. Zdecydowanie przeceniasz Nolana, Pi jest , moim zdaniem, filmem mocno przeciętnym, ale ciekawie stylizowanym (podobnymi technikami bawi się taki Tsukamoto chociażby) , już bardziej cenię Memento, choć oba niczym szczególnym sie nie wyróżniają ( w sumie Memento cenię głównie za klimat, świetnie to Nolan uchwycił). American Beauty, jesli po latach zostanie uznany za dzieło przełomowe, albo kultowe - to niesłusznie. Dla mnie to sprawnie nakręcony dramacik obyczajowy z dobrą obsadą, film, w sumie, dość płytki, bo dotyka problemu wolnosci na poziomie czysto społecznym( w sumie nic, czego nie zrobiłby juz wczesniej taki, np. Fritz Lang), wolę już nieco bardziej subtelny "Ghost World" Zwigoffa, choć powstał później niż film Mendesa. Oba koncentrują sie na tym samym, ale Zwingoff nie rzuca tak kawałki miesa przed widza, cała metaforyka Mendesa jest wywleczona i natrętna, bo reżyser nie bardzo wierzy w inteligencję widza. W to miejsce bardziej juz pasuje Inwazja barbarzyńców Arcanda, który wychodzi sprawnie poza fabularny kontekst, choć dotyczy czegoś innego niż wymienione wczesniej filmy. Amelia zyskała głównie z powodu rozgłosu, wiadomym jest, że najlepszym dziełem duetu Caro -Jeunett są Delicatessen. Specyficzny styl Francuzów jest nie do podrobienia, w Amelii w sumie juz tylko adoptuje sie go dla potrzeb romantycznej historyjki, choć ciagle robi wrażenie.

Nazywanie Ulissesa monumentem paranoi codzienności to zwykła nadinterpretacja. Ksiązka nazywana przez Słomczyńskiego najwiekszym dzielem w historii pismiennictwa nie zawdzięcza tego gloryfikacji codzienności. Dzieło Joyce'a to coś o wiele wiecej. Jest wielostrukturalnym zapisem strumienia jaźni. Zauważyć trzeba, że kazde dzieło fabularne jest ugładzone i uproszczone, Joyce zas spisuje skrupulatnie strumień chaotycznych mysli Blooma dokładnie tak, jak mózg człowieka "chwyta" rzeczywistość. Niemal kazdy zarejestrowany przez Blooma fakt rzeczywistości wzbudza tzw. myslenie dygresyjne. Dlatego tak ciezko się Ulissesa czyta, bo cięzko nadązyć za rozrysowujaca się i placzacą mapą mysli Blooma. Idzie za tym świetna wręcz stylizacja, żonglowanie formami literackimi i przerazająca wręcz erudycja. Dla przykładu powiem, że w momencie, gdy pijany Bloom i Dedalus wracają zmeczeni, na piechote do domu, po bójce z żołnierzami, cała struktura gramatyczna zdań, składnia opisu - sypią się, słowa się placzą, pojawiają sie błedy, opis się wlecze, niemal męcząc samego czytelnika. W sumie to tak skomplikowana ksiazka, że moznaby było pisac o niej bez końca. To tak słowem wyjasnienia.

Wracajac do filmu. Skupiam sie obecnie na tym co jest, bo własnie obecne filmy są przykładem progresu, zas myslenie perspektywiczne ma znaczenie być moze globalne, dla ludzkosci, ale nie dla indywidualnej jednostki, jaką jestem. Z mysla o tej jednostce, wyjetej z historii gatunku, powstają najwieksze dzieła.  Jesli zaś filmem ma sie zająć instytucja badająca go w ramach czysto statystycznych - to jest to jakby zabawa psa kiełbasą, która to nie jest przygotowana dla niego.


Swoją drogą, to marzy mi się film interaktywny, ale nie w takim znaczeniu jak gra, bo wtedy zrobiłaby się z tego mokra kupa, mam na mysli interakcję ograniczoną, ale kreatywną, mieszczacą się w granicach narzuconych przez twórcę. Coś jak filmowy odpowiednik "Gry w klasy" Cortazara, która można czytać w nieskończoność żonglując rozdziałami. Cortazar daje mozliwość czytelnikowi śledzenia fabuły w porządku ustalonym przez kolejność stron, lub czytając ją porzadkiem ustalonym przez pisarza, sledzac kod wybranych rozdziałów. Za kazdym razem czyta się w sumie inną ksiazke. W muzyce istnieje coś takiego jak aleatoryzm, czyli losowośc kompozycyjna. Już w Musikalisches Würfelspiel Mozarta o przebiegu utworu decydowała kosc do gry, ona decydowała, które partie utworu odgrywane były w jakiej kolejnosci. Potem aleatoryzmem bawił sie Stockhausen przy Klavierstück( utwór składający się z kilkunastu partii wybieranych losowo podczas jego odtwarzania). Potem jeszcze był Cage i inni. Film w tym miejscu czeka jeszcze na swoją kolej i nie mam na mysli instalacji artystycznych z uzyciem obrazu, bo to już jest dość znane.

