Dlaczego wymiękasz, skoro jest to po części potwierdzone naukowo..
Link lub nazwa książki mile widziane
Jednak można zrobić inaczej, zrób test, popatrz się przez dłuższy czas dogłębnie w swoje oczy w lustrze. Potem opisz co czułeś, czy odczuwałeś dobre czy złe emocje. Za mało uwagi poświęcamy właśnie naszym oczom. Dlaczego od wieków ludzie mówili pokaż mi swoje oczy, a powiem Ci kim jesteś.
W oczy często patrzę w lustrze. Tyle, że znaczenie mają nie same oczy, co również ich otoczka (brwi itd.). Nie oczy a spojrzenie. To po spojrzeniu widać częściowo jaki masz charakter - lata życia odciskają swoje piętno; jeśli będziesz się często denerwować, to będzie to widać. Dobry aktor potrafi jednak temu zaradzić w dużym stopniu.
Oczy służą jedynie jako detektor. Służą do rozszczepiania światła i przekazywaniu tych informacji do mózgu. To mózg tworzy obraz, który widzisz, a nie oczy. Dlatego odzyskanie wzroku przez niewidomego nie sprawi, że zacznie on widzieć - przynajmniej nie w takim sensie jak my.
Ps. Odnośnie ciała, ciało to tylko bodziec.
Raczej aż. Aby myśleć potrzebujesz ciała. To ciało rozpoczyna proces myślenia. By myśleć musisz mieć o czym myśleć. Potrzebujesz odniesienia. Fizyczna reprezentacja jest konieczna do wymiany informacji. Umysł ludzki został stworzony do działania w naturalnym środowisku. Bez ciała jest właściwie martwy. (mówiąc o ciele mam na myśli wszystko poza mózgiem).
Tak się składa, że w temacie ciało-umysł jestem dosyć dobrze obeznany. Mogę więc z czystym sumieniem polecić Ci "Błąd Kartezjusza". Widzę, że wyszła nowa edycja, więc nie będzie problemu z dostępnością. Warto może jeszcze zerknąć na "W poszukiwaniu Spinozy" i "Przenikliwe powietrze jasny ogień" jakbyś akurat miał dostęp.
Dlatego dla mnie jedynymi prawdziwymi ateistami są ludzie, którzy siedzą cicho i mają na całą metafizykę wyje**ne a jak pojawia się taki temat kwitują go machnięciem ręki.
Ale dlaczego ateiści nie mają się wypowiadać na interesujące ich tematy? Jest wolność słowa czy jej nie ma? Zakazywanie myślenia/mówienia na dany temat jest po prostu głupie.
A muszę Ci mówić dlaczego w przypadku takich książek nie warto za bardzo kierowac sie opiniami innych ludzi? ;]
Jeśli widać, że opinia jest dosyć obiektywna, a w dodatku jest kilka takich opinii, to znaczy, że książka nie jest raczej za dobra. Poza tym cytaty tego typu wydają się raczej zabawne:
"O doświadczeniu romantycznej miłości można powiedzieć, że zostaje spowodowane słowami i czynami zakochanych, sensem, jaki się w nich dostrzega, oraz aktywnością obszarów mózgu szczególnie odpowiedzialnych za procesy emocjonalne. Ostateczną przyczyną jest jednak ukochana osoba, z czego można wnosić, że bez względu na naturę przyczyn bliższych, ostateczną przyczynę doświadczenia religijnego stanowi Bóg"
Ksiązka miała zupełnie inne zadanie. Przede wszystkim jest dissem na niby-ateistów. Niby bo starają się ('w imię nauki' Laughing ) dowieść czegoś czego się nie da dowieść. Zresztą ich zapał jest podobny do zapału fanatyków religijnych.
Ale czy religia nie próbuje dowieść istnienia Boga? Postęp nauki stale oddala Boga w coraz dalsze zakątki wszechświata. Kilka tysięcy lat temu był on tutaj na Ziemi, wywoływał burze, straszył dzieci itd. Dzisiaj natomiast jest gdzieś daleko w innym wymiarze, a jego ostatnią wolą był Wielki Wybuch. Kto wie, może za X lat będzie jeszcze dalej?
Co by nie mówić "Bóg urojony" jest napisany całkiem rzetelnie. Argumenty są zwykle logicznie i dobrze przedstawione. Mówienie nie bo nie, nie jest dobrym rozwiązaniem.
EDIT:
I koniec offtopa, napisałem już wszystko co miałem napisac, w razie ewentualnych pytań wszystko jest w tym poscie.
Offtop jak offtop. Istnienie Boga też można zaliczać do teorii spiskowych