U mnie Lupi to samo. Zdziwiłem się mocno, bo myślałem że będzie ciężko z biletami w dzień premiery, ale jednak chyba nie wystarczy jaranie się internetów. Było może 12 osób na sali, w tym ojciec z dzieckiem (dzieciak na oko max 10 lat
) - pewnie liczyli na film o miłych wyścigach na pustyni.
Jako, że jestem gorąco po projekcji stwierdzam, że pomijając oczywiście podbitą widowiskowość ogólnie jest zdecydowanie bardziej dynamicznie, niż przykładowo w Road Warrior, a do tonu pierwszego filmu z 1979 r. nie ma co porównywać. Z drugiej strony można pomyśleć, że Millerowi marzył się taki Mad Max tylko wcześniej ograniczały go kasa i możliwości techniczne.
Napiszę tak: jeśli ktokolwiek lubi choć trochę kino akcji w wydaniu naleśników z rozpierdolem MUSI iść do kina inaczej będzie bardzo żałował przy oglądaniu w domowych pieleszach. Jest brutalnie, kadry podczas scen akcji zabijają (czasem ciężko uwierzyć, że zmontowali takie sceny mając do dyspozycji kupę złomu i pustynię),
pompuje niesamowicie, film na całą projekcję kondensuje może 20 minut spokojniejszego tonu. Miller zaprezentował dawno zagubioną siłę, jaką czułem oglądając sceny pościgów w Terminatorze 2. Znajdźcie kino z największym ekranem i najlepszym nagłośnieniem w okolicy, nie zawiedziecie się.
Fabuła, logika? Bitch please
Za to świetna konstrukcja świata, w tle całego chaosu ujęły mnie smaczki - alegorie, symbolizm, gesty nawiązujące do wątku wyznaniowego trzymającego w ryzach ludność, mięso armatnie i proste, acz nie wpychane na siłę ukazanie warstw społecznych łącznie z dyktaturą jednostki. Podobało mi się, że twórca nie szedł na kompromisy aby pokazać ten pokręcony świat, łącznie ze wzorcową charakteryzacją postaci.
I zgadzam się z Lupim, Max w tym filmie jest postacią drugoplanową, wydaje mi się jednak że to zamierzone działanie (spójrzcie na plakaty i kto jest w pierwszym kadrze
). Co do samego Maxa winiłbym tutaj bardziej scenariusz niż samego Hardy'ego. Theron co chwilę w pierwszym planie, ma najważniejsze kwestie, Max wypada jak typowy ochroniarz, bardzo blado przy postaci Mela Gibsona.
Jednak ze wszystkich i tak najbardziej błyszczy Hoult w roli Nuxa.
Jak nigdy polecam obejrzeć w multipleksie, bo sroga rozrywka. Na chłodno film ma zapewne kilka wad i nie wszystko jednak siadło, ale obecnie zamieniłbym przynajmniej kilka filmów Marvela na jednego Mad Maxa.