Po prostu przy każdej okazji bronisz EDGE, a oni często mają tak oderwane od rzeczywistości recenzje i oceny, że naprawdę trudno się sugerować ich opinią. Rozumiem gust recenzenta i prawo do własnego zdania, rozumiem taką czy inną skalę ocen, ale kiedy gry dobre lub bardzo dobrze - często hity z najwyższej półki, lądują tuż obok albo poniżej crapów, mogę się tylko uśmiechnąć z politowaniem nad poziomem magazynu.
Widzisz, ostatnio taką rozmowę mieliśmy przy okazji Final Fantasy XIII, gdzie twierdziłeś, że 5/10 to za sroga ocena dla tej gry, a potem jeszcze przyznawałeś rację FAX'owi, że recenzenci uczepili się FFXIII by wzbudzić kontrowersje i takie tam. Zapraszam więc do
tematu o FFXIII - przeczytaj sobie kilka ostatnich postów, jak to użytkownicy narzekają, że to najgorszy Final w jaki grali, że gra jest nudna, że wręcz zmuszają się do jej przejścia itp. Są oczywiście również osoby, które uważają grę za świetną, ale o to właśnie chodzi - różne osoby mają różne oczekiwania w stosunku do gier, różne podejście do gier i różnie je oceniają.
Patrząc na ciągłe kłótnie w przypadku różnych recenzji, porównywanie ocen (zarówno tej samej gry jak i ocen kompletnie różnych gier) i inne wydaje mi się, że ludzie chcieliby, by każda gra otrzymywała tylko jedną słuszną ocenę (najlepiej taką, jaką oni uważają za stosowną) i tyle, bo każdy, kto ma choć odrobinę inne zdanie to od razu się nie zna, jest idiotą, fanbojem i inne wyrazy. W recenzji natomiast chodzi o to, że recenzent, osoba, która miała okazję pograć w daną grę (miała ją przed premierą bądź dostała ją za darmo od producenta), mogła podzielić się
swoimi wrażeniami na temat gry, tak, by konsument na podstawie tych recenzji mógł zdecydować, czy
dla niego dana gra to crap czy hit, i czy warto w nią inwestować. Niestety, ostatnimi czasy recenzje dla wielu sprowadziły się tylko do numerków i rankingowania: "hej, gra X jest lepsza, bo ma o 1% wiecej punktów na Metacritics!!!!11!"
Recenzję masz przeczytać i sam zdecydować, czy to, co napisał recenzent ci odpowiada czy też przeszkadza. Dla jednego zestaw minigierek z plastikowymi panienkami w bikini to chała, dla kogoś innego to świetna gra (kuzynka się świetnie bawiła przy DoA Xtreme 2), i to czytelnik powinien decydować, czy to, co podobało się recenzentowi spodoba się również i jemu, czy też dla niego to jest głupie. Jeżeli ktoś przy czytaniu recenzji wyłącza myślenie i ślepo wieży w tą ocenę na końcu, to w takim razie czytelnik robi coś źle, nie recenzent.
I nie, jakbyś nie zauważył, nie bronię przy każdej okazji EDGE, ale bronię przy każdej okazji po prostu tego, co napisałem wyżej - że recenzent ma prawo do własnego zdania, bo to jego opinia jest przelewana na papier; to, że przy okazji recenzji z EDGE najczęściej pojawiają się rożnego rodzaju kontrowersje, oskarżenia o fanbojstwo (ciekawe, że tutaj tego nie ma, bo przecież tym razem to gra na konsolę Sony dostała ponoć wyższą ocenę, niż powinna
), to już nie moja wina.