Obejrzałem
Skyfall i mogę pogratulować Trusiowi trafnych spostrzeżeń, którym mogę jedynie przytaknąć.
Sam Mendes świetnie odnalazł "złoty środek", próba pogodzenia klasyki z przewrotnością i złamaniem skostniałej konwencji chyżo rozpoczętych od Casino Royale, wyszła znakomicie. Wspaniale przerysowana postać Bardema, próbującemu oddać hołd najbardziej klasycznemu kształtowi oprawców ze starej serii o Bondzie (nie ma tutaj całej siatki groźnych, a rozmytych personalnie przeciwników, jest jeden, konkretny cel), świetne scenerie (Szkocja!), niestety powrócono do całkowitego łamania praw fizyki
akcja z motocyklem na moście to mój osobisty faworyt
, co jednak nie doszukującemu się błędów i mało kręcącemu nosem widzowi, oczekującemu rozrywki na poziomie do jakiego przyzwyczaiły nas przygody "double o seven", nie powinno przeszkadzać w rozkoszowaniu się seansem. Niestety główna oś fabuły to sztampa, widziana w niejednym, nawet niskich lotów filmie sensacyjnym. Nikt chyba jednak nie oczekiwał zawiłości rodem ze "Szpiega" z Garym Oldmanem. Niestety nawet oglądając trailer natknąłem się w komentarzach na najgrubszy spoiler tego filmu, więc jeśli komuś to nie lata koło pióra, radzę omijać, tak samo jak stronę Skyfall na filmwebie.
Akcja ze spoilera Trusia rzeczywiście była godna.
Osobiście z całego cyklu z Craigiem, jak na razie faworytem nadal pozostaje Casino Royale, tuż za nim/obok niego Skyfall (oprócz wymienionych atutów, ma wg mnie największe znaczenie dla ogólnej fabuły związanej tak mocno z Bondem), a Quantum Of Solace uważam za najgorszą odsłonę blond agenta.
Rozrywka wysokiej próby, idealna na weekendowe wyjście do kina. Polecam
Odświeżyłem ostatnio także "Cztery pokoje" (uwielbiam wracać do scen z dwóch ostatnich "pokoi") i zaciekawiony najciekawszym fragmentem wyreżyserowanym przez Tarantino, obejrzałem na yt epizod serii Hitchcocka, do którego bohaterowie się odnoszą:
Polecam, pomimo pozornie mało wyszukanej fabuły, jest napięcie, a Peter Lorre to pierwszej próby psychopata.