Rise Against gra słodko i lekko, ale Simple Plan jest już jak Tokio Hotel na rynku amerykańskim. No bonus, naprawdę. Kapela, która gra w filmie z siostrami Olsen sama się zdefiniowała. I nie mam tu problemu, że pop. Lubię dobry pop, ale to już jest pastisz. Niemniej słuchaj czego chcesz, ale może warto nieco poszerzyć horyzony (nie, nie zamierzam forsować byś sluchał uk punk rocka z lat 70)?