nie wiem od czego zaczynać , chyba najlepiej od końca

film to kino , a nie kosmiczna odyseja . Nie wyobrażam sobie zbytnio sytuacji gdzie zamiast ludzi pracuje głównie maszyna .  Doskonałym przykładem takiej indolencji twórczej jest 300 . Wiem ,że Greenaway od przeszło 5 lat mocno angażuje się w projekt Tulse Luper's Suitcase gdzie dał pokaz w Krakowie
Tulse Luper's Suitcase . Chciałbyś ,żeby to tak wygladało za 10,20 lat ? Traktuje to bardziej ciekawostke bo to nadal tylko zabawa formą a nie , dyskutowaną tu przez nas , treścią . Kino musi ewoluować w tym względzie przede wszystkim , bo teraz coraz bardziej powszechną komputeryzacją sztuki co mi osobiście niezbyt odpowiada . Zresztą sa różne stanowiska w tej kwestiii , Greenawayowi już nie wystarczą te narzedzia , które były obecne w kinie w ubiegłym wieku . Tarantino zaś gardzi takimi praktykami . Z eryducją i pomysłowościa walijczyk nie ma żadnych kłopotów , ale gro ludzi , którzy wybiorą efekty specjalne , bedzie szła na łatwizne co wydatnie odbije się na jakości .

Co do Ulissessa to raczej ciężko u niego o nadinterpretacje skoro podejmuje tyle wiele tematow . To tak jakbyś wystawił jedyną i słuszną teze na temat Lost Highway . Sam Lynch przyznaje ,ze każda interpretacja jest piękna , jedyna i niepowtarzalna . Nie ogrniczałbym książki Joyce'a tylko do halucynacji i jazno Blooma . To byłoby zbyt proste wytłumaczenie . Roprawia o Bogu , miłości , sztuce ,śmierci Irlandii i milionie innych spraw , które ukazują niesłychany intelekt autora . Całość zawart jest w osłupiajacym chaosie będacy alegorią świata otaczającego . Poszczególne wątki , cykliczne ,są jak dzień , który jest z diableską łatwością usuwany z naszej pamięci .Lawina wydarzeń , która na końcu niknie .
Mnogości sytuacjii , bohaterów , pojęć nie sposób zliczyć a co dopiero zapamietać . Joyce zmierzył się z całym światem i powiem szczerze ,że nie wyszedł z tej batalii przegrany . Probował dorównać doskonałemu , nieosiągalnym , ponadczasowemu , wygrać ze śmiercią i zapomnieniem .

Klasyki te wymienione przez mnie pokazują mniej więcej na jakim pułapie artystycznym obecnie jesteśmy . Od mniej więcej lat 80-tych mamy deficyt autorytetu i myśli , które porwą publiczność . Dzisiaj ostatnim wielkim myślicielem jest Leszek Kołakwoski , reszta już dawno nas opuściła . Kiedyś obrazoburca byl Nietsche dzisiaj za takiego przyjmuje sie Richarda Dawkinsa . To sie scyzoryk w kieszeni otwiera , gdy z gówna media i uniwersytety ulepiają wolnomyślicieli . Te słowa jak kult , autorytet podległy jawnej dezawuowacji . Śmieć trzymający sztamę z Oxfordem czy innym uniwerkiem otrzyma sobie Nobla w literaturze (kto to kur** jest Dorris Lessing ?0_0 ) podczas gdy wartościowy pisarz jest szeroko pomijany przez oficyny .
W Twoim pośćie wkradł się pewien error , bo nie napisałem ani wzmianki o Nolanie (Pi jest dziełem autorstwa Aronofskiego ) :-)

I najważniejszy punkt naszej dysputy . Trzeba myśleć z punktu widzenia jednostki bez wykluczenia całości . Ciężko o obiektywizm w przypadku jednej osoby , ale pewna zjawiska zauważają czołowe osobistości tego globu . Nie wolno nam się zbywac pojedynczymi wypadkami czy opiniami a analizować , dokształcać się i na końcu dyskutować . Nie możemy osiąść na laurach i ćwierkać z zachwytu bo jeden wyszedł , który ma szanse stać sie ponadczasowy . Wielkie koncerny czy instytuty badawacze zajmują sie swoją działką i dają zazwyczaj wyniki takie jakie na chwile obecną pasują najbardziej . My , podkreślam to szczególnie , musimy nauczyć sie myślenia sceptycznego i nie operać sie na garscte wypowiedzi ''fachowców''. To najkrótsza droga do zapaści rozwoju .

