Dziś pisałem egzamin z wykładów z ekonometrii.
Dziadek łaził po sali patrząc czy nikt nie ściąga, do pomocy zatrudnił jeszcze 3 inne osoby...
A Majkelek i tak kur*a ściągnął
W sumie nie tyle jaram się że zaliczę (choć boję się że za mało napisane będzie) co zajebistą metodą ściągania. Dziadek pozwolił na własne wzory na kartce, ręcznie pisane...to wzięliśmy kartkę z zeszytu A4 i dzień wcześniej wydrukowaliśmy na szaro (jasno szaro, prawie biel) ściągi, idealnie siadły między kratkami na kartce, potem dopisaliśmy wzory. Z daleka nic nie widać, a z bliska wystarczy czytać.
Cwany student vs wykładowca 1-0.
Pozostaje tylko oszukać sumienie że się człowiek nie nauczył.