W Chinach jest poj**ana sprawa. Ludności jest tam rzeczywiście dużo, choć w takich Indiach sprawa wygląda dużo gorzej, jeśli chodzi o ilość osób na kilometr kwadratowy. Indie też mają wiele popieprzonych rzeczy na sumieniu, ale to przede wszystkim Chiny czekają straszne problemy demograficzne w niedalekiej przyszłości, właśnie przez politykę jednego dziecka, a jeszcze bardziej przez zniekształcone proporcje w narodzinach chłopców i dziewczynek (chyba 4:1) wywołane nielegalną aborcją.
Właściwie to pod pewnym względem zgadzam się z Wulfenem. W końcu sytuacja się ustabilizuje, tak jak to widzimy w Europie. Warunek jest tylko taki, żeby nie nakazywać ludziom płodzenia gromadki czy zakazywać środków antykoncepcyjnych. Wiadomo, że każda religia chce mieć jak najwięcej wyznawców, więc stara się nakłaniać ich do zakładania licznych rodzin. Dzisiaj jednak ludzi i tak jest dosyć i trzeba przede wszystkim skupić się na ich godziwym życiu. Takie jest moje zdanie na ten temat.
Jakiś czas temu sprawdzałem światowe statystyki liczby urodzeń, to nie licząc państw gdzie sytuacja się ustabilizowała, wszędzie występuje tendencja malejąca, nawet w Afryce czy Na Bliskim Wschodzie.
Co jeszcze się tyczy aborcji, to jestem ogólnie za takim prawem, jak jest obecnie ustanowione. Jestem zdania, że w pierwszej kolejności należy dbać o życie już narodzone, dlatego w niektórych sprawach ma priorytet matka zamiast dziecka i to jej decyzja powinna być w takich przypadkach najważniejsza.
Prawicowe, konserwatywne myślenie ma to do siebie, że zawsze szuka prostych rozwiązań:
Aborcja? Najlepiej umyć rączki i zakazać. Sumienie będzie czyste, a że decydujemy za innych i narażamy ich na poważne i często zupełnie bezsensowne cierpienie, to kij z tym. Niech dziecko się narodzi i umrze, jak przykazała natura. Tak jest lepiej. Amen.
Ochrona środowiska? Po co? Przecież wszystko samo się wyreguluje. Tak było zawsze.
Prawa zwierząt? A z jakiej racji zwierzęta mają mieć jakiekolwiek prawa? Przecież one nie myślą.
Eutanazja? Nie wolno stosować, pod żadnym pozorem, nie bo nie. Jeśli cierpi, niech sobie pocierpi, dobrze mu zrobi, oczyści duszę.
Itd.
wkur**a mnie takie myślenie