W końcu z kumplem postanowiliśmy obejrzeć film "B-girl" zmotywowani przez to że dopiero teraz u nas wchodzi do kin (film z 2009).
NIE IDŹCIE NA TO DO KINA!! Mega chłam, jak psioczyłem na dno fabularne Step up tak to jest jeszcze gorsze a tego na co człowiek czeka czyli taniec..jest bardzo mało. Najbardziej debilnymi zagraniami są powrzucane motywy niczym z telenowel--matka wychowuje samotnie córkę, konflikty matka-córka i matka-babcia, matka popada w alkoholizm, córka musi zarabiać, znajduje chłopak który był "zły" ale teraz jest dobry...bla bla bla. A sceny tańca...pojawiali się znani b-boys, nawet główna aktorka jest w miarę znana ale nie mogę znieść tego: kolesie napier**lają powery, mają zajebiste flow etc (czego innego oczekiwać po ludziach którzy mają już wyrobioną "markę" i są na scenie tyle lat), a w filmie jedzie ich panienka co robi sam footwork....ŻENADA! Zmarnowałem 1h i 23min. z życia.