''Don't take advice from anyone'' - Robert Altman.


mowafilmowa.wordpress.com
magivanga.wordpress.com
booklips.pl

Wojtq

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 01-09-2006
  • Wiadomości: 4 855
  • Reputacja: 42
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3419 dnia: Grudnia 28, 2008, 22:59:58 pm »
Righteous Kill - strasznie słabo. Sztampowo, chaotycznie, bez wyrazu. Przypuszczam, że film całkowicie zostałby zapomniany, gdyby nie obsada. Oglądając go miałem wrażenie, jakby ktoś najpierw obsadził główne role, a dopiero po tym wymyślił jakąś historyjkę, do której można zagrać. Na samym początku jesteśmy karmieni pewnym tanim chwytem, przez co "niespodzianka" jaka następuje na koniec po prostu nie zaskakuje, także główne założenie fabuły nie spełnia tutaj swojej głównej roli. Jak napisałem we wstępie, film jest bardzo chaotyczny - wszystko dzieje się bardzo szybko, od razu jesteśmy rzucani na głęboką wodę, czego nie jestem entuzjastą. Poza tym odczułem brak jakiegoś ładu, składu, nie wiem, choćby spokojniejszego wstępu, gdzie poznalibyśmy lepiej bohaterów, którzy wskutek tego, byli mi zupełnie obojętni. Nawet tacy aktorzy jak De Niro czy Pacino nie byli w stanie uratować tego filmu, szkoda.

Let The Right One In - perełka. Skandynawski film traktujący o...wampirach. A dokładnie o jednej, małoletniej wampirzycy. Jeśli ktoś spodziewa się efekciarskich walk, itp. przy akompaniamencie efektów specjalnych, srogo się zawiedzie. Jest to niezwykle spokojny i cichy film, ukazujący rodzenie się znajomości między małym chłopcem, gnębionym przez rówieśników, a wampirzycą. Mówiąc spokojny, nie mam na myśli nudny, czy łagodny, gdyż trafia się wiele  brutalnych elementów, jednak nie są one w żaden sposób specjalnie uwydatnione, można powiedzieć że jest subtelnie krwisto. Trafiło do mnie nadzwyczaj realistyczne przedstawienie świata, gdzie żyją tak nadzwyczajne istoty. Jest to również historia pewnych sprzeczności - z jednej strony mamy nieśmiałego, nieszkodliwego wręcz chłopca, który z miłą chęcią poznęcałby się nad swoimi dręczycielami, często fantazjując o tym, a z drugiej wampirzycę, która zabija, bo jest do tego zmuszona. Jeśli ktoś uwielbia temat wampirów (jak ja), niech się długo nie zastanawia nad tym tytułem - obok "Wywiadu z Wampirem" (który jako książka jest lepszy, ale film i tak się nieźle broni), najlepszy film traktujący o tych stworzeniach, jaki do tej pory widziałem. Choć nawet osobom, którym ta tematyka jest obojętna, powinien się spodobać. Bardzo wysmakowany.
PSN ID: WojtqGO

Fallus

  • Towarzysz
  • ***
  • Rejestracja: 02-07-2008
  • Wiadomości: 117
  • Reputacja: 0
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3420 dnia: Grudnia 29, 2008, 02:20:35 am »
Fakt, z tym Aronofskim to pojechałem, ale nadal uważam, że Pi jest, podobnie jak marne The Fountain, projektem dość przeciętnym. Co nie zmienia faktu, że pomylić go z Nolanem, to niezła siara :P

