Po ukończeniu Origins wziąłem się za kolejną gierkę z PS trójkowej kupki wstydu i rozfoliowałem Brutal Legend.
Pograłem wczoraj z 4h i cóż mogę rzec. Chyba najkrócej to odczuwam lekkie rozczarowanie. Gra ma niezłą średnią na metacritic, ale moim zdaniem za wysoką. Tak naprawdę to się zastanawiam co to za gatunek gry jest. Jest spory świat z zadaniami pobocznymi. Mnóstwo znajdziek. Jeżdżenie różnymi pojazdami po mapie, a nawet w trakcie zadań. Naparzanie po ryjach hord demonów, potworów i innych dziwolągów. Elementy strategiczne - wydawanie poleceń "fanom", bronienie wież, wysyłanie swoich na wroga. Chyba najcelniej to taki slashero-rts. Nie powiem, aby mnie to urzekło. Najbardziej wkurzające są sekcje obronno-atakujące w stylu rts, bo spowalniają cała grę. Kompletnie nietrafiony pomysł. To co mi się bardzo w tej grze podoba to...ścieżka dźwiękowa. Nie jestem fanem metalu, ale naprawdę soundtrack to tutaj mistrzostwo.
Gra niby na ok. 9h i patrząc na zdobyte trofea fabularne, chyba faktycznie tyle to zajmie.