Ale co Cie zmotywowało do rzucenia? Troska o zdrowie, albo o stan portfela?
Chyba i to, i to. Nigdy się nie przejmowałem zbytnio faktem, że na raka płuc umarł mój pradziadek, mój dziadek też, a ojciec miał już jakąś operację. Ale jakieś dwa tygodnie temu obudziłem się po jakiejś bibie i czułem się jakiś bardzo napuchnięty wewnątrz, w płucach. Bywało już tak, że okresowo odczuwałem kłucie w płucach (przeważnie w prawym), ale tym razem naprawdę poczułem, że mam już trochę dosyć. Zresztą nieraz było tak, że wyjmowałem papierosa, bo niby chciałem, ale zanim jeszcze włożyłem ją do ust i odpaliłem, to już zbierało mi się na bełta.
Tak samo jakoś zmotywowała mnie kwestia finansowa. Bo jeśli dziennie schodzi mi paczka fajek, to wolę nie liczyć ile miesięcznie wydaję na papierosy.
Z tym, że już przedtem miałem tego typu motywację, a jednak nie rzucałem. Chyba po prostu na serio mi to zbrzydło w końcu (kiedyś już miałem tak raz, że nie paliłem przez jakieś dwa tygodnie, bo nagle przestały mi smakować, ale równie szybko znów zaczęły mi smakować), ale największy wpływ miał na to mój ziomek z grupy.
Generalnie często ostro polemizujemy na różne tematy, bo on jest takim skrajnym prawicowcem i czasami jego teorie już naprawdę mnie niszczą (chociaż żaden ze mnie lewak), ale wraz z jeszcze jednym kolesiem, z którym się zawsze bujamy, jest jedyną normalną osobą w grupie, a jedną z niewielu normalnych na roku (na palcach jednej ręki można takich policzyć) - reszta studentów to chu**.
W każdym razie on też rzuca i jak mu powiedziałem, że chcę przestać palić, to zaczął mnie zjeżdżać z góry na dół posługując się tą swoją retoryką, charakterystyczną dla skrajnych prawicowców właśnie, i twierdząc, że ja jestem już wg niego stracony i tylko tak pieprzę, a nie mam zamiaru nic zmienić. Generalnie zawsze zlewałem takie pieprzenie, ale w jego wykonaniu mnie to totalnie wku*wiło. Zwłaszcza, że wpierał mi, że jestem tak strasznie uzależniony i słaby, podczas gdy ja mówiłem, że palę, bo to lubię.
I wtedy miałem też w sumie dylemat - bo w końcu jeśli bym rzucił, to on pomyślałby, że to jego zasługa, a to nie byłaby prawda
W końcu jednak się zdecydowałem i jestem zdziwiony, że ani nie mam żadnego głodu nikotynowego, ani problemu z zajęciem dla rąk. Czasami tylko stojąc na przerwie lub na przystanku nudzi mi się po prostu. Zazwyczaj wyciągałem fajkę i zaczynałem cały rytuał palenia papierosa, a tego mi najbardziej brakuje.
Ale co Cie zmotywowało do rzucenia? Troska o zdrowie, albo o stan portfela?
Czy może chcesz zostać xedgexwojownikiem?
No, od dzisiaj będę jak xronix - tęczowy wojownik vegan sXe <tańczę>
http://www.photoblog.pl/xronixChociaż na razie rzuciłem tylko palenie fajek. Ale kto wie, jak będę miał czasami jeszcze większe schizy, to może przestanę też weeda palić, chociaż ostatnio też rzadko palę. W sumie to nawet nie pamiętam kiedy ostatnio miałem okazję, ale w sumie teraz zaliczenia, sesja, więc wiadomo jak jest.
: Czerwiec 15, 2009, 19:41:00 pm
Chodzi mi o sam fakt zjedzenia 80 tabletek, które później zalegają w żołądku. Dla mnie sztuką jest się nie porzygać po czymś takim z tego tylko powodu.
Kresq, ale ja przecież o tym samym!
Dobra, teraz wróciłem, przeczytałem i zczaiłem