Mi się rozchodzi, że sztuka (ta prawdziwa) powstaje w sumie ze spontanicznego odruchu, który juz w procesie twórczym nabiera formy zorganizowanej, artysta nie myśli wtedy o tym, do kogo kieruje ten film, czy też jakie znaczenie dla kinematografii bedzie on miał. Fakt, kiedyś Gombrowicz powiedział, że to artysta powinien płacić czytelnikowi za przywilej bycia czytanym, ale z drugiej strony, to własnie ego artysty rządzi procesem twórczym. Wielki kryzys filmowy i pobożne życzenia krytyków nie graja wtedy roli. Mam tu na mysli produkcję filmów pokroju Pi, które moze nie błyszczy, ale tworzone było we wzglednej zgodzie z wizją reżysera. Potem oczywiście pojawiają się malkontenci, którzy chcialiby kinematograficznego organizmu zmodyfikowanego genetycznie by rodzić co 9 miesiecy trojaczki z genami geniuszy, ale juz te pretensje niewiele znaczą, kiedy taki Trier siada do robienie "szefa wszystkich szefów", komedii na tyle specyficznej, by nie podobała się większości. Podobnie też w muzyce ma Patton. Kiedyś uwielbiany za Faith No More, teraz zakłada własną wytwórnię płytową, siedzi z kilkoma wariatami i nagrywa kawałki, które tym samym fanom drenują mózgi. Jednoczesnie stwierdza bezpardonowo, że życzenia fanów ma głęboko w dupie i zabiera się za takie np. Delirium cordia - 74 minutowy, eksperymentalny utwór.
To, czy film jest kultowy, czy nie, nie nalezy do sfery planowania, rezyser po prostu siada i pracuje, jesli ma talent, spokój i władze nad filmem - powstaje Droga Mleczna Bunuela. Jesli zas ma spokój, władze nad filmem, ale nie ma talentu - powstaje Pi. Jeśli zas nie ma nic z tych czynników - powstaje Transpotter 3.

Przy okazji chciałbym zwrócic uwagę na postać Spike'a Jonze, który bardzo sprawnie operuje scenariuszem i świetnie przekuwa go w film, ale kariery zbyt dużej nie robi. Bardzo go cenię, choć jakims wielkim geniuszem nie jest, ale ma swój specyficzny styl i rewelacyjne pomysły. Już sam jego pomysł wprowadzenia do "Adaptacji" wewnętrznej struktury "podfilmu", czy tez "filmu w filmie" jest swietny. Nie wiem, czy ogladaliscie, ale bohaterem "adaptacji" jest scenarzysta, który jest czescia zespołu tworzacego akurat w studio "Być jak John Malkovic", autentycznie istniejacego filmu w filmie. Swoja drogą Jonze, tak jak choćby Fincher, zaczynał kręcąc teledyski. To wydaje sie obecnie taką drogą na skróty dla przyszłych reżyserów, bo przy relatywnie niższych kosztach produkcji klipu, jest on jednoczesnie szeroko rozpowszechniany. Niewiele to jednak mówi o umiejetnosciach prowadzenia fabuły i dialogów itp. ale coś już pozwala rezyserowi zwojować.
 


Azaroth

  • Pionier
  • *
  • Rejestracja: 10-08-2007
  • Wiadomości: 8
  • Reputacja: 0
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3421 dnia: Grudnia 29, 2008, 11:39:12 am »

Przy okazji chciałbym zwrócic uwagę na postać Spike'a Jonze, który bardzo sprawnie operuje scenariuszem i świetnie przekuwa go w film, ale kariery zbyt dużej nie robi. Bardzo go cenię, choć jakims wielkim geniuszem nie jest, ale ma swój specyficzny styl i rewelacyjne pomysły. Już sam jego pomysł wprowadzenia do "Adaptacji" wewnętrznej struktury "podfilmu", czy tez "filmu w filmie" jest swietny. Nie wiem, czy ogladaliscie, ale bohaterem "adaptacji" jest scenarzysta, który jest czescia zespołu tworzacego akurat w studio "Być jak John Malkovic", autentycznie istniejacego filmu w filmie. Swoja drogą Jonze, tak jak choćby Fincher, zaczynał kręcąc teledyski. To wydaje sie obecnie taką drogą na skróty dla przyszłych reżyserów, bo przy relatywnie niższych kosztach produkcji klipu, jest on jednoczesnie szeroko rozpowszechniany. Niewiele to jednak mówi o umiejetnosciach prowadzenia fabuły i dialogów itp. ale coś już pozwala rezyserowi zwojować.
 


Moim zdaniem szkatułkowa forma "Adaptacji" i "Być jak John Malkovich" (oraz w pewnym sensie "Zakochanego bez pamięci") to zasługa scenariusza Charliego Kaufmana. Wprawdzie za dwoma pierwszymi filmami stał Jonze w roli reżysera, ale czyż jego teledyskowy dorobek właśnie nie każe podejrzewać, że intelektualne wyzwanie zawdzięczamy Kaufmanowi? No i nie umniejszając Jonze'owi, kolejną przesłanką jest fakt, że był również autorem scenariusza do Jackass:)
 Pozdrawiam Panów zakochanych w filmie, dyskutujcie sobie dalej;))

jay jay

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 25-03-2005
  • Wiadomości: 4 740
  • Reputacja: 18
  • Terror of unexpleainable
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3422 dnia: Grudnia 29, 2008, 20:41:07 pm »
Fallus , Coppola jak przymierzał sie do Czasu Apokalipsy nie przypuszczał nawet ,że film będzie tak szeroko omawiany i kultywowany . To zazwyczaj tak ,że autor zaplanuje sobie istną rewolucję  od tak . Znajdują się jednak znamienite wyjątki jak chociażby Henry Miller i jego Zwrotnik Koziorożca , książka , która w zamierzeniu miała rozsadzić świat od środka .


