Jak pisalem, bylismy dzis na Avatarze w technologii 3D (jak to dobrze, ze raptem 26km od domu mamy IMAXa
). Ludzi oczywiscie w brud bylo, nawet do kibla byla kolejka, ale ja nie o tym chcialem ;]
Specjalnie przed seansem nie czytalem prawie nic o tym filmie, jak zarowno nie widzialem ani jednego trailera - mniej wiecej o czym ten film jest wiedzialem jedynie z gazety Forum i wywiadzie z Cameronem. Przy wejsciu dostalismy stylowe okularki i seans sie rozpoczal (BEZ REKLAM! nie sadzilem, ze kiedys dozyje filmu w kinie bez reklam przed seansem). Od razu powiem, ze w oczy, doslownie i w przenosni, rzucil sie odbior obrazu w technologii trojwymiarowej - podczas pokazu poczatkowego w kosmosie widac, jakby sie wlatywalo do stacji kosmicznej na orbicie, co na starcie powoduje opad szczeny. Fabuly nie bede Wam opowiadal, bo warto jej osobiscie doswiadczyc, ale od razu zaznacze, ze nie jest ona w zadnym razie arcydzielem - jest to raczej zlepek aluzji, odniesien i sprawdzonych rozwiazan, ktory jakos calosc wypada dosc zgrabnie i jest bardzo latwa do strawienia przez kazdego.
W filmie natomiast powala warstwa audiowizualna (i takie miala zadanie, w koncu nie po to wydano 237 milionow $ budzetu, zeby tak nie bylo), od niespotykanego do tej pory stopnia rozbudowania architektury i tekstur (wiele rodzajow teł naraz nalozone), przez nieslychana wrecz pieczolowitosc systemu motion-capture (to trzeba zobaczyc na wlasne oczy, jak wygladaja postacie z rasy Na'Vi, podczas gdy grali ich zywi, normalni ludzie - szok) do pieknej, idealnie dopasowanej muzyki (z checia posluchalbym OSTa, gdyby gdzies byla taka mozliwosc). Szczerze mowiac momentami sie rozgladalem po sali, to kazdy dokola siedzial wgapiony jak w sroka w gnat w ekran z rozdziawiona facjata - chyba wystarczy za rekomendacje?
Pandora to bodaj najpiekniejsza planeta w historii filmow s-f, albo i w ogole w historii filmow - krajobrazy powoduja ustawiczy opad szczeny, podobnie jak sceny walk i ogolnie wyglad postaci przeniesionych do kompow przez motion-capture; Ci, ktorzy grali w serie Metroid, na pewno szybko wylapia w Pandorze wiele nawiazan (dosyc luznych) do niektorych lokacji z serii Prime
Gra aktorska rowniez nie kuleje, nawet do pewnej pomniejszej rolki zalapala sie Anna Lucia z LOSTa
(sorry, ale w tym momencie wypadlo mi z glowy, jak sie owa aktorka nazywa), rowniez glowny bohater, ktory nie jest znanym aktorem, wypadl wystarczajaco przekonywujaco, podobnie jak Sigourney Weaver, ktora zagrala odpowiednia dla siebie pania naukowiec
Zli panowie sa dostatecznie bezczelni i chamscy, by ich momentalnie znienawidziec, dobra strona rowniez nie zawodzi - ciezko sie do czegos przyczepic.
Odnosnie przyczepiania sie - no, moglbym sie przyczepic do tego, iz de facto caly pomysl na film nie jest tak naprawde niczym oryginalnym - po seansie z siostra doszlismy do co najmniej kilku odniesien do dosc znanych nawet z popkultury filmow, ale tak wlasciwie w niczym to nie przeszkadza, gdyz film sie znakomicie oglada, a takie przeciez bylo zamierzenie rezysera.
Ciesze sie, ze stalem sie swiadkiem poczatku kina 3D - z niecierpliwoscia czekam na kolejne pelnometrazowe produkcje zakrojone na taka skale. Po takim seansie ciezko sie bedzie przestawic na tradycyjne, 'plaskie' kino. Jakos tak... lyso bez tego
Odnioslem po wszystkim wrazenie, ze czym Jurassic Park byl dla kinematografii lat 90' (wiecie, wprowadzenie komputerowej grafiki do kina), tym Avatar powinien byc dla kina XXI wieku - wytycza kolejny szlak, ktorym jest kino 3D, co niesie za soba mnostwo mozliwosci bez wielkich ograniczen.
Moja subiektywna ocena: 9/10