Powróciłem na dziki zachód w Red Dead Online - z kumplem u boku jakoś miło się wykonuje zadania, czy nawet wyzwania dnia. Jednak większość mojego czasu zajmuje Tony Hawk's Pro Skater 1+2. Cholera nie myślałem, że będę się cieszyć jak szczeniak z tego remastera! Miałem lekkie obawy, ale Vicarious Visions naprawdę dało radę - widać, że przysiedli, przemyśleli co w serii było najlepsze i to zaimplementowali. Począwszy od oryginalnego soundtracku - brakuje jakichś kawałków, ale za cholerę bez porównania oryginalnych playlist nie mogę sobie przypomnieć jakich kawałków nie ma. Nowe utwory w większości dają radę i rzadko mi się zdarzało, aby któryś pomijać (fajny ficzer, że nie trzeba wchodzić do menu pauzy, aby dany utwór pominąć, lecz wystarczy wcisnąć prawą gałkę). Na plus wypada również to, że teraz dany utwór gra cały czas i nie przeskakuje, gdy resetuje się planszę. Graficznie nie jest to jakiś killer ale wszystko wygląda ok. Skąpana w popołudniowym słońcu Venice Beach cieszy oczy, albo smaczki typu ślady po kółeczkach po przejechaniu przez wodę. Co do jazdy to jest stary dobry Jastrząb - czesanie tricków jest naturalne i każdy fan serii odnajdzie się bez problemu. Miło, że dodali reverty oraz wallplanty, które w pierwszych dwóch częściach nie występowały. Może kilka słów o karierze. W oryginałach było tak, że trzeba było wszystkie zadania robić każdym skaterem - teraz wystarczy zrobić je tylko raz - trochę szkoda, ale i tak jest co robić. Wszystko opiera się o challege, dla każdego skatera osobne, dla każdego parku również - jest tego w cholerę i coś czuję, że spędzę jeszcze masę godzin nad tym tytułem. Niektóre są bardzo wyżyłowane i trzeba się trochę napocić (np. w dwie minuty zrobić 10 000 000 pkt). Rozwijanie skatera również zmieniono względem starych części - dodatkowe punkty statystyk tym razem zbiera się po planszach - każda postać ma je rozlokowana w innym miejscu dla planszy - i tylko poprzez zebranie wszystkich odblokuje się video dla danego deskorolkarza. Wybaczcie trochę chaotyczny wpis ale tyle myśli mam w głowie co do tej gry, że sam nie wiem o czym jeszcze wspomnieć. Może o tym co mi się nie podoba - lekko denerwują loadingi - przy restarcie czasami trzeba poczekać kilka sekund aż plansza się załaduje - nie jest to coś, co bardzo wkurza ale czasami razi. Niemniej każdemu kto ogrywał stare części na Szaraczku gorąco polecam i daje sobie ręce uciąć, że będzie się bawił jak te dwadzieścia lat temu. Wiem, że wypływa ze mnie nostalgia ale do diaska - to gra dla starych dziadów i taka miała być!