Ogrody Jesieni - świetna komedia z przesłaniem . Pewien minister pewnego dnia stwierdza ,że jego życia wymaga gruntownego remontu po czym podaje się do dymisjii . Z pierwszych stron gazet przemieszcza sie w strony bardziej rodzinne , spotyka dawnych przyjaciół , odnawia kontakt z ukochaną matką . Mimo przeciwności losu (opuszcza go żona i kochanka , brakuje mu funduszy na życie ) odnajduje dawno zapomniany blask życia . W spokojnym przytulnym miasteczku wraz z gromadką najbliższych pije wino i śpiewa na gitarze . To intelegentna opowieść o tym ,że lepiej jest zejśc czasem na boczny tor i popatrzeć na rzeczywistośc z dystansu wywiskując to co daje nam życie najlepsze :przyjazn sztuka i dobry poczęstunek. Wszak życie ma smak !
9/10
''Don't take advice from anyone'' - Robert Altman.


mowafilmowa.wordpress.com
magivanga.wordpress.com
booklips.pl

Soul hunter 16

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 17-04-2007
  • Wiadomości: 5 787
  • Reputacja: 60
  • Two different souls in one body.Which one is mine?
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3423 dnia: Grudnia 29, 2008, 20:43:51 pm »
Ej panowie, mam temat pracy maturalnej "Różne wizje zaświatów w literaturze i innych dziedzinach sztuki". Jaki film byście do tego polecili ? Tylko żeby nie była to produkcja aż tak bardzo niszowa, może jakiś horror ?

Wojtq

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 01-09-2006
  • Wiadomości: 4 855
  • Reputacja: 42
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3424 dnia: Grudnia 29, 2008, 20:54:48 pm »
Do głowy przychodzą mi wstępnie takie tytuły: Między Piekłem a Niebem, Silent Hill, Inni, Drabina Jakubowa,
PSN ID: WojtqGO

Solid Snake 1989

  • MIR
  • *****
  • Rejestracja: 06-09-2006
  • Wiadomości: 14 782
  • Reputacja: 101
  • Who Dares. Wins
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3425 dnia: Grudnia 29, 2008, 20:56:00 pm »
a mi tylko Sok z żuka, ale to taki trochę crap.

jay jay

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 25-03-2005
  • Wiadomości: 4 740
  • Reputacja: 18
  • Terror of unexpleainable
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3426 dnia: Grudnia 29, 2008, 21:00:48 pm »
Między piekłem a niebem , Hellraiser , Sens Życia według Monty Pythona , Drabina Jakubowa
Izo , Matka Joanna od aniołów
« Ostatnia zmiana: Grudnia 29, 2008, 21:06:34 pm wysłana przez jay jay »
''Don't take advice from anyone'' - Robert Altman.


mowafilmowa.wordpress.com
magivanga.wordpress.com
booklips.pl

Soul hunter 16

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 17-04-2007
  • Wiadomości: 5 787
  • Reputacja: 60
  • Two different souls in one body.Which one is mine?
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3427 dnia: Grudnia 29, 2008, 21:03:56 pm »
inni w sumie by chyba nieźle pasował bo mam też ballady mickiewicza i jedną z nich jest romantyczność, a tam jest coś podobnego dziewczynka widzi chłopaka którego inni nie dostrzegają, tutaj jest coś podobnego. Ale obadam może jeszcze te pozostałe co podaliście.

Snake_Plissken

  • PIERESTROJKA
  • *****
  • Rejestracja: 31-12-2006
  • Wiadomości: 17 240
  • Reputacja: 104
  • Who Dares Wins
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3428 dnia: Grudnia 29, 2008, 22:02:24 pm »
Ej panowie, mam temat pracy maturalnej "Różne wizje zaświatów w literaturze i innych dziedzinach sztuki". Jaki film byście do tego polecili ? Tylko żeby nie była to produkcja aż tak bardzo niszowa, może jakiś horror ?
Może Nightmare Before Christmas lub Gnijąca Panna Młoda? :-P

