Zważ na to, że większość ludzi idących na studia medyczne, prawnicze czy techniczne nie robi tego z żadnych wyższych pobudek, ale dla kasiory i tzw. drogi do sukcesu. Ewentualnie dlatego, że im kazano. A w toku swojej nauki niczym nie różnią się od, jak to określiłeś, betonu - chlają, opowiadają sobie sprośne dowcipy, oglądają taniec w szambie i grają w Warcrafta. Słowem - nie dość, że mieszczą się w ramach wspomnianego betonu, to dodatkowo robią to z wyrachowania i z niskiej i plugawej chęci zysku - pieprzeni kabotyni - idealistów tam ze świecą szukać, bo i jak idealista mógłby zostać prawnikiem (no chyba że jakiś napaleniec o radykalnych poglądach, który zrobiłby światu lewatywę w imię walki z szatanem...). A taki filozof - byle idiota filozofii nie wybierze, bo i co mogłoby w niej go pociągać. Kierunek kształcący, rozwijający horyzonty. A czy nie można po nim osiągnąć sukcesu? Przykład pierwszy z brzegu - Palikot jest z wykształcenia filozofem i nie dziaduje (choć to przykład kontrowersyjny...).
To co może faktycznie irytować w tzw. studencikach to kompletny brak szerszych zainteresowań, ograniczanie się do niezbędnyego minimum, a potem już tylko odmóżdżające walanie kitajca po różnych klubach i innych tego typu zberezieństwa w tych ich melinach uciech cielesnych. Gdzie tu ideały "studiowania" w imię edukacji, erudycji i lepszego świata?
Co to rzemieślników - pracowało się trochę w życiu w zakładach robotniczych i na budowach - porządny majster z doświadczeniem bez problemu postawi dom i na żadnej zwykłej budowie nie uświadczych żadnego magisterka świeżo po studiach, bo ten najprawdopodomniej nie wiedziałby, jak się kielnię trzyma i nie miał tam nic do roboty. Z takich zaledwie garstka osiąga w zawodzie coś więcej i ma swój wkład w ambitniejsze i poważniejsze projekty - reszta pracę znajduje poza zawodem, albo w biurze projektowym na poziomie biurowego, wyżelowanego kogucika z kiepawym dowciapem.
Prawda jest taka, że studiowanie w naszym kraju doszło do poziomu kuriozum - magistra musi mieć każda kasjerka, podczas gdy w normalnych krajach, zamiast marnować czas na nic nie wnoszące studia, młodzi ludzie bez przerostu ambicji zwyczajnie rozpoczynają pracę na własny rachunek - i to jest ok.
A ludzi pracy szanować trzeba - być może nie zawsze czuć od nich oczytanie i nie wszyscy są zbyt elokwentni, ale zważywszy na ich ciężką pracę i wytrwałość oraz uczciwość mającą źródło w prostolinijności - nie raz zaskoczyła by was prosta, życiowa mądrość, jaka płynie z doświadczenia niektórych z nich (a kilku takich sam znałem i do dzisiaj wielce szanuję, choć zainteresowań nie dzielę z nimi żadnych). O.