Bo pod wodą ma jakąś maskę tlenową czy co to tam jest na jej twarzy
Nie ma wprawdzie animacji zdejmowania/zakładania (a szkoda, bo to trochę psuje efekt), ale jak tylko znajdzie się pod wodą to coś ma nałożone.
: Listopad 25, 2008, 18:21:28 pm
Ok, przeszedłem grę. Do tych 5 godzin wcześniej wspomnianych należy doliczyć jeszcze jakieś dodatkowe 8-9 godzin do końca gry. Po przejściu gry moje hurra-optymistyczne nastawienie trochę opadło ze względu na kilka czynników (o tym później), jednak mimo wszystko wciąż jestem pod wrażeniem jeżeli chodzi o etapy - są olbrzymie i są piękne. Sam Meksyk to prawie jak 4 etapy z TR:Legend połączone w jedną, ciągłą całość.
Ja screenów nie robiłem, bo i tak gram na obniżonej grafice (mój laptop ma zintegrowaną grafikę, więc i tak byłem w ogóle zdziwiony, że gra mi ruszyła i wygląda dobrze), ale dwie foty podwędzone z innego forum
W ruchu wygląda to lepiej; Lara, po podpłynięciu bliżej, jest wielkości oczodołu jednego takiego posągu:
To, na czym Lara stoi, to chyba jedno z czterech pięter, do których trzeba się wspiąć, a wszystkie okręgi, z których składa się ta konstrukcja, obracają się dookoła w przeciwne strony:
Wprawdzie w późniejszych etapach walk przybyło (nie tyle z ludźmi, co z... pewnymi stworzeniami ścisle związanymi z fabułą), ale wciąż elementy platformowe i rozwiązywanie zagadek stanowiło 90% gry.
w grze nie ma ani jednej walki z bossem; pomijając oczywiście Krakena, ale tu również rozwiązuje się głównie zagadkę; nawet ostatni etap to tylko i wyłącznie platformówka + zagadki, głównego "bossa" nawet nie można zranić
Jeżeli chodzi o minusy, to prócz tych wspomnianych wcześniej, doszły nowe.
Po pierwsze - motor. Model jazdy jest wprawdzie poprawiony w stosunku do TR:L, ale wciąż partie z motorem były (przynajmniej dla mnie) ciężkie. Szczególnie, że w Meksyku w pewnej chwili jest wyścig z czasem - trzeba przejechać na motorze krętą ścieżką z dwoma dziurami (nad którymi trzeba przeskoczyć) i trafić do jamy zanim ta się zatrzaśnie; cholernie wkurzający fragment, który powtarzałem kilka razy, za każdym coraz bardziej przeklinając.
Po drugie, fabuła. Niby wszystko w niej jest na swoim miejscu, cała gra (jak i trylogia - Legend, Anniversary oraz Underworld) tworzą jedną, zakończoną, całość, jednak fabuła w TR:U jest bardzo mało rozwinięta.
Cut-scenek przedstawiających rozwój fabuły jest cholernie mało.
Natla i Amanda praktycznie pojawiają się tylko w pierwszej misji oraz w ostatniej.
Pozostałe cut-scenki to tylko Lara tłumacząca napisy na ścianach, komentująca lokacje, wydarzenia itp. Trochę mnie to zawiodło, gdyż w ostatnich dwóch Tomb Raiderach straszliwie podobała mi się właśnie reżyseria cut-scenek, voice acting, animacja twarzy (w TR:U niestety przez to, że postacie są bardziej realistyczne, mniej kreskówkowe, animacja twarzy nie jest już aż tak wydatna, jak w Anniversary czy Legend
). Po za tym w kilku miejscach zabrakło większych emocji.
w takich jak pierwsze pojawienie się Natli czy śmierć Alistera, o zakończeniu już nawet nie wspominając.
Jako osoba, która do fabuły w grach (przynajmniej niektórych) przywiązuje olbrzymią rolę spodziewałem się więcej.
Po trzecie, te nowe odpowiedniki QTE, kiedy dzieje się coś niebezpiecznego, czas zwalnia, ale gracz ma nadal kontrolę nad Larą. Są beznadziejne. Fajnie to wyglądało na filmikach, kiedy osoba to robiąca wiedziała, co i kiedy ma zrobić, nie miała problemów ze sterowaniem i kamerą itp., ale w praktyce wygląda to już dużo gorzej. No i nie ma już ciekawych filmików śmierci Lary ^^.
No i brak jakichś większych bonusów po przejściu gry. Praktycznie do można dostać tylko concept-arty (lokacji, postaci, broni, oraz storyboard), co przy poprzednich TR (rezydencja Croftów + mini-misja w niej, arty, filmiki, stroje, time triale, w Anniversary komentarze twórców) jest biedą.
Mimo wszystko i tak grę oceniłbym bardzo wysoko, chociażby za to, że seria w końcu powróciła tam, gdzie jest jej miejsce, oraz za naprawdę prześliczne widoki.