Fallus

  • Towarzysz
  • ***
  • Rejestracja: 02-07-2008
  • Wiadomości: 117
  • Reputacja: 0
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3429 dnia: Grudnia 29, 2008, 22:32:03 pm »
Ostatnio obejrzałem "Choke" Clarka Gregga, adaptacje kolejnej ksiązki Chucka Palahniuka. Niestety srogo się zawiodłem, film kompletnie nie posiada żadnego ładunku ani charakteru. Pomimo świetnego materiału, jakim jest scenariusz na podstawie książki Chucka, film wypada blado i nijako. Po cześci to wina aktorów (poza świetnym Samem Rockwellem reszta gra jakby miała kije od szczotek wsadzone w ...), choć winę za całość ponosi głównie Gregg. Wiekszość czasu stara się gonić wizje pisarza, ale bez przekonania, jakby nie rozumiał do końca znaczenia każdej sceny. Wszystko jest tu pozbawione energii i duszy, werwy i wizji. Szkoda, choć film ma czasem momenty. Przy okazji nawiązuje do słów kolegi Azarotha, scenariusz nie gwarantuje dobrego filmu. Fincherowi przy Fight Clubie się udało, Gregg nie podołał, a szkoda, ksiązka aż się prosiła o dobrą adaptację.

gawi

  • Budowniczy socjalizmu
  • *****
  • Rejestracja: 26-04-2006
  • Wiadomości: 671
  • Reputacja: 3
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3430 dnia: Grudnia 29, 2008, 22:39:55 pm »
Polecam jeden z nowych filmów Clinta Eastwooda Changeling (polski tytuł "Oszukana") ze świetną rolą Angeliny "BigMouth" Jolie :) i Johnem Malcovicem. Długi (prawie 2,5h) wciągający w każdym momencie, oparty na faktach dramat, który rozgrywa się w Los Angeles w latach 30. Jolie, matka, pewnego dnia wracając z pracy, nie zastaje w domu syna, który w niewyjaśnionych okolicznościach zaginął. Więcej nie napiszę, bo nie chcę odbierać komukolwiek przyjemności z oglądania. Jeden z najlepszych filmów tego roku. Szczerze polecam!

LoNdEk

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 23-10-2007
  • Wiadomości: 6 670
  • Reputacja: 15
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3431 dnia: Grudnia 30, 2008, 16:12:25 pm »

Wojtq

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 01-09-2006
  • Wiadomości: 4 855
  • Reputacja: 42
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3432 dnia: Grudnia 30, 2008, 17:36:40 pm »
Moje "must-see" z tej listy to:
- Inglourious Basterds - Tarantino i film wojenny, nie mogę doczekać się tej mieszanki!
- Watchmen - "300" Snyder'a cholernie mi się podobało, więc chętnie wybiorę się na kolejny jego film, dodatkowo bazujący na dość oryginalnym komiksie (o którym co prawda usłyszałem dopiero przy okazji ekranizacji). Może być ciekawie.
- Public Enemies - Depp i Bale, i wszystko jasne. Uwielbiam gości.
- Harry Potter and the Half-Blood Prince - niepokoją wieści płynące z wczesnych pokazów, jakoby film był nudny i przegadany, ale przypuszczam, iż zdołają ładnie poskładać film, zwłaszcza, że kupili sobie kilka miesięcy znacznie opóźniając premierę.

Ciekaw jestem Star Trek'a w wykonaniu J.J.Abramsa, chociaż w życiu nie obejrzałem ani jednego filmu z tego uniwersum.
Pierwsze słyszę natomiast o "Monsters vs. Aliens", a oglądnięcie zwiastuna wcale nie zachęciło mnie do tego wymysłu. Z miejsca zastąpiłbym tą popierdółkę przez Pixar'owski "UP".

http://www.filmweb.pl/37+film%C3%B3w%2C+dla+kt%C3%B3rych+warto+wybra%C4%87+si%C4%99+do+kina+w+2009+roku,News,id=48456

Proponuję przejrzeć sobie jeszcze tą listę :)

: Grudzień 30, 2008, 16:52:46 pm
JCVD - bardzo to dziwne. Nie wiem właściwie co o nim sądzić. Z pewnością miał stanowić pewnego rodzaju pokutę aktora za jego przeszły dorobek, odcięcie się od przypisanego mu wizerunku. Jednak nie zrealizowano tego kręcąc zupełnie, jakby to powiedzieć, odrębny film z oryginalnymi postaciami, ale wrzucono znanego nam aktora w jego własne buty. W wyniku czego można dostać niezłego pomieszania. Szczerze, to wolałbym obejrzeć Van Damme'a w czymś zupełnie innym, w prawdziwym dramacie, a nie autoironicznym filmie, gdzie co prawda udaje mu się zagrać zupełnie inaczej (i jest przy tym dość wiarygodny), jednak nie odcina się zupełnie od swojego starego "ja". Na koniec powiem, że rozumiem cel tego filmu, jednak nie do końca udało mi się go dojrzeć.

