do tego, co by nie mówić, obecny system jest najlepszy jaki kiedykolwiek udało się ludzkości stworzyć, każdy z nas czerpie z niego korzyści. jasne, nie jest doskonały, ale nie jest też tak demoniczny, jak ludzie w maskach z "v" chcą wszystkich wmówić.
Zgadzam się.
Istniały różne próby przełamania obecnego systemu, czego przykładem jest komunizm, faszyzm, czy powrót do tradycji w wykonaniu Pol Pota. Wszyscy wiemy do czego te próby doprowadziły. Dobrze chociaż, że anarchiści ponieśli klęskę, choć to chyba marna pociecha.
Obecny system i tak jest wiele wiele lepszy od dawnych ustrojów społecznych. Nie da się w prosty sposób zreformować świata, czy nawet jednego dużego państwa. Wiara w nagłą przemianę jest równie prawdopodobna, jak gadki new age'owców o uniwersalnej świadomości, która oświeci umysły wszystkich ludzi. Jest tak dlatego, bo problemem są właśnie ludzie, a dokładnie natura ludzka, której nie da się tak po prostu przeskoczyć wprowadzeniem w życie kilku ustaw.
Wytwórca chce sprzedawać jak najwięcej towaru, z jak największym zyskiem dla siebie. Pracodawca chce zatrudniać dobrych pracowników, którzy dużo pracują, lecz do płacenia nie jest już taki skory. Pracownik z kolei chce zarabiać dobrze, kupować tanio i nie zapier**lać nie wiadomo ile. Łatwo dostrzec tutaj konflikt interesów, tym bardziej, że zawsze najwięcej będzie właśnie pracowników. Sprzedającemu towar zależy żeby ludzie dużo zarabiali, bo wtedy kupią od niego więcej jego wyrobów i nie będą tak narzekać na cenę. Sam jednak nie zamierza podwyższać płac pracownikom, a skoro on nie podwyższa płac, to nie ma konkurencji i inni też tego nie robią. No i tak to się kręci. Wiecznie źle.
Każdy człowiek patrzy na świat z własnej perspektywy, mniej lub bardziej przejmując się pozostałymi ludźmi. Poza tym człowiek ma tendencję do porównywania się raczej z tymi wyżej, niż z tymi niżej, dlatego ciągle mu mało. Marks dobrze zauważył, że aby ludzkość była szczęśliwa, musi być równo wynagradzana - hierarchia pozioma, zamiast pionowej, drabinowej. Oczywiście myślał w sposób, lekko mówiąc, naiwny. Ludzie nawet w potencjalnie dążącym do równości systemie będą chcieli się w ten czy inny sposób wybić. Tak samo trudno, aby tyle samo zarabiał ten, co zapier**la, jak i ten, co się opierdala. Człowiek ma zawsze większą motywację pracując na własny rachunek niż dla dobra ogółu. Mamy więc kolejny konflikt. Równość kontra wydajność. Jak już kiedyś mówiłem, złotym środkiem nie jest żadna z tych skrajności.
Jesteśmy więc skazani na powolną ewolucję systemu, nagłe zmiany mogą wywołać tylko efekt odwrotny od zamierzonego. System bankowy jest ostro popieprzony, lecz jego zawalenie spowodowałoby niemożliwy syf. Nawet dość przecież drobne kryzysy cholernie wstrząsają całym rynkiem. A nawet jeśli udałoby się obalić system złych banków, to co potem? Ludzkiej natury się nie oszuka, więc ludzie wciąż będą dążyć za tym, co zawsze, czyli dobrem własnym (przynajmniej w pierwszej kolejności).
Obecnie można dość łatwo żyć na całkiem niezłym poziome, nawet pomimo wad systemu. Jest to zasługą przede wszystkim spuścizny technologicznej, naukowej i filozoficzno-humanistycznej. Warto doceniać co się ma. Naprawdę. Z wiecznego narzekania nic dobrego nie wynika.