Tak samo jak wolę rozwój CGI i greenscreenów niż prawdziwe dekoracje/kostiumy. Mimo, że paręnaście lat temu pewnie takie Becety narzekały, że CGI wygląda jak smok w Wiedźminie i bezsensu przesiadać się na CGI jak można zrobić dinozaura z jurassic parku wypchanego watą.
Podałeś ciekawy przykład. Dlaczego Park Jurajski dobrze się trzyma? Właśnie dlatego, że ma dużo animatroniki/kukieł i dekoracji. W filmie jest kilka sekwencji cgi (m.in. pamiętną scenę z pierwszym ukazaniem dinozaurów, pościg T-Rexa za terenówką i niektóre kadry z velociraptorami w kuchni) i lekko odstają wykonaniem od reszty. Dlaczego The Thing nadal dobrze się ogląda? Bo "practical effects" wyglądają świetnie, czego o kontynuacji opartej w dużej mierze na komputerowej grafice i animacji nie można powiedzieć. Obejrzyj taką Mumię/Mumię 2, Terminatora 2, gdzie gro sekwencji jest w cgi i zobaczysz, jak trącą myszką. CGI mocno się rozwija i dobrze, ale nie można stwierdzać, że prawdziwe kukiełki/animatronika/scenografie są łabędzim śpiewem przeszłości i przyszłościową chujnią. Bardziej upatrywałbym tego w kosztach i chęci przekazania naprawdę "epickiej" akcji - takie Avengers, czy Pacific Rim bez cgi pewnie byłyby niemożliwe do zrealizowania, choć od razu łapiesz dystans, bo masz świadomość oglądania sztucznej, wygenerowanej na ekranie komputera sceny. Jakże ch**owa byłaby Dracula Coppoli, gdyby nie rewelacyjna scenografia, kostiumy i charakteryzacja.
Przykład bardzo na czasie - wielu fanów zarzuca Jacksonowi, że oparł się w Hobbicie głównie na cgi, co zburzyło nieco Tolkienowską magię widoczną w Powrocie Króla - np. królestwo Rohanu wygląda bardzo realnie, majestatycznie, czego zasługa oparcia się na prawdziwej scenografii. Wprowadzenie do miasta Esgaroth w Pustkowiu Smauga wygląda, jak sekwencja z gry rpg (co sam zauważyłeś).
Rozwój DOBRZE WYKONANEGO cgi - w porządku, to znak czasów (w końcu kiedyś nie było takich możliwości i trzeba było się opierać na prawdziwych dekoracjach, kukłach, etc.), choć jeszcze spora droga do rozmycia efektu
uncanny valley, nawet Cameronowi w filmie za ciężkie miliony dolarów jeszcze się nie udało, ale powinna być zachowana magia kina, a niewątpliwie efekty praktyczne, jak i prawdziwe dekoracje były i są jej składową. Polecam film "Hugo" Scorsese, który zawiera historię i cząstkę tego, o czym piszę. Granie całego filmu na tle green boxa, "wirtualni" aktorzy, gremialne tworzenie obrazów na ekranie komputera - jeśli taka jest przyszłość kina, to całkowicie obdziera z szat artyzmu dziesiątą muzę.