Optymistycznie, że po dwóch posranych tygodnia bezowocnego poszukiwania roboty (już nawet od biedy chciałem się łapać na czipendejlsa) w końcu jednego dnia pojawiły się całkiem realne perspektywy na rychłe zatrudnienie.
Ale to jest lepsze - idę szukać ksero, zachodzę do jednej kawiarenki coś wydrukować - a tam laseczka się uśmiecha. Zachodzę do drugiej - a tam jeszcze lepsza laseczka, nie dość, że się uśmiecha, to jeszcze zachichotała na mój bezwiedny dowcip o koszulkach do segregatora. Zachodzą do spożywczego, spytać się, gdzie jest ksero, a tam odwraca się JESZCZE lepsza laska - uśmiecha się, chichocze i w dodatku widzę w jej oczach wyraźną ekscytację
. Ale mówi, że nie wie, gdzie ksero i żebym spytał w recepcji obok. Idę do recepcji - a tam UBER-ŚLICZNA dziewuszka i to w bardzo seksi mundurku! ;0 I co? Oczywiście kusząco się uśmiecha, zza subtelnych okularków w jej płochliwych oczętach dostrzegam błysk niepohamowanego pragnienia, a z ust, których wargi, mieniąc się z błysku uwodzicielskiego uśmiechu, zdają się żebrać o odrobinę pieszczoty, w powabnym muśnięciu języczka o śnieżnobiałe ząbki (z perfekcyjnym zgryzem!), poprzez falujące niczym łany złocistego zboża, przeplatane słoneczną przędzą, rozwiane w podmuchu klimatyzatora włosy wzbite w ekstatycznym skinieniu, przebija się i wydobywa urocze i jakże wymowne - Nie wiem, pewno gdzieś jest...
I nikt mi nie wmówi, że im za to płacą - po prostu częściej muszę zakładać tą swoją niebieską koszulę
. Żadna się jej nie oprze.