Hancock - pozytywnie mnie zaskoczył. I choć faktycznie pierwsza połowa wypada zdecydowanie lepiej, przyjemnie się to ogląda. Idzie się pośmiać kilka razy, więc jako czasoumilacz film się sprawdza. Co mi się nie podobało, to dorobienie całej tej, powiedzmy, mitologicznej otoczki Hancock'owi pod sam koniec, zupełnie niepotrzebnie (lepiej by było, gdyby nic nie wyjaśniano).

Taken - niezły film, skutecznie pompujący adrenalinę w żyły i dość mocno angażujący widza. W pewnym momencie zorientowałem się, że od dłuższego czasu nie odrywałem wzroku od ekranu, to się ceni. Dobrze ogląda się wyczyny Liam'a Neeson'a, który jako były agent rządowy jest przekonywujący, a jego przemowa do porywaczy na początku filmu daje niezłego kopa. Film dotyka mocnego tematu handlu kobietami, jednak nie zgłębia się w niego, ale nie taki był raczej jego cel. Jako emocjonujący film akcji zdecydowanie warty polecenia.
PSN ID: WojtqGO

Fallus

  • Towarzysz
  • ***
  • Rejestracja: 02-07-2008
  • Wiadomości: 117
  • Reputacja: 0
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3433 dnia: Grudnia 30, 2008, 18:55:50 pm »
Mnie z tej listy ciekawi tylko Avatar, głównie dlatego, że Cameron dawno nic nie nakręcił i ciekawi nie, w jakiej jest formie. Ogólnie - kilka filmów dobrych do przekąski. Piwo, nogi na tapczan i spać, czasem zaglądając na ekran.

Z obejrzanych filmów:

The Wrestler - Taki Rocky V w wersji nieco bardziej udramatyzowanej, ale sam film nie wychodzi nawet na milimetr poza standartowe kino gatunku. Mamy więc starzejacego się loosera (Rocky, Wrestler), ma on kłopoty rodzinne (syn, córka), czeka go ostatnia walka kariery, życie nie ma sensu, ale obic kogoś po mordzie jest przyjemnie. Aronowsky nie zaskakuje. Zaskakuje za to wenecka statuetka Złotego Lwa i Złotych globów dla filmu. Czyżby konkurencja w tym roku była az tak marna? Ale w sumie o poziomie tych festiwali już pisaliśmy. Film płytki, ale zręcznie nakrecony, dużo ujec kręconych ręczną kamera, kilka fajnych sztuczek i w sumie tyle. Szkoda.

The Curious Case of Benjamin Button - Już nazwany Forestem Gumpem Finchera. W sumie dośc wzruszająca i ładnie opowiedziana historia, którą śledzi się z ciekawością do samego końca. Wydaje się, że Fincher coraz bardziej się uspokaja, coraz mniej eksperymentuje, stawia na nieco subtelniejsze historie, które są dobrze nakrecone, ale rewelacjami nie są. Nie wiem dlaczego, ale ten film skojarzył mi się z Aviatorem. Pitt gra oszczędnie, akcja rozwija się wolno, ale mimo to wciaga. Co mi się najbardziej podobało to scena z
Spoiler (kliknij, by wyświetlić/ukryć)

jay jay

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 25-03-2005
  • Wiadomości: 4 740
  • Reputacja: 18
  • Terror of unexpleainable
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3434 dnia: Grudnia 30, 2008, 20:02:41 pm »
http://www.dziennik.pl/kultura/article265097/10_filmow_na_ktore_swiat_czeka_w_2009_roku.html

Co sadzicie o tej liscie!?
hmm ... żaden godzien uwagi

King Shot Jodorowskiego , reszta niech  płynie swoim nurtem

aha , mam coś polecić no to zapraszam do seansu My Winnipeg , czegoś czego nawet za 100 lat nie ujrzycie w polskim kinie . Nota 9+ powinna Wam wystarczyć za rekomendacje  :cool:
I jeszcze zestawienie tych nabardziej wyrafinowanych i kunsztownych tytułów , tego roku
http://www.stopklatka.pl/wydarzenia/wydarzenie.asp?wi=51172
''Don't take advice from anyone'' - Robert Altman.


