Rozumiesz Wulfen? Tak samo jak pies nie jest własnością swojego właściciela tak rodzic nie jest właścicielem swojego dziecka tylko państwo Jest! To takie trudne?
Porównujesz dziecko do psa? Ok.....
W skrócie państwo mówi nam, jak mamy wychowywać dzieci, ale jeśli to wychowanie nie działa, to konsekwencje ponosimy my. Logika.
Masz dziecko posłać do szkoły, jako rodzic możesz pośrednio wpłynąćna metody nauczania, jak również przekazać dziecku wartości jakie uważasz za ważne, skoro spędza w domu dużą ilość czasu, jak i fakt że rodzice są osobami z wyższym autorytetem u dziecka niż nauczyciel. Gadałbym dalej ale już masz gotową tezę, to oszczędzam literki.
to w takim razie jak narozrabia i wybije szybę to państwo ma płacić za to dziecko?
i jeszcze raz ponawiam pytanie, dlaczego za dziecko ma decydować urzędnik a nie rodzic?
Ponieważ do 18. roku życia odpowiadasz prawnie za dziecko. Nie jest jednak ono twoją własnością, tak samo jak fakt, że masz psa nie znaczy, że możesz go bić, inaczej odpowiesz za znęcanie się nad zwierzętami.
Co do urzędnika - pal licho urzędnik czy nie, w bardzo wielu krajach dzieci idą do szkoły w wieku 5. czy 6. lat. Teraz przelicz sobie ten dodatkowy rok albo dwa lata pracy na system emerytalny, i masz odpowiedź dlaczego z punktu widzenia państwa jest to dobre rozwiązanie.