Seven: The Days Long GoneCiekawe połączenie gry skradankowej i parkouru. System poruszania się daje sporo frajdy, kiedy postać może się dostać niemal wszędzie, co owocuje odkrywaniem ukrytych miejscówek i alternatywnych wejść do wszelakich budynków związanych z zadaniami. System skradania się jest ok i w grze jest bardzo fajny patent na przewijanie czasu (coś jak w MGS5), więc nie trzeba czekać minuty aż strażnik ruszy dupsko i odejdzie dalej. System RPG nie opiera się na zdobywaniu kolejnych poziomów, ale na odpowiednim doborze umiejętności i ekwipunku, które możemy ulepszać w odpowiednich warsztatach. Znalazło się też oczywiście miejsce na rozbudowany crafting, ale mam wrażenie, że trochę przesadzili z ilością wszelkiego rodzaju śmiecia, bo przeszukując każda skrzynkę można sobie zapchać plecak po 2 minutach grania.
Wkurzają trochę mankamenty związane z kierowaniem postacią, bo czasem po wykonaniu jakiejś czynności Teriel stoi jak kołek i nie da się nim ruszyć, więc trzeba puścić analoga i spróbować drugi raz aby się ruszył. To co niesamowicie irytuje to konieczność ciągłego uruchamiania trybu skradania po powaleniu przeciwnika. Nieraz łapałem się na tym, że zabiłem po cichu strażnika i na pewniaka chciałem ruszyć dalej, ale postać zamiast iść po woli w pozycji kucającej to zaczęła biec sprintem alarmując połowę bazy.
Sama fabuła prezentuje się na początku trochę sztampowo (trafiamy na więzienną wyspę i aby dostać bilet na wolność, musimy odnaleźć pewnego jegomościa), ale może się jeszcze rozkręci. Jest sporo zadań pobocznych, które możemy wykonywać na kilka sposobów co warto docenić.
Twórcy skopali też samouczki, bo sama gra niemal o niczym nas nie informuje i trzeba samemu zgłębiać tajniki jej różnych mechanik. Zdobyłem dość sporo umiejętności, ale nawet nie wiem gdzie się je uaktywnia (oprócz kilku startowych) i czy w ogóle mogę to zrobić na obecnym etapie. Działają chyba na zasadzie cyberpunkowych wszczepów, ale co, jak, gdzie, kiedy to cholera wie.