mowafilmowa.wordpress.com
magivanga.wordpress.com
booklips.pl

Wojtq

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 01-09-2006
  • Wiadomości: 4 855
  • Reputacja: 42
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3435 dnia: Grudnia 30, 2008, 20:16:34 pm »
@Fallus - widzę, że zapoznałeś się z oskarowym repertuarem. Najbardziej jestem ciekawy "The Wrestler" Aronofsky'ego, chociaż Twoja recenzja zbytnim optymizmem nie emanuje. Chciałem wybrać się na niego do kina, ale premierę w marcu niech sobie wsadzą głęboko...
: Grudzień 30, 2008, 20:03:23 pm
@jay jay - wszystko fajnie, tylko jak dostać większość filmów z tej listy ? Nieosiągalne.
Spoiler (kliknij, by wyświetlić/ukryć)
PSN ID: WojtqGO

jay jay

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 25-03-2005
  • Wiadomości: 4 740
  • Reputacja: 18
  • Terror of unexpleainable
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3436 dnia: Grudnia 30, 2008, 21:03:09 pm »
Wojtq , pozwól że Cie wyręcze  :twisted:
''Don't take advice from anyone'' - Robert Altman.


mowafilmowa.wordpress.com
magivanga.wordpress.com
booklips.pl

Fallus

  • Towarzysz
  • ***
  • Rejestracja: 02-07-2008
  • Wiadomości: 117
  • Reputacja: 0
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3437 dnia: Grudnia 31, 2008, 10:02:22 am »
Przyznam, że niektóre z tych filmów też mnie zainteresowały, muszę za nimi pogrzebać. Teraz czeka na mnie
Gran Torino, muszę znaleźć czas na ten film, ale jak na razie Clint mnie nie zawiódł, choć z zapowiedzi to jakoś nie zrobił na mnie wrażenia ten film.
 

Szymku

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 04-02-2006
  • Wiadomości: 3 754
  • Reputacja: 74
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3438 dnia: Grudnia 31, 2008, 10:53:52 am »
No mi JCVD się podobał - swoisty rachunek sumienia aktora, w paru punktach niedopracowany - np fabuła w ogólnym zarysie nie zachwyca, za to dialogi trzymają poziom. Ogólnie dobrze się ogląda....

Wielbicielom głupich komedii polecam Love Guru z Mike'iem Myers'em - prawdziwa perełka gatunku z całkiem niezłą obsadą (justin timberlake  :smile: ale też ben kingsley)

jay jay

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 25-03-2005
  • Wiadomości: 4 740
  • Reputacja: 18
  • Terror of unexpleainable
Odp: Filmy
« Odpowiedź #3439 dnia: Stycznia 02, 2009, 10:20:06 am »
Gran Torino - Clint w formie . Gra Walta Kowalskiego , weterana wojny , który wiedzie sobie spokojne życie na przedmieściu . Ma pretensje do całego świata , jest wierny swoim zasadom i nie boi się młodocianych gangsterów . Słowem brudny harry na emeryturze . Co ciekawe to film robi na lajcie , bez zbędnego pokładu kazań , świetnie sprawdza sie w praniu . Na pewno nie tak ważny jak Za wszelką ceną , ale ma swoją wartość . Brawo , Mendes wespół z Aronofskim mogą się jeszcze wiele uczyć od mistrza .
8/10

Revolutionary Road - Mendes zyebał sprawe mówiąc bez ogródek . Chciał stworzyć nowe American Beauty jednak przegrał z własną dumą i pychą . O co chodzi , dwójka młodych ludzi osiada na stałe w mało znaaczącej miescinie gdzieś w USA . Facet to typ romantyka , artysty , marzy o wielkiej karierze i szczęśliwej rodzinie , kobita zaś to kura domowa z  płonnymi ambicjami . Niby ma wszystko ale dusi się we własnym sosie . Nie pasuje mu otoczenie , rutyna codzienność , nowe dziecko w zanadrzu , słowem frustratka życiowa , która nie wie czegotak naprawde chce . Di Caprio optymista ciągnie ten wózek , decyduje sie na kompromisy ale w ogólnym rozrachunku jest nadal w plecy . Dla ich przyjaciół są  wzorem dla naśladowania , idealnym przykładem kochającej sie rodziny . Jednak tak naprawde to wyrachowana para dwoch ludzi , którzy obrali sobie 2 odmienne cele w życiu . Zarzucam temu filmowi tanie chwyty , które dla wiekszosci publiki będą chwytać za serce , bezpłciowa muzyka oraz nielogiczność scenariusza , która urywa sie w najciekawszym momencie . Bez rozgrzeszenia .
7/10
''Don't take advice from anyone'' - Robert Altman.


mowafilmowa.wordpress.com
magivanga.wordpress.com